"Nauczycielka Huang" - bo pod takim pseudonimem przedszkolanka występuje w mediach społecznościowych - została gwiazdą chińskiego internetu na początku maja, dzięki streamingowi wideo, w czasie którego zaśpiewała znaną piosenkę dla dzieci. Internauci komplementowali młodą kobietę zarówno z powodu jej metod nauczania, jak i wyglądu. Dzięki ich dużemu zainteresowaniu na pojedynczym streamingu Huang zarobiła równowartość 500 tys. yuanów (blisko 300 tys. zł) - znacznie więcej niż jej dziesięcioletnie zarobki. Był to jednak zaledwie początek jej internetowej kariery. Jak informuje ukazująca się w Malezji chińskojęzyczna gazeta "Dongfang Ribao", pani Huang pracuje jako nauczycielka muzyki w prywatnym przedszkolu w Wuhanie. Zarabia tam 3 tys. yuanów miesięcznie. Po niespodziewanym sukcesie swojej pierwszej transmisji przedszkolanka poszła za ciosem i przeprowadziła dwie kolejne sesje, za które zainkasowała około 2 mln yuanów. Przez zaledwie trzy dni zarobiła pieniądze, na które na dotychczasowej posadzie musiałaby pracować przez prawie 70 lat. Huang zaprzeczyła wcześniejszym doniesieniom chińskich mediów, jakoby zrezygnowała ze swojej regularnej pracy. Jak zapewniła, w najbliższym czasie zamierza nadal uczyć muzyki. W ciągu około dwóch tygodni celebrytka zebrała ponad 6,5 mln fanów na platformie Douyin - przeznaczonym wyłącznie na chiński rynek odpowiedniku TikToka. Zaczęła promować w sieci produkty, dołączając do rzeszy influencerów, którzy w czasie transmisji wideo sprzedają w Chinach towary o wartości miliardów dolarów. Popularni streamerzy Internetowy influencer marketing w ostatnich latach zdobywa w Państwie Środka stale rosnącą popularność. Najbardziej znani streamerzy mają dziesiątki milionów śledzących w serwisach społecznościowych - takich jak Douyin i Weibo - oraz na platformach zakupowych, w tym należącej do Grupy Alibaba Taobao. Do sprzedaży produktów chińskojęzycznej klienteli chętnie zatrudniają ich globalne marki. Według raportu szanghajskiej firmy konsultingowej iResearch w 2020 roku wartość chińskiego rynku e-commerce skupiającego się na streamingu wideo wyniosła 1,2 bln yuanów (wówczas ok. 180 mld USD). W tym roku ma zaś sięgnąć 4,9 bln (706 mld USD). Znikający celebryci Chiński biznes wideomarketingowy ma jednak także ciemną stronę. Władze na bieżąco monitorują i cenzurują wszystkie transmisje i prześwietlają dochody prowadzących. O skuteczności tej kontroli przekonały się pod koniec 2021 roku trzy internetowe celebrytki - Lin Shanshan, Xueli Cherie i Huang We. Wszystkie ukarano grzywnami za unikanie płacenia podatków. Pierwsze dwie kobiety, które popularność zdobyły sprzedając w sieci ubrania, zapłaciły odpowiednio 28 mln i 66 mln yuanów. Huang, znana także pod pseudonimem Viya, musiała oddać państwu rekordowe 1,34 mld yuanów (wówczas 210 mln USD). Konta streamerek na wiele miesięcy zniknęły z sieci. W połowie 2022 roku z Taobao zniknął inny sprzedawca-celebryta: znany jako "Król Szminek" Li Jiaqi, którego śledziły wówczas 64 mln osób. Jego transmisję przerwano w chwili, gdy Li i jego asystent prezentowali internautom deser lodowy w kształcie czołgu. Kontrowersyjna transmisja miała miejsce w okolicach rocznicy masakry na pekińskim placu Tiananmen. Zniknięcie Li - znanego także pod angielskim imieniem Austin - doprowadziło więc do spekulacji, że cenzorzy przerwali jego program z powodu skojarzeń z wydarzeniami z 1989 roku, gdy chińskie siły bezpieczeństwa zabiły setki uczestników prodemokratycznych protestów. Na ponowne pojawienie się swojego idola fani Li musieli poczekać trzy miesiące. Fakt, że chiński rząd zamierza zachować absolutną kontrolę nad treściami online potwierdzają nowe regulacje dla streamerów. Wkrótce po wstrzymaniu transmisji z lodowym czołgiem władze oficjalnie nakazały im promowanie "poprawnych wartości politycznych i społecznych". Ostrzegły także przed publikacją treści, które mogłyby "podkopywać przywództwo Komunistycznej Partii Chin". Tomasz Augustyniak