Prezydent USA Joe Biden skrytykował czwartkową decyzję Sądu Najwyższego, która zakazała uwzględniania rasy jako kryterium w rekrutacji na studia. Dodał, że jest to już kolejna decyzja sądu na przekór ugruntowanym precedensom. - Dziś sąd po raz kolejny odszedł od dekad precedensów i jak jasno mówi zdanie odrębne: "cofa dekady precedensu i ważnego postępu". Zgadzam się z tym zdaniem - powiedział Biden w wystąpieniu w Białym Domu. Wyrok Sądu Najwyższego w USA. "To nie jest normalny sąd" Amerykański Sąd Najwyższy zakazał uczelniom wyższym uwzględniania rasy jako jednego z czynników decydujących przy przyjmowaniu uczniów. Jak powiedział Biden, taka praktyka, zwana "akcją afirmatywną", która miała promować uczniów z dyskryminowanych mniejszości, była akceptowana przez prawo i sądy przez 45 lat. Prezydent zaznaczył, że polityka ta dotyczyła uczniów, którzy spełniali wszystkie inne kryteria i miała na celu promować różnorodność i "otwieranie szans dla każdego Amerykanina". Ogłosił, że rozkazał resortowi edukacji przygotowanie wytycznych uniwersytetom, by nadal mogły kierować się celem tworzenia różnorodnej populacji studentów. Ma to np. polegać na uwzględnianiu w procesie rekrutacji przeszkód, jakie dany student musiał pokonać w swoim życiu. Dodał, że choć uniwersytety powinny być "motorami awansu społecznego", to często tylko utrwalają nierówności. Powołał się na statystyki, według których uczniowie z rodzin będących wśród 1 proc. najlepiej zarabiających mają 77-krotnie większą szansę dostania się na wybraną uczelnię niż ci pochodzący z rodzin z 20 proc. najmniej zarabiających. Pytany przez dziennikarkę, czy wobec kolejnego kontrowersyjnego wyroku Sądu Najwyższego - m.in. po zniesieniu federalnego prawa do aborcji - sąd stracił legitymację, Biden odparł: "To nie jest normalny sąd". Wyrok skrytykował też prokurator generalny Merrick Garland, który stwierdził, że "podważa on wysiłki uniwersytetów, by stworzyć różnorodną grupę absolwentów, przygotowaną do przewodzenia coraz bardziej różnorodnemu narodowi". Zapowiedział, że wraz z resortem edukacji jego urząd pomoże stworzyć nowe, zgodne z prawem wytyczne w procesie przyjmowania studentów. Decyzja sądu w USA. "Moje serce pęka" Do decyzji odniosła się także Michelle Obama. Wspominała własne doświadczenia, gdy była jedną z nielicznych czarnoskórych kobiet, studiujących na Uniwersytecie Princeton. "Tak często po prostu akceptujemy fakt, że pieniądze, władza i przywileje są uzasadnionymi formami akcji afirmatywnej, podczas gdy dzieci dorastające tak jak ja powinny rywalizować, gdy poziom nie jest równy" - napisała była pierwsza dama w swoim oświadczeniu. "Dzisiaj moje serce pęka z powodu każdej młodej osoby, która zastanawia się, co przyniesie jej przyszłość - i jakie szanse będą przed nią otwarte" - dodała. Obama napisała, że czasem zastanawiała się, czy ludzie zakładają, że została przyjęta na uczelnię tylko z powodu polityki "akcji afirmatywnej". Jak jednak dodała, z biegiem czasu, ona i inni studenci pokazali, że także należeli do elitarnych środowisk akademickich. Chociaż polityka akcji afirmatywnej "nie była idealna" - stwierdziła - pomogła stworzyć "nowe drabiny możliwości dla tych, którym w całej naszej historii zbyt często odmawiano szansy pokazania, jak szybko potrafią się wspinać". Jej mąż, były prezydent USA Barack Obama podał w swoim oświadczeniu, dodając, że chociaż polityka akcji afirmatywnej miała swoje wady, "pozwoliła pokoleniom studentów, takim jak Michelle i ja, udowodnić, że przynależymy". "Teraz od nas wszystkich zależy, czy damy młodym ludziom możliwości, na jakie zasługują i pomożemy uczniom na całym świecie skorzystać z nowych perspektyw" - napisał były prezydent. Trump świętuje wyrok amerykańskiego sądu Tymczasem następca Obamy, Donald Trump, wyraził poparcie dla decyzji konserwatywnej większości sądu o zniesieniu "akcji afirmatywnej", nazywając czwartek "wielkim dniem dla Ameryki". "To orzeczenie, na które wszyscy czekali i na które liczyli, a wynik był niesamowity" - napisał Trump w oświadczeniu. "Dzięki temu będziemy konkurencyjni wobec reszty świata. Nasze największe umysły muszą być pielęgnowane i właśnie to przyniósł ten wspaniały dzień. Wracamy do wszystkich ugruntowanych zasad - i tak powinno być!" - stwierdził. Serwis Politico przypomina, że amerykański Sąd Najwyższy ma jeszcze dwie ważne sprawy do rozstrzygnięcia. Jedna dotyczy umorzenia kredytów studenckich, a druga - swobód obywatelskich osób LGBTQ.