Niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł, że rząd nie mógł przesunąć 60 mld euro z funduszu na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa na politykę klimatyczną. W efekcie budżet uzupełniający na rok 2021 został uchylony, a rząd Olafa Scholza musi uporać się z nie lada problemem. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ") pisze, że niemiecki TK przypomniał politykom to, co zdecydowaną większością głosów zapisali w ustawie zasadniczej, czyli hamulec zadłużenia. Sędziowie z Karlsruhe sprecyzowali teraz celowo surowe przepisy dotyczące pożyczek. "Nie ma wątpliwości, że pandemia koronawirusa była wyjątkową sytuacją na całym świecie", także pod względem przepisów dotyczących hamulca zadłużenia, który wtedy zawieszono. "Cieszy fakt, że w danym roku budżetowym nie było potrzebne upoważnienie do kredytu awaryjnego w wysokości 60 mld euro. To zrozumiałe i nie jest niczym niezwykłym, także w niemieckich krajach związkowych czy w UE, że ustawodawca rozważał przesunięcie tej kwoty" na klimat i z mocą wsteczną - pisze frankfurcki dziennik. "Jest to jednak niezgodne z konstytucją, jeśli poważnie traktuje się hamulec zadłużenia i zasady prawa budżetowego. (...) Wydaje się jednak oczywiste, że musi istnieć związek między sytuacją nadzwyczajną a pożyczką zaciągniętą w celu zaradzenia tej sytuacji. W przeciwnym razie wyjątek od hamulca zadłużenia, a tym samym cały hamulec zadłużenia, stałby się bezprzedmiotowy" - wyjaśnia "FAZ". Teraz rząd Olafa Scholza jest zmuszony do dobrego gospodarowania, bo środki na fundusz klimatyczny zmniejszyły się o 60 mld euro - czytamy. Wyższe podatki albo nowe długi Zdaniem komentatora ekonomicznego dziennika "Handelsblatt" koalicja SPD, Zielonych i FDP "doznała politycznego rozczarowania", a minister finansów Christian Lindner z FDP musi teraz poszukać 60 mld euro. "Dla liberalnego ministra finansów oznacza to tylko złe rozwiązania: podniesienie podatków albo zaciągnięcie nowych długów. Podwyżki podatków są trucizną w czasach spowolnienia gospodarczego. Nowe długi nie wchodzą w rachubę ze względu na rosnące stopy procentowe. Zwłaszcza, gdy pomyślimy o przyszłych pokoleniach, które będą musiały to wszystko spłacić. Pozostaje więc opcja oszczędzania i zmniejszenia subwencji. Kto pamięta wewnętrzny spór koalicyjny dotyczący oszczędności w budżecie na 2024 rok, ma złe uczucia. Wtedy chodziło 'tylko' o 15 mld euro, które doprowadziły koalicjantów na skraj załamania nerwowego" - pisze "Handelsblatt". "Frankfurter Rundschau" uważa, że orzeczenie TK to "fiasko dla rządu". Polityka koalicji SPD, Zielonych i FDP "opierała się na naruszeniu konstytucji", a "Federalny Trybunał Konstytucyjny wyraźnie to stwierdził". "Przesunięcie niewykorzystanego funduszu na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa (...) na specjalny fundusz ochrony klimatu było niezgodne z konstytucją. Wszyscy partnerzy coś przeskrobali: obecny kanclerz Olaf Scholz z SPD, jako minister finansów wielkiej koalicji (rządów Angeli Merkel - red.) kazał opracować sztuczkę budżetową. Christian Lindner z FDP, jako minister finansów obecnej koalicji, wprowadził plan w życie (...). I jeszcze minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych, który w ten sposób zabezpieczone pieniądze chce teraz wydać lub już wydał na środki ochrony klimatu". "Kapitał początkowy" rządu Olafa Scholza Orzeczenie Trybunału komentuje także prasa regionalna i lokalna. Bez przeniesienia 60 mld euro do funduszu klimatycznego zagrożone byłyby negocjacje koalicyjne między SPD, Zielonymi i FDP pod koniec 2021 roku - pisze regionalny dziennik "Rhein-Zeitung". "Na większe wysiłki na rzecz ochrony klimatu, które były niezbędne dla Zielonych, po prostu brakowałoby pieniędzy. Sztuczka z przeniesieniem funduszy była konstytuującą dla koalicji SPD, Zielonych i FDP, to był jej kapitał początkowy. Teraz koalicja nieuchronnie zmierzy się z debatą na temat nowych, wrażliwych cięć w budżecie i/lub podwyżek podatków" - czytamy. Najwyższy niemiecki sąd nie pozwolił rządowi na aroganckie obchodzenie się z ustawą zasadniczą, nawet jeśli teraz koalicja rządowa stanie przed ogromnymi problemami finansowymi - komentuje "Kölner Stadt-Anzeiger". "Sędziowie bardzo jasno wyjaśnili, dlaczego działanie to nie było zgodne z prawem: jeśli rząd może w ciągu jednego roku 'napompować się' pożyczkami na zapas, aby następnie zaparkować pieniądze w jakimś specjalnym funduszu, a potem w kolejnych latach wydać je na inne cele, wówczas hamulec zadłużenia jest zredukowany do absurdu. Jeszcze bardziej żenujące dla obecnej koalicji jest to, że na dodatek jeszcze spartaczyła sztuczkę z funduszem klimatycznym i inwestycyjnym" - pisze dziennik z Kolonii. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!