Wybory odbywały się w dwóch największych i najbogatszych krajach związkowych Niemiec - Bawarii i Hesji. W głosowaniu do parlamentów krajowych (landtagów) najlepsze rezultaty odnotowały partie chadeckie spod szyldu CDU/CSU - wynika z prognoz przygotowanych na zlecenie niemieckiej telewizji publicznej ARD i ZDF. Jak zauważa BBC, w obu krajach związkowych konserwatywne i prawicowe partie wykorzystały kampanię wyborczą do krytykowania rządu federalnego Olafa Scholza za politykę migracyjną i energetyczną. "To im się opłaciło" - oceniono. Tematy, które dominowały w kampanii, miały głównie charakter krajowy, a nie regionalny. Centrowy premier Hesji był ukazywany jako wyważona, konserwatywna odpowiedź na "lewicowo-zielony chaos" w Berlinie. W Bawarii rządząca tym landem CSU dostała ok. 36,5 proc. głosów. Oznacza to, że partia, która jest u władzy w Bawarii od 65 lat, zanotowała nawet gorszy wynik niż w katastrofalnym dla tej partii roku 2018 (dostała wówczas 37,2 proc.). Wystarczy to jednak, aby kontynuować koalicję rządową z partią Wolni Wyborcy. W landzie Hesja wybory wygrała CDU, zdobywając około 35 proc. głosów i wyraźnie poprawiając swój wynik z ostatnich wyborów. Bawaria i Hesja. Niskie wyniki partii koalicji rządzącej Niemcami Rządzące Niemcami na szczeblu federalnym partie SPD, Zieloni i FDP odnotowują spore straty w obydwu tych landach. W Bawarii Zieloni zanotowali lekki spadek, osiągając ok. 15,5 proc. Socjaldemokratyczna SPD może liczyć jedynie na około 8,5 proc. głosów. Liberalna FDP zapewne nie wejdzie do landtagu, bo według prognozy dostanie tylko ok. 3 proc. głosów. Z kolei w Hesji SPD dostaje około 15,5 proc., co może okazać się najgorszym rezultatem w historii w tym landzie. Tracą także współrządzący Hesją Zieloni, na których głosowało ok. 15,5 proc. wyborców. Niemcy: Coraz mocniejsza AfD. Za rok może zwyciężyć Tymczasem wzmacnia się prawicowo-populistyczna AfD. W Bawarii populiści mogą uzyskać 15 proc., a w Hesji - 16,5 proc. Partia ta nie wejdzie jednak do rządu w żadnym kraju związkowym, ponieważ z nikim nie utworzy koalicji. Jak zauważa jednak BBC, wyniki te będą miały większy wpływ na szczeblu krajowym. Niedzielne głosowania były pierwszymi z serii kluczowych wyborów w Niemczech na najbliższe dwa lata, których kulminacją będą wybory do parlamentu krajowego w 2025 r. Rezultaty z Bawarii i Hesji mogą dodać pewności AfD. Według aktualnych sondaży partia ta może zwyciężyć w przyszłorocznych wyborach samorządowych w trzech krajach związkowych na wschodzie Niemiec. Tymczasem słabe wyniki wszystkich trzech partii w federalnej koalicji Olafa Scholza mogą oznaczać, że przywódcy znajdą się pod presją, aby walczyć o swój żelazny elektorat, co jeszcze bardziej utrudni zatapianie różnic między trzema bardzo odmiennymi partnerami koalicyjnymi - twierdzi BBC. W najgorszej pozycji jest FDP, która nie wywalczyła miejsca w bawarskim landtagu. Liberalna partia już i tak jest niewygodnym koalicjantem dla lewicowej SDP i Zielonych, a teraz prawdopodobnie będzie chciała umocnić swoją pozycję w Berlinie. Wybory w Niemczech. Publicysta: Scholz musi zmienić kurs Po niedzielnych wyborach Olaf Scholz znalazł się pod ostrzałem publicystów. Komentator "Suedwest Presse" napisał, że "partia, która także po wyborach do Bundestagu w 2025 chce mieć kanclerza, nie może pogodzić się z tym, że dwa razy w ważnych wyborach landowych wlecze się w ogonie". "Jeśli Scholzowi i jego ludziom nie uda się postawić SPD do pionu, to nie wyjdą wszelkie kalkulacje dotyczące nowej koalicji. Zwłaszcza, że kłótnie w tym trójkącie są powodem problemów" - wskazał. "Hesja to nie Berlin, a Bawaria to nie Niemcy na szczeblu federalnym, ale Scholz musi zmienić kurs. Nie jest ważne, jak bardzo nie będzie mu się to podobać" - dodał publicysta. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!