Nikol Paszinian został zapytany przez "WSJ" o ryzyko wojny na pełną skalę pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem. - Oddzieliłbym kwestię czystek etnicznych w Górskim Karabachu oraz kwestię ponad 100 tysięcy nowych uchodźców i działań wojennych przeciwko Górskiemu Karabachowi od kwestii ewentualnej agresji Azerbejdżanu na Armenię. Oczywiście nie twierdzę, że między nimi nie ma żadnych powiązań, ale są to kwestie odrębne - podkreślił. Premier Armenii wyraził nadzieję, że w najbliższej przyszłości porozumienia osiągnięte w Pradze i Brukseli zostaną potwierdzone i staną się podstawą traktatu pokojowego między obydwoma krajami. - Pierwsza zasada stanowi, że Armenia i Azerbejdżan wzajemnie uznają swoją integralność terytorialną. Druga zasada jest taka, że proces delimitacji między Armenią a Azerbejdżanem powinien odbywać się w oparciu o Deklarację z Ałma Aty z 1991 roku - mówił. Jak wyjaśnił, oznacza to, że za podstawę wytyczenia granic należy przyjąć te istniejące w momencie rozpadu Związku Radzieckiego. Premier Armenii rozczarowany Rosją Dziennikarz dopytał Pasziniana o jego przemówienie w Paramencie Europejskim, kiedy to wspomniał o rozczarowaniu części sojuszników. Premier został zapytany, czy kraje Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), a w szczególności Rosja, powinny były postąpić inaczej. - Nie mówimy o tym po raz pierwszy i rozmawialiśmy o tym, gdy w maju 2021 roku i wrześniu 2022 roku Azerbejdżan przeprowadził agresywne działania przeciwko Armenii i terytorium okupowanym. Traktat o Bezpieczeństwie Zbiorowym i Statut Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym jasno określają, jakie działania należy podjąć w przypadku wystąpienia agresji przeciwko państwu członkowskiemu. To, co opisano, nie miało miejsca i jest oczywiście rozczarowujące zarówno dla rządu Armenii, jak i dla ormiańskiego społeczeństwa - odpowiedział. Jak dodał, nie doszło również do działań zagwarantowanych w dwustronnej umowie Armenii z Rosją. To również miało wzbudzić poważne wątpliwości zarówno rządu, jak i społeczeństwa. - Jeśli chodzi o relacje z innymi partnerami, będę bardziej szczery, jeśli powiem, że te sytuacje faktycznie doprowadziły nas do podjęcia decyzji o konieczności dywersyfikacji naszych relacji w sferze bezpieczeństwa. I teraz staramy się to zrobić - powiedział ormiański premier. Armenia: Rosyjska baza wojskowa z ponad 3 tys. żołnierzy W Armenii znajduje się 102. rosyjska baza wojskowa. Jej liczebność wynosi około 3,3 tys. żołnierzy. Powstała w 1995 roku i zgodnie z umową międzyrządową ma pełnić służbę bojową w ramach Wspólnego Systemu Obrony Powietrznej WNP przez okres 49 lat, czyli do 2044 roku. Dziennikarz "WSJ" zapytał Pasziniana, czy obecność rosyjskiej bazy w jego kraju jest zaletą czy problemem. Według premiera, na tle konfliktu w Górskim Karabachu, władze Armenii nie dostrzegają korzyści w rozmieszczeniu rosyjskiej bazy. Jednocześnie na pytanie, czy będzie teraz domagał się wycofania wojsk rosyjskich, Paszinian odpowiedział: "Nie omawiamy takiej kwestii". - Teraz rozmawiamy więcej o innych kwestiach, próbując zrozumieć przyczynę tej sytuacji. Oczywiście myślę też, że będzie to przedmiotem rozmów roboczych pomiędzy Armenią a Rosją, Armenią a OUBZ - dodał. Nikol Paszinian. Premier Armenii chce zbliżenia z Zachodem Według obserwatorów tego regionu Paszinian jest ideowo zaangażowany w zbliżenie z Zachodem, co sugerował zdobywając władzę po ulicznej rewolucji w 2018 roku. W ostatnim czasie podjął kroki m.in. na rzecz nawiązania współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa z Francją, w której zamieszkuje znaczna mniejszość ormiańska. Nikol Paszinian spotkał się w ciągu ostatnich miesięcy m.in. z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, czy z prezydent Mołdawii Maią Sandu. Wielu komentatorów uważa, że to właśnie ze względu na chęć zbliżenia do Zachodu Paszinian nie otrzymał większego wsparcia Rosji w konflikcie z Azerbejdżanem. Armenia - Azerbejdżan. Spór o Górski Karabach W drugiej połowie września Azerbejdżan przeprowadził szybką, trwającą zaledwie dwa dni operację wojskową w Górskim Karabachu - enklawie zamieszkanej w większości przez Ormian, lecz należącej de iure do Azerbejdżanu. Po opanowaniu tego terytorium przez azerbejdżańskie siły zbrojne władze Górskiego Karabachu ogłosiły koniec istnienia nieuznawanej republiki z dniem 1 stycznia 2024 roku. Niemal wszyscy Ormianie opuścili separatystyczny region i udali się do Armenii. Rząd w Erywaniu oceniał wcześniej liczbę mieszkańców Górskiego Karabachu na 120 tys. Niepodległość Górskiego Karabachu została proklamowana na przełomie 1991 i 1992 roku. Doprowadziło to do trwającej trzy lata armeńsko-azerbejdżańskiej wojny, zakończonej usankcjonowaniem faktycznej kontroli Erywania nad quasi-państwem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!