Belgia: Pierwsze targi pracy dla Polaków
Kilkaset ofert legalnego zatrudnienia w Belgii oferowali w sobotę pracodawcy i agencje pośrednictwa na pierwszych w Brukseli targach pracy dla Polaków. To odpowiedź na zapotrzebowanie zarówno belgijskich firm jak i potencjalnych pracowników - tłumaczą organizatorzy.
- Belgijscy pracodawcy są otwarci na pracowników z Polski. To także forma pomocy dla Polaków, którzy są w Belgii i poszukują legalnego zatrudnienia - powiedziała organizatorka targów, Jowita Sokołowska z firmy ADMB International.
Rynek pracy w Belgii pozostaje zamknięty dla Polaków i obywateli innych krajów członkowskich UE z Europy Środkowowschodniej z wyjątkiem wybranych sektorów. Na legalną pracę mogą liczyć m.in. architekci, informatycy, mechanicy, monterzy, inżynierowie różnych specjalności, hydraulicy, murarze, kierowcy, ogrodnicy czy pielęgniarki, a także pracownicy do niektórych pracy sezonowych w rolnictwie.
- To tzw. zawody deficytowe, które znalazły się na listach określonych przez poszczególne regiony - tłumaczy Sokołowska. Tacy pracownicy (w sumie kilkadziesiąt różnych kategorii) mogą liczyć na szybkie pozwolenie na pracę, dzięki uproszczonej procedurze.
Na targach obecni byli m.in. pracodawcy z branży budowlanej, sanitarnej, informatycznej, meblarskiej, a także przedsiębiorcy poszukujący kobiet do prac domowych
- Po stronie pracodawców jest ogromne zapotrzebowanie na Polaków, którzy cieszą się dobrą opinią - przekonuje Sokołowska. Jednak osoby o innych specjalnościach niż wymienione na urzędowych listach, na pozwolenie - czyli legalną pracę -praktycznie nie mają szans, gdyż procedura jest żmudna, a pracodawca musiałby najpierw wykazać, że nie jest w stanie znaleźć poszukiwanego pracownika w Belgii.
W Belgii przebywa około 100 tys. Polaków. Większość, jak wynika z nieoficjalnych szacunków, nielegalnie, pracując na czarno. Sokołowska przyznaje, że prawdziwym rozwiązaniem problemu byłoby całkowite otwarcie rynku pracy dla obywateli nowych krajów członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej. To jeden z tematów rozpoczętych po czerwcowych wyborach negocjacji o powołaniu nowej koalicji rządzącej, które trwają w tej chwili między belgijskimi partiami politycznymi.
Jak wynika z czerwcowego sondażu belgijskiej federacji pracodawców FEB, ponad 70 proc. przedsiębiorców opowiada się za pełnym otwarciem rynku pracy. Są za tym głównie przedsiębiorcy z rozwijającej się gospodarczo Flandrii na północy Belgii. Tamtejsze siły polityczne również opowiadają się za otwarciem rynku. Większy sceptycyzm panuje na południu, we francuskojęzycznej Walonii, a także w Brukseli. W belgijskiej stolicy wskaźnik bezrobocia oscyluje wokół 20 proc.
Na otwarcie rynku zdecydowały się pozostałe kraje Beneluksu: Holandia i Luksemburg, który zniesie restrykcje 1 listopada.
KE konsekwentnie podkreśla, że przybycie pracowników z nowych krajów UE miało pozytywny wpływ na rozwój gospodarczy tych krajów, które zdecydowały się na pełne otwarcie rynków.
Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja po rozszerzeniu UE nie wprowadziły żadnych restrykcji, w pełni otwierając swoje rynki pracy dla obywateli z nowych krajów UE 1 maja 2004 r. Finlandia, Hiszpania, Portugalia i Grecja całkowicie zniosły ograniczenia po dwóch latach, w maju 2006 roku. Włochy zrobiły to w czerwcu 2006 roku, Holandia zaś w maju 2007.
INTERIA.PL/PAP