Ambasador Siergiej Andriejew udzielił komentarza agencji RIA Novosti. Dyplomata stwierdził, że "nie ma sensu" poruszać tematu rosyjskiej rakiety, która przekroczyła polską przestrzeń powietrzną, "bez przedstawienia dowodów" w sprawie przez stronę polską. Dopytywany o to, czy Warszawa planuje przedstawić jakiekolwiek dowody, Andriejew nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. - Nie otrzymałem jasnej odpowiedzi i zwróciłem uwagę, że nadal czekamy na dowody, że 29 grudnia rosyjska rakieta manewrująca rzekomo wleciała w polską przestrzeń powietrzną. Nie otrzymaliśmy dotychczas żadnych dowodów na te zarzuty - oznajmił przedstawiciel Kremla. - Zaproponowałem moim polskim kolegom, że - jeśli chcą - mogą przesłać odpowiednią notę (dyplomatyczną - red.) pocztą lub kurierem - dodał. Rosyjska rakieta w Polsce. Siergiej Andriejew nie stawił się w MSZ W niedzielę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało po godz. 6 rano w komunikacie, że doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. "Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. W trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne" - przekazało Dowództwo Operacyjne. Podkreślono również, że w nocy uruchomiono wszelkie procedury, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej. Ponadto aktywowano również sojusznicze lotnictwo. W związku z incydentem minister Radosław Sikorski wezwał do gmachu resortu ambasadora Rosji, by ten złożył wyjaśnienia. Rzecznik MSZ przekazał w poniedziałek, że przedstawiciel Kremla w Warszawie nie stawił się jednak w resorcie spraw zagranicznych. Paweł Wroński dodał również, że nota dyplomatyczna "zostanie przekazana Ministerstwu Spraw Zagranicznych Rosji inną drogą". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!