- Instytucje europejskie powinny być dalekie od ingerowania w proces wyborczy w którymś z krajów członkowskich, a nam zależy na tym, aby cieszyły się one poważaniem - stwierdził Adam Bielan w rozmowie z Agnieszką Maj z Interii. - Jeśli Polacy uznają, że takie instytucje, jak Parlament Europejski czy Komisja Europejska są po jednej ze stron sporu politycznego, to siłą rzeczy ich autorytet będzie niższy - dodał. Jego zdaniem, źle się dzieje, że uwaga jest odciągana od innych ważnych wydarzeń na kontynencie. Zaliczył do tego przede wszystkim negocjacje na temat pakietu klimatycznego oraz unijnego budżetu. - To przykre, bo w Unii Europejskiej mamy mnóstwo problemów - ocenił Bielan, przywołując m.in. Maltę, gdzie "premier i jego żona byli zamieszani w zamordowanie dziennikarki śledczej i UE nie reagowała" oraz Hiszpanię, gdzie "jest potężne napięcie z Trybunałem Sprawiedliwości UE". - Tamtejszy Sąd Najwyższy odrzucił orzeczenie TSUE, w Polsce to się nie zdarzyło - powiedział Bielan. Zdaniem europosła, debata o praworządności wpisuje się w walkę polityczną przed wyborami prezydenckimi w Polsce. - Koledzy z PO i Lewicy nie ukrywają, że będziemy podgrzewać emocje, bo zbliżają się wybory. Gorzej, że robią to wbrew interesowi naszego kraju - mówił Bielan w rozmowie z Interią. - Wszystkie postulaty, aby wprowadzić sankcje na nasz kraj, nie zostaną nigdy zrealizowane, bo traktaty unijne nie pozwalają na uzależnienie środków strukturalnych, czy dopłat dla rolników od bliżej nieokreślonych kryteriów praworządności. Dopytywany, czy tak się jednak nie może stać, skoro KE bardzo naciska na nowe rozwiązania, odpowiedział: - W poprzedniej kadencji Komisja mówiła o takim projekcie, ale jego założenia spotkały się z miażdżącą krytyką Rady Europejskiej i Europejskiego Trybunału Obrachunkowego - stwierdził Adam Bielan. Wyjaśnił, że sankcje budżetowe można wprowadzić tylko z powodów makroekonomicznych, na przykład wtedy, gdy jakiś kraj sprzeniewierza środki unijne albo narusza dyscyplinę budżetową. - Teraz te wszystkie zarzuty opozycji o rzekomym łamaniu praworządności obniżają pozycję negocjacyjną premiera Mateusza Morawieckiego. Tych argumentów można potem używać w negocjacjach budżetowych - mówił Bielan. "Viera Jourova nie jest bezstronna" Jak dodał, "niepokoi to, że Viera Jourova zaczyna straszyć nasz rząd za pomocą mediów niemieckich". To odniesienie do ostatniego wywiadu, którego czeska wiceprzewodnicząca KE udzieliła tygodnikowi "Der Spiegel". - Nie jest bezstronna, mówiąc delikatnie. Jeśli będzie chciała angażować się w spór polityczny, jak Frans Timmermans, to skończy z takimi samymi wynikami, czyli żadnymi - ocenił Bielan. Jego zdaniem, rząd uzyskał w wyborach silny mandat do przeprowadzenia zmian w wymiarze sprawiedliwości. Europoseł PiS odniósł się również do niedawnej informacji "Rzeczpospolitej", jakoby TSUE mógł nałożyć wysoką karę, jeśli Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie zostanie zamrożona. Bielan ocenił, że to "fake news". - Zapewniam, że ani dzisiaj, ani jutro nie będzie tego rodzaju kar - stwierdził europoseł. "Opinia publiczna w większości nie rozumie tego sporu" Zapytany o zapowiadane przez marszałek Sejmu ujawnienie list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, zastrzegł, że słyszał o tym jedynie z mediów. - Listy pozostały dotychczas dyskretne dlatego, że autorzy tej ustawy obawiali się, iż osoby, które będą uczestniczyć w procesie powołania KRS-u poprzez udzielenie im poparcia, spotkają się z atakami personalnymi - powiedział. Jak uznał, "opinia publiczna w większości nie rozumie tego sporu - oczekuje tylko, że wymiar sprawiedliwości zostanie zreformowany, a patologie ukrócone". - Z tym wszystkim można było walczyć jeszcze zanim Zjednoczona Prawica doszła do władzy. Radykalne projekty reformy zgłaszał m.in. prof. Rzepliński - przypomniał i zapowiedział: - Jesteśmy zdeterminowani, żeby to zakończyć. Za najnowszego sondażu dla "Rzeczpospolitej" wynika, że 40 proc. badanych uważa, iż unijne fundusze powinny być powiązane z praworządnością. - A 47 proc. jest przeciwnego zdania. Są różne sondaże - odpowiedział Bielan i przypomniał, że w kwestii unijnego budżetu Polska ma prawo weta. Nawiązując do niedawnej wizyty prezydenta Emmanuela Macrona w Polsce, stwierdził również, iż "polityka omijania naszego kraju przy budowaniu sojuszy wewnątrz UE zakończyła się fiaskiem". - Bez Polski żadne decyzje nie zapadną, chcemy być w środku, ale będziemy twardo walczyć o interesy naszego kraju - powiedział europoseł w rozmowie z Interią, dodając: - Dzisiaj najważniejsze negocjacje dotyczą unijnego budżetu. Mniej pieniędzy na politykę spójności Bielan mówił także o następnym budżecie unijnym na lata 2021-2027. - Polska ma prawo weta. Jakiekolwiek postanowienia to będą ustalenia, pod którymi będzie musiał się podpisać premier Morawiecki, a na pewno nie podpisze się pod tym, aby Polsce odbierać środki. W następnym budżecie ma być mniej pieniędzy na politykę spójności i rolną. Czy Polska skorzysta z pieniędzy na politykę klimatyczną? - To będzie oznaczało radykalne podwyżki prądu i problemy gospodarcze w regionach, które żyją z górnictwa. Chcemy więc konkretów od Brukseli na temat tego, jaką pomoc otrzymają tego regiony - mówił Adam Bielan.