Postulat zniesienia niedziel handlowych wielokrotnie pojawiał się w badaniach opinii publicznej. Na początku października firma UCE Research na zlecenie portalu wiadomoscihandlowe.pl zapytała Polaków, czy chcieliby powrotu do handlu w niedzielę. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 54 procent badanych. Przeciwko zagłosowało 37,3 proc. respondentów, zaś 8,2 proc. nie miało zdania w tym temacie. W trakcie kampanii wyborczej politycy Koalicji Obywatelskiej przekonywali, że postulat jest jednym z ich priorytetów. Potwierdził to fakt zapisania go w tzw. "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów". - Władza nie jest od tego, żeby narzucać nam jakieś rygory. Jednym z argumentów zakazu handlu w niedzielę była obrona polskiego małego handlu. Ale tak naprawdę zakaz okazał się dla nich zabójczy. Czy padły jakieś Lidle czy wielkie galerie? Nie słyszałem. A 30 tys. sklepów padło m.in. z powodu zakazu - mówił Donald Tusk na jednym ze spotkań z wyborcami. Niedziele handlowe. Poparcie wśród Trzeciej Drogi i części Konfederacji Częściowe uwolnienie handlu w niedzielę popierane było, w trakcie kampanii wyborczej, przez polityków Trzeciej Drogi. W temacie wypowiadał się m.in. jeden z liderów koalicji Szymon Hołownia. - Uwolnimy handel w dwie niedziele w miesiącu, bo on jest nam dziś potrzebny - zapowiedział. Jednocześnie polityk podkreślił, że liberalizacja przepisów nastąpi wyłącznie wtedy, gdy spełniony zostanie jeden warunek. - Uszanowanie dla praw pracowników, którzy w te niedziele będą musieli pracować. To musi się wiązać z większym wynagrodzeniem. Z dniami wolnymi, które będą oddane za te niedziele, żebyś miał czas dla rodziny. Dlatego dofinansujemy Państwową Inspekcję Pracy. Dlatego my, Trzecia Droga, mówimy: nie będziemy wam mówić, co macie robić z waszymi niedzielami. Uwolnimy handel w dwie niedziele w miesiącu, bo on jest nam dzisiaj potrzebny - argumentował Hołownia. Zniesienie zakazu handlu w niedzielę popierają także przedstawiciele wolnościowego skrzydła Konfederacji. Politycy należący do Nowej Nadziei wielokrotnie podkreślali, że taki postulat znajduje się w ich programie, choć w całej koalicji nie jest on narzucany. - W przypadku polityków Nowej Nadziei mówimy jasno, że zakaz handlu powinien być całkowicie zlikwidowany. Jak zwykle Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło przepisy, które propagandowo określano jako wsparcie rodzin, a tak naprawdę uderzyły je po kieszeni. Znamy przypadki tysięcy małych przedsiębiorców, którzy stracili na zakazie handlu - mówi w rozmowie z Interią Bartosz Bocheńczak. - Warto zauważyć, że zakaz wpływa negatywnie nie tylko na wspomnianych małych przedsiębiorców, ale także m.in. na dziesiątki tysięcy studentów, dla których niedziela była dniem, w którym mogli dorobić - dodaje. Niedziele handlowe. Co na to Lewica? Niedziele handlowe znajdują się również w polu zainteresowania polityków Nowej Lewicy. Temat podjęty został w programie komitetu w podpunkcie "Prawo do odpoczynku". "Wprowadzimy 2,5 razy wyższe wynagrodzenie za pracę w niedziele, święta i dni ustawowo wolne od pracy, a także prawo do co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla pracowników, którzy nie są obecnie objęci zakazem pracy w niedzielę. Zapewnimy prawo do odłączenia się — bo nie można oczekiwać od pracownika odbierania maili i telefonów po godzinach pracy" - czytamy. Głosowanie na "nie" w przypadku próby liberalizacji przepisów, potwierdził w rozmowie z Interią przedstawiciel partii PPS będącej składową Nowej Lewicy. - Wolne niedziele to rozwiązanie dobre, ale nie do końca idealne. Jeżeli jego celem miało być zapewnienie ludziom prawa do odpoczynku, to Lewica ma lepsze rozwiązanie tego problemu. Od dawna postulujemy skrócenie czasu pracy do 35 godzin tygodniowo i to jest nasza propozycja. Możemy dyskutować o różnych rozwiązaniach, ale na pewno nie zgodzimy się na ograniczanie praw pracowniczych - stwierdził. Sejmowa arytmetyka Znając oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych i stanowiska partii można policzyć, czy przepisy zniesienia zakazu handlu w niedzielę bądź częściowej liberalizacji przepisów, mogłyby zostać przegłosowane przez nowy skład Sejmu. Zobacz też: Tak podwyższysz swoją emeryturę. ZUS nie ma wątpliwości Zakładając, że poparcie wyraziliby wszyscy posłowie Koalicji Obywatelskiej (157 mandatów), Trzeciej Drogi (65 mandatów) i wolnościowego skrzydła Konfederacji (7 posłów) nie dałoby to wystarczającej większości. Głosy na "tak" musieliby oddać także przedstawiciele Nowej Lewicy. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!