420 obwodowych komisji wyborczych utworzonych poza granicami kraju miało dokładnie 24 godziny od zakończenia głosowania na podliczenie wszystkich głosów oddanych w wyborach parlamentarnych oraz w referendum i wysłanie protokołów do PKW. Polonia dwoiła się i troiła, aby głosy policzyć jak najszybciej. Wybory 2023 i praca w komisji. "To była męczarnia" Jola Zastawna, członkini OKW nr 334 w Londynie przekazała nam, że liczenie wszystkich głosów w tym miejscu dobiegło końca w poniedziałek około godz. 13. Nie ukrywa: wysyłane kolejno protokoły z wynikami do Senatu, z referendum i do Sejmu wracały do komisji z konsulatu kilkukrotnie. - Musieliśmy coś poprawić, jakieś kreski zmieniać na zera, takie drobnostki. Dopiero jak to zrobiliśmy, ambasada wysyłała te wyniki do Warszawy - mówi Interii. Informację o tym, że wszystko poszło już do PKW, otrzymali o godz. 15. To niestety nie był koniec pracy tej komisji. 10 osób musiało czekać na miejscu na informację zwrotną i ostateczne zatwierdzenie tych protokołów. Do tego momentu nie powinni opuszczać lokalu wyborczego. - Spaliśmy na podłodze, na stole, nie mieliśmy jedzenia, napojów. To była męczarnia, żadnych komfortowych warunków. W komisji obok trzy osoby zemdlały ze zmęczenia - relacjonuje. - Wszyscy byliśmy na nogach 48 godzin. Ludzie nie wytrzymywali. Konsul zgodził się nas wysłać do domu o godz. 20 - mówi kobieta. - Potwierdzenia z PKW nie dostaliśmy do tej pory - dodaje. Rosła frustracja członków komisji. "Nigdy nie spotkałem się z czymś takim" W Sheffield, innym mieście w Wielkiej Brytanii, członkowie komisji nie spali 36 godzin. Jak mówi nam Tomasz, oczekiwanie na potwierdzenie prawidłowości protokołów powodowało rosnącą frustrację. - Inaczej tego nie można określić w sytuacji, kiedy docierały do nas informacje sugerujące celowe opóźnienie. Zmęczenie też się do tego dołożyło - komentuje. - Mam doświadczenie w pracy w komisjach wyborczych z Polski i nigdy nie spotkałem się z czymś takim - dodaje. Część członków tej komisji próbowała spać na ławkach w holu Polskiego Ośrodka. - Nie byliśmy przygotowani na takie potraktowanie ze strony PKW - wskazuje Tomasz. - Zdołaliśmy dotrwać do wyznaczonej godziny zakończenia pracy komisji, czyli do 21 w poniedziałek, ale nie otrzymaliśmy do tego czasu żadnych informacji od PKW - dodaje. "Komisja OKW 353 z Peterborough UK żąda zaakceptowania przez PKW głosów wyborców!!! Od 9 rano czekamy na potwierdzenie" - taki baner przygotowali członkowie kolejnej OKW w Wielkiej Brytanii. Jedna z osób, która tu pracowała, przekazała nam, że członkowie spali na podłodze, mieli jednak i karimaty i śpiwory. - Konsul uprzedził nas, że być może będzie trzeba poczekać, ale maksymalnie czterdy godziny, a nie kilkadziesiąt - słyszymy. "Ledwo widzieliśmy na oczy" O tym, jak to wyglądało w OKW nr 178 Berlinie, mówi nam Roksana Przyjemska. Podkreśla, że komisja pracowała też przez kilka godzin w sobotę, stemplując tysiące kart. W niedzielę na miejscu stawili się o godz. 5:30. - Urny otworzyliśmy około północy, bo wcześniej musieliśmy jeszcze sprawdzić, czy wszędzie są podpisy potwierdzające pobranie kart, ile osób wzięło udział w referendum, a ile w wyborach do Sejmu i Senatu - opowiada. Senat skończyli liczyć o godz. 3 nad ranem i wyniki wysłali do konsulatu, a ten przesłał protokoły dalej do PKW. Około godz. 9 policzony był już Sejm. Później skończyli z kartami referendalnymi, ale znów - lokalu opuścić nie mogli. - Ludzie byli niesamowicie zmęczeni. Próbowali na miejscu spać, ale to były małe drzemki - opowiada. Tu Polonia opuściła lokal o godz. 15 za zgodą przewodniczącego komisji. - Byliśmy 36 godzin na nogach, już ledwie widzieliśmy na oczy - dodaje kobieta. Teraz widzi, że głosy są na stronie PKW - tak samo, jak te od innych zagranicznych komisji wyborczych - ale nie ma pewności, że przewodniczący dostał potwierdzenie o ich zatwierdzeniu. - Na przyszłość może dobrze byłoby wyodrębnić specjalną grupę osób, która tylko te protokoły z zagranicy zatwierdza? - zastanawia się Roksana. Interwencja Michała Szczerby. "Wszystkie zaliczone" W poniedziałek po godz. 21 rzecznik PKW Marcin Chmielnicki przekazał w rozmowie z PAP, że do Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie I wpłynęły protokoły ze wszystkich zagranicznych komisji wyborczych. Wpłynięcie nie oznaczało jeszcze wówczas ich zatwierdzenia. Wciąż istniało ryzyko, że PKW niektóre protokoły odrzuci i będą musiały być poprawione. Michał Szczerba interweniował w tej sprawie. Szczególnie że - jak informował wcześniej - komisja zatwierdzająca protokoły z zagranicy miała pracować tylko w połowie składu. We wtorek rano napisał: "Moja nocne interwencje w sprawie zatwierdzania protokołów z zagranicy przyniosły skutek. Przypilnowane! Dobra wiadomość: żaden głos nie został zmarnowany. Wszystkie zaliczone". Wcześniej przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak przyznał, cała procedura trwa za długo. Przypomniał też, że ta okręgowa komisja, która przyjmuje głosy zagraniczne, obejmuje swoim zakresem działania rekordową liczbę obwodowych komisji wyborczych, bo blisko 1,3 tys. To mogło wydłużyć zatwierdzanie protokołów.