O wezwaniu przed sąd partyjny kontrowersyjny polityk poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych. W swoim wpisie Janusz Korwin-Mikke zaznaczył, że otrzymał telefon z wezwaniem o godz. 14:03. Przed sądem miał stawić się już 57 minut później, dlatego zażądał wyznaczenia innego terminu. "Co nie znaczy, że za pięć minut nie zostanę wyrzucony z Konfederacji" - podkreślił i dodał, że złożył również zażalenie na szefa sztabu kampanii wyborczej ugrupowania Witolda Tumanowicza. Janusz Korwin-Mikke przed sądem partyjnym. "Musimy na to reagować" Nad Januszem Korwinem-Mikke ciemne chmury zbierały się jeszcze przed wyborami, ponieważ były lider Nowej Nadziei wyrażał nierzadko kontrowersyjne tezy, które zdaniem sztabu szkodziły kampanii partyjnej. Jeden z kluczowych polityków Konfederacji Przemysław Wipler stwierdził w środę 11 października, że Korwin-Mikke "został poproszony, aby nie tweetować, nie pisać i nie wypowiadać się do wyborów". Komentując wynik wyborów, w których znany polityk stracił miejsce w Sejmie kosztem żony Krzysztofa Bosaka, Korwin-Mikke stwierdził, że "to dowód, że kobiety nie powinny mieć prawa głosu". Krzysztof Bosak: Wszyscy są wkurzeni na Janusza Korwina-Mikke W rozmowie z Interią Krzysztof Bosak stwierdził, że na byłego lidera Nowej Nadziei "wszyscy są wkurzeni, bo podczas finału kampanii wrzucił kilka bomb". - Odstraszyły naszych wyborców, którzy oczekiwali poważnej polityki, a nie prowokacji. Ten elektorat trafił do Trzeciej Drogi - zdiagnozował i ocenił, że Korwin-Mikke "próbuje się zachowywać jak celebryta". Jak się dowiedzieliśmy, wniosek o ukaranie byłego lidera Nowej Nadziei złożył do sądu partyjnego szef sztabu wyborczego Witold Tumanowicz. Bosak podkreślił, że działanie to ma związek "ze szkodzeniem kampanii" Konfederacji, a nie z wypowiedziami Korwina-Mikke na temat jego żony. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!