Jak rozpoznać fake newsa? Kilka prostych kroków. Przydadzą się przed wyborami
Aleksandra Cieślik
Zalewające strony główne naszych kont w mediach społecznościowych treści, szczególnie przed wyborami, powinny wzbudzać naszą wzmożoną czujność. Dezinformacja obecna jest nie tylko w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. Publikowane na co dzień wpisy i artykuły dotyczące polskiej polityki również mogą zawierać fake newsy. Jak je rozpoznać? Przygotowaliśmy serię praktycznych wskazówek.

Fake newsy to wiadomości czy wpisy, w których przekazywane dane okazują się nieprawdziwe lub przeinaczone.
Szczególnie w okresie przedwyborczym musimy być szczególnie uważni na informacje do nas docierające. Jako jeden z wielu przykładów podać można grafikę z plakatem "Marszu miliona serc", która po platformie "X" (wcześniej Twitter - red.) "krążyła" niedawno z wielkim napisem "ODWOŁANE". Niektórzy z użytkowników pytali w komentarzach, czy zaplanowany na 1 października wiec faktycznie odwołano.
Jak rozpoznać fake newsa?
Według badania przeprowadzonego w listopadzie 2022 r., które Google zlecił pracowni IPSOS, co trzeci Polak (29 proc.) wskazuje, że jest bardzo narażony na dezinformację w mediach.
Co zrobić, by nie dać się nabrać na fake newsy? Wraz z Danielem Rząsą kierującym Google News Lab w Europie-Środkowo-Wschodniej - przygotowaliśmy ABC tego, jak rozpoznać nieprawdziwe wiadomości publikowane w sieci.
- Bądź krytyczny w odbiorze artykułów, audycji lub postów w social mediach, szczególnie, gdy pochodzą z nieznanego ci źródła
- Nie wyłączaj tego krytycyzmu przy tekstach potwierdzających twoje poglądy - czasem podświadomie po prostu chcemy, by coś było prawdą
- Zwróć uwagę, czy tekst wywołuje w tobie silne emocje, zwłaszcza złość - wściekły czytelnik gorzej odróżnia prawdę od kłamstwa
- Pozyskuj wiedzę z mediów, którym ufasz (niezależni fact-checkerzy także mogą się tu sprawdzić, a światową bazę zweryfikowanych przez niezależnych ekspertów fake newsów znajdziesz w specjalnej wyszukiwarce Fact Check Explorer)
- Weryfikuj informację w co najmniej dwóch niezależnych źródłach
- Uważaj na sensacyjność - artykuł lub post zawierający sporo wykrzykników, dużych liter i z sensacyjnymi tytułami ma za zadanie głównie przykuć twoją uwagę
- Przeanalizuj, czy strona, na której zobaczyłeś daną informację wygląda na wiarygodną, profesjonalnie przygotowaną, czy artykuły są podpisane i czy znasz piszących autorów, źródła finansowania itp.
- Warto również sprawdzić jej adres. Jeśli jest bardzo nietypowy, powinna nam zaświecić się "czerwona lampka"
- Oceń, czy tekst/wpis nie powiela stereotypów i nie zawiera uproszczeń
- Wywnioskuj, czy w artykule oddzielono fakty od opinii
- W przypadku fotografii, których pochodzenia nie jesteś pewien, wypróbuj opcję wyszukiwania zdjęciem dostępną m.in. w wyszukiwarce Google (tu opis, jak to zrobić)
- Nie wierz stuprocentowo odpowiedziom sztucznej inteligencji na zadane pytanie - może się mylić, tak jak człowiek.
Komu więc ufać?
Dezinformacja dzieli się na trzy kategorie:
- Całkowita nieprawda - podawane informacje są sfabrykowane, sprzeczne, nieprawdziwe;
- Prawda jest sporna - fakty przedstawione są selektywnie bądź w odpowiednim kontekście, skutkiem czego odbiorca jest wprowadzony w błąd;
- Manipulacja cytatem - wypowiedź jest umieszczona w innym (niż zamierzony) kontekście, tudzież usunięte zostaną zdania lub ich fragmenty, co powoduje zmianę sensu wypowiedzi, a w konsekwencji wspiera określoną tezę.
Daniel Rząsa podkreśla, że większą wiarygodność - statystycznie - będą mieć redakcje, a nie media społecznościowe.
- Z prostego powodu - struktury. Nad wypuszczeniem artykułu czuwa kilka osób - dziennikarz, redaktor, wydawca, czasem fact-checker. Nie przekreśla to jednak mediów społecznościowych. Tam również znajdziemy osoby podające sprawdzone informacje. Istotną sprawą jest uważność, gdyż nawet zweryfikowane konto (niebieski znak przy nazwie profilu - red.) nie oznacza, że ktoś przekazuje wyłącznie prawdę. Wiąże się to jednak z większą pewnością co do faktycznej tożsamości tego użytkownika social mediów - słyszymy.
Według eksperta Google wciąż wielu korzystających z internetu nabiera się nie tyle co na deep fake'i, ale również na cheap fake'i (w luźnym tłumaczeniu: tanie chwyty).
- Przykład? Zdjęcie zrobione dwa lata temu i wstawione dziś bez opisu uznane może zostać często za coś z teraźniejszości.
Nadchodzi weryfikacja reklam politycznych z AI
Według Daniela Rząsy w walce z dezinformacją może pomóc sztuczna inteligencja.
W najbliższym czasie, bo na początku listopada, Google wprowadzi znaczące zmiany w zakresie AI. Reklamy polityczne, w których zostanie ona użyta, będą musiały być specjalnie oznaczone.
Trwają również prace nad podobnymi oznaczeniami wszystkich grafik wygenerowanych przez sztuczną inteligencję. Na to będziemy musieli jeszcze jednak poczekać.
-----
TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej!