W NATO nastąpi przełom? Chodzi o rakiety lecące w kierunku Polski
NATO może podjąć w lipcu decyzję o umożliwieniu zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad terytorium zachodniej Ukrainy - ocenił były szef MON Janusz Onyszkiewicz. Polityk stwierdził, że Polska powinna celować do pocisków lecących w kierunku naszego kraju, jeszcze kiedy te nie znajdują się w przestrzeni RP. Zaznaczył jednak, że wymagałoby to "przełamania oporu i tabu" sojuszników Warszawy.
Dwukrotny minister obrony narodowej Polski w latach 1992-1993 oraz 1997-2000 udzielił komentarza agencji Ukrinform. W rozmowie z korespondentem stwierdził, że NATO może zdecydować się niebawem na częściową ochronę przestrzeni powietrznej na Wschodzie.
- Należy tak zrobić, aby rakiety mogące naruszyć przestrzeń powietrzną Polski, mogły zostać zestrzelone przez polski system obrony powietrznej z terytorium naszego kraju - ocenił Janusz Onyszkiewicz.
Ukraina-Rosja. Janusz Onyszkiewicz o zestrzeliwaniu rakiet nad Ukrainą
W opinii byłego szefa MON podjęcie takiej decyzji "będzie wymagało jednak od strony polskiej pełnej świadomości sytuacyjnej przestrzeni powietrznej Ukrainy, czyli informacji z ukraińskich radarów i innych środków, którymi strona polska dziś nie dysponuje".
Onyszkiewicz podkreślił jednocześnie, że - jego zdaniem - przekonanie państw NATO do zestrzeliwania nad Ukrainą rakiet lecących w kierunku Polski jest możliwe, ale wcześniej konieczne będzie "przełamanie oporu i tabu" polskich partnerów, którzy "muszą zgodzić się na użycie sojuszniczych środków obrony powietrznej, a przynajmniej temu nie przeciwdziałać".
Polski polityk nie wykluczył również, że w przyszłości Pakt Północnoatlantycki uzna potrzebę zapewnienia pełnej ochrony nieba nad zachodnią częścią Ukrainy, ale to "trochę zajmie". Ocenił natomiast, że decyzja o umożliwieniu celowania do rakiet lecących w kierunku Polski być może zostanie podjęta podczas lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie.
Rakiety nad Polską. NATO odmówiło ustanowienia no-fly zone nad Ukrainą
W związku z trwającą na Wschodzie wojną w Ukrainie dotychczas polską przestrzeń powietrzną naruszyło kilka rakiet. W listopadzie 2022 roku w Przewodowie nieopodal granicy z Ukrainą spadł pocisk ukraińskiego systemu obrony powietrznej, zabijając dwóch obywateli RP. W grudniu tego samego roku w Zamościu koło Bydgoszczy spadła z kolei rosyjska rakieta - odkryto ją przypadkowo kilka miesięcy później.
Agencja Ukrinform przypomniała zarazem, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy w Polsce wielokrotnie dochodziło do uruchamiania systemów reagowania i wzbijania się w powietrze sojuszniczych jednostek lotniczych z powodu nadlatujących nad naszą przestrzeń rakiet, poruszających się w pobliżu polskiej granicy. Źródło wspomniało również słowa premiera Donalda Tuska, który w sobotę 27 kwietnia mówi o tym, że jeden z rosyjskich pocisków spadł 15 kilometrów od terytorium RP.
Do tej pory nie było jednak mowy o tym, aby polskie i sojusznicze systemy miały zestrzeliwać takie rakiety jeszcze nad terytorium Ukrainy. W początkowej fazie wojny NATO odmówiło Wołodymyrowi Zełenskiemu ustanowienia strefy no-fly zone nad jego krajem.
Onyszkiewicz zaznaczył, że obecnie polski system obrony powietrznej może reagować na takie sytuację w ostatniej chwili, gdy rakieta pojawi się już nad naszym terytorium, a wtedy na jej zestrzelenie "może być już za późno".
Źródło: Ukrinform, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!