Premier w sobotę opublikował swój podcast rozpoczynający się od kwestii sankcji na Rosję. - Każdego dnia prowadzimy jako Polska w tej sprawie prawdziwą batalię, ale wiem, że część z was może mieć już poczucie, że w kwestii sankcji ciągle to samo: zostały uruchomione, ale powinny działać lepiej. Tak to prawda, ale dziś chciałbym spojrzeć na sankcje od nieco innej strony - stwierdził. Premier mówił o tym, jak swoimi codziennymi wyborami możemy się przyczynić do sankcji nakładanych na Rosję. Jak wyjaśnił, sankcje to nie tylko działania ekonomiczne czy prawne. - W socjologii mówi się również o tak zwanej sankcji rozproszonej, czyli oddolnej, spontanicznej reakcji ludzi na coś, czego nie są w stanie zaakceptować i dziś widzimy, że ten brak akceptacji dla tego co robi Rosja, opór i sprzeciw wobec zbrodni, które Rosja popełnia, połączył dziś cały wolny świat - wskazał. - Ktoś może powiedzieć jaki wpływ ma oddolny ruch, jeśli odpowiednie ośrodki decyzyjne - rząd Niemiec czy Francji nie podejmą zdecydowanych działań w sprawie Rosji - powiedział. Jednak, jak tłumaczył, jego zdaniem najlepsza zasada to "i to, i to: i presja na ośrodki decyzyjne na najwyższym szczeblu i podejmowanie oddolnego oporu". - Musimy używać wszystkich dostępnych form wywierania nacisku. Ta wojna dotyka każdego z nas psychicznie, czy to też przez kolejne wstrząsające doniesienia płynące zza wschodniej granicy, czy też za pośrednictwem naszych ukraińskich znajomych. Już zaczynamy czuć jej konsekwencje ekonomiczne w postaci rosnącej inflacji, jak to się mówi putinflacji - zauważył. Morawiecki: Ludziom niegodnym podania ręki nie wciska się banknotów W ocenie premiera, "skoro wojna dotyczy w jakiś sposób każdego z nas, to każdy z nas musi w jakiś sposób włączyć się w jej zastopowanie". - Dlatego zachęcam państwa do samodzielnego wprowadzania własnych sankcji, do prowadzenia w ten sposób swojej osobistej, prywatnej, antyrosyjskiej, antyzbrodniczej polityki - zaapelował. Jak tłumaczył, "najbardziej oczywistym działaniem jest bojkot rosyjskich produktów, bojkot rosyjskich firm, ale też tych zagranicznych firm, które nie chcą przestać zarabiać na obecności w Rosji". Dodał, że listy tych, którym nie przeszkadzają brudne pieniądze są szeroko dostępne w internecie. Szef rady ministrów powiedział, że "rosyjskie produkty ociekają dziś krwią". - Z produktów firm, które nie chcą zerwać współpracy z Rosją, tej krwi też się nie da zmazać. Prowadzenie business as usuall z partnerem, który dopuszcza się w tym samym czasie ludobójstwa, nie jest pierwszym szaleństwem tego świata w pogoni za pieniądzem, nie bądźmy naiwni, ale są granie, których przekraczać nie wolno. Ludziom niegodnym podania ręki nie wciska się w tę rękę banknotów - podkreślił. Premier dodał, że "w następstwie napaści na Ukrainę, Rosja została wykluczona także ze świata sportu". Zwrócił uwagę, że "rosyjski sport był od lat jednym wielkim laboratorium dopingowym, w bezczelny sposób niszczył ideę szlachetnej rywalizacji". - Co więcej, po agresji na Ukrainę wielu rosyjskich sportowców wyraziło swoje poparcie dla niej. Coś strasznego - dodał. W ocenie premiera "sport był przez lata narzędziem imperialnej polityki Putina. Brudne pieniądze korumpowały działaczy, kupowały zachodnie kluby, ocieplały wizerunek reżimu i odwracały uwagę od jego zbrodniczego charakteru". Premier zachęca do czytania Szewczenki i oglądania filmów Zwiagincewa Morawiecki zwrócił uwagę, że "zrozumiała niechęć do wszystkiego co rosyjskie, która rozlewa się po świecie od końca lutego, zaczęła też dotykać kultury". - Nie zachęcam jednak państwa do wyrzucania rosyjskich książek, to wciąż jest wielka, ważna literatura. Musimy dostrzegać jednak, że mimo swojego uroku wyznacza częstokroć krajom takim jak Polska bardzo pośrednie miejsce - dodał. Zachęcił, aby w najbliższym czasie sięgnąć po Tarasa Szewczenkę, a nie Aleksandra Puszkina. Premier zauważył, że "współczesne dzieła kultury tworzą również propagandyści Putina, nawet jeśli są jednocześnie wybitnymi artystami, jak dysydenci, a przynajmniej krytycy obecnej Rosji". Zachęcił żeby sięgnąć raczej po filmy Andrieja Zwiagincewa niż Nikity Michałkowa. Szef rządu zachęcił również do nauki języka ukraińskiego, który jego zdaniem w nadchodzących latach będzie przydatniejszy niż rosyjski. - Wojna na Ukrainie i jej zbrodniczy, makabryczny charakter wielu z nas nie mieści się w głowie. Wiele osób mówi mi o poczuciu bezradności, które nam towarzyszy. Ja uważam, że powinniśmy bardzo mocno przeciwdziałać na każdym możliwym odcinku wszystkiemu, co Rosja czyni na Ukrainie. Powinniśmy wierzyć, że nadzieja, która do nas przychodzi z Wielkanocą i z wiosną jest silna i że będzie silniejsza niż to zło, które panoszy się na Ukrainie - zaznaczył. Życzenia wielkanocne od premiera Premier życzył na święta nadziei, otuchy i nowych sił. Powiedział, że "szczególnie jest myślami z tymi, którzy przyjęli pod swój dach uchodźców lub pracują bez ustanku, aby zapewnić im pokój i bezpieczeństwo". - Jestem myślami z żołnierzami, policjantami, ale też z funkcjonariuszami Straży Granicznej, którzy wciąż trzymają wartę na granicy z Białorusią i Ukrainą - dodał. Zwrócił uwagę, że plany destabilizacji Polski i Europy nie ustały przecież z dnia na dzień. - Wierzę jednak, że będziemy silni. Silni nadzieją i wiarą w lepsze jutro, tę wiarę przynosi zmartwychwstanie, przynosi ją światło poranka wielkanocnego i tej wiary życzę wszystkim państwu. Budźmy ją w sobie nawzajem, podtrzymujmy na duchu naszych bliskich, bądźmy razem przy stołach świątecznych i nie szczędźmy sobie dobra i ciepłych słów. W ten sposób pokazujemy, że nienawiść i zło nie mają nad nami władzy - życzył premier.