Popłoch w Rosji po ataku Ukrainy. Decyzja podjęta w ostatniej chwili
Wyrzutnie rakiet, ciężki sprzęt, a także elitarne jednostki - takie siły przerzuca rosyjska armia, aby odeprzeć niespodziewany atak Ukrainy na przygraniczny obwód kurski. I choć początkowe doniesienia o niebywałym sukcesie Kijowa tonuje Instytut Badań nad Wojną (ISW), to żołnierze ukraińscy wciąż utrzymują swoje pozycje na terenie Federacji.
Z najnowszej analizy amerykańskiego think-tanku wynika, że Rosja w obwodzie kurskim korzysta ze słabo wyszkolonych jednostek poborowych do odparcia ukraińskiego ataku. ISW - powołując się na komunikaty Ministerstwa Obrony Rosji - wskazuje na przerzut ciężkiego sprzętu (systemy przeciwrakietowe, dodatkowa artyleria oraz pojazdy gąsienicowe) w pobliżu Sudży. To właśnie tam zlokalizowana jest stacja pomiaru gazu, przez którą rosyjski gaz przesyłany jest na południe Europy.
Kreml miał zdecydować się także na wzmocnienie personelu wojskowego. Na front, w przygranicznym regionie, mają wkrótce trafić wojskowi ze: Specnazu, Sił Specjalnych Operacji Sił Zbrojnych, czeczeńskich służb specjalnych "Achmat", a także 1. Korpus Armii Donieckiej Republiki Ludowej (anektowane i nieuznawane na arenie międzynarodowej terytorium - red.), a także byłych członków najemniczej Grupy Wagnera. Celem ma być "obrona przed dalszymi postępami Ukrainy" oraz "odzyskanie utraconego terytorium".
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja.
Atak Ukrainy. Rosja działa w obwodzie kurskim
Jednocześnie - jak zwraca uwagę ISW, powołując się na rosyjskiego blogera powiązanego z Kremlem - rosyjska armia miała przenieść rezerwy Korpusu Afrykańskiego z Kraju Krasnodarskiego do obwodu kurskiego. W analizie think-tanku zaznaczono, że tych doniesień nie jest w stanie zweryfikować. Oznaczać to może, że "armia rosyjska ocenia operację Ukrainy jako bardziej znaczącą".
Dodatkowo minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji Aleksandr Kurenkow nakazał przemieszczenie dodatkowych sił z ośrodka ratunkowego w obwodzie tulskim w obwodzie kurskim, aby pomóc w rozminowywaniu terenu, a także ewakuacji cywilów.
Według rosyjskich źródeł armia ukraińska wciąż operuje na terenie obwodu kurskiego, jednak nie posunęła się aż tak daleko na północy i zachodzie, jak twierdzono wcześniej. Z pierwotnego ataku 35 kilometrów w głąb Rosji miało pozostać "jedynie" 20 kilometrów.
Dodatkowo siły ukraińskie miały zaatakować rosyjski konwój wojskowy na wschód od Rylska - sugerują to nagrania oraz zdjęcia udostępnione w sieci. Widać na nich gęsty ogień oraz słup dymu unoszący się w pobliżu potencjalnego miejsca ataku.
Wojna na Ukrainie. Władimir Putin podjął decyzję
Prokremlowska agencja Ria Novosti przekazała, że w nocy rosyjski bombowiec taktyczny Su-34 miał zaatakować ukraińskie siły oraz sprzęt zgromadzony w pobliżu obwodu kurskiego.
Od rana w tamtym terenie obowiązuje alarm przeciwlotniczy w obawie przed atakiem Kijowa.
Jak pisaliśmy wcześniej w Interii, Władimir Putin podjął decyzję o wprowadzeniu reżimu operacji terrorystycznej na terytorium trzech obwodów graniczących z Ukrainą: kurskim, briańskim i biełgorodzkim.
Kreml nazwał ofensywę Kijowa "bezprecedensową próbą destabilizacji" i zdecydował o działach, by "zapewnić bezpieczeństwo obywatelom i stłumić zagrożenie atakami terrorystycznymi".
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!