Nie tylko Polska. Kolejny kraj gotowy wysłać Ukrainie Leopardy
- Finlandia mogłaby zwiększyć swoją pomoc wojskową dla Ukrainy, wysyłając czołgi Leopard 2 - powiedział prezydent tego państwa Sauli Niinistö cytowany przez agencję informacyjną STT. Zaznaczył jednak, że ich liczba byłaby ograniczona. Dostawy miałyby być częścią międzynarodowej koalicji, w której przekazanie Leopardów jako pierwsza zadeklarowała Polska. Duże znaczenie w tej sprawie może mieć też stanowisko Berlina, bo zgodnie z tzw. klauzulą końcowego przeznaczenia Niemcy muszą dać pozwolenie na taki transfer.
Niinistö zaznaczył, że także Finlandia jest gotowa "wnieść swój wkład w przypadku ustanowienia europejskiego pakietu pomocy dla wspólnej obrony dla Ukrainy". Jego słowa potwierdzają ostatnie deklaracje innych fińskich polityków.
Minister obrony Mikko Savola ogłosił w ubiegłą sobotę, że Finlandia przygotowuje swój 12. pakiet pomocy dla Ukrainy i rozważa włączenie do niego czołgów. Przewodniczący komisji obrony parlamentu Antti Häkkänen w niedawno udzielonym wywiadzie potwierdził, że Helsinki są gotowe wysłać czołgi, ale takie państwa jak Niemcy i Francja powinny przejąć inicjatywę w tej sprawie.
Możliwości Finów są jednak ograniczone. Ich armia ma na stanie około 200 Leoparów 2, ale będzie mogła przekazać Kijowowi niewielką ich część. - Liczba czołgów (dla Ukrainy - red) nie może być duża, ponieważ Finlandia graniczy z Rosją i nie jest częścią NATO - zaznaczył Niinistö.
Polska zdecydowała się przekazać Leopardy
W środę podczas wizyty we Lwowie prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że część polskich czołgów trafi na Ukrainę. - Zostanie przekazana kompania czołgów Leopard w ramach budowania koalicji, ponieważ, jak państwo wiecie, musi zostać spełniony także cały szereg wymogów formalnych, zgód i tak dalej, które są w tym celu potrzebne, ale przede wszystkim chcemy, żeby była to koalicja międzynarodowa - powiedział na konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą po szczycie Trójkąta Lubelskiego.
Duda wyraził zarazem nadzieję, że śladem Warszawy pójdą inni sprzymierzeńcy Kijowa. - My w ramach koalicji międzynarodowej podjęliśmy decyzję o włożeniu pierwszego pakietu czołgowego, kompanii czołgów Leopard, która, mam nadzieję, w szeregu z innymi kompaniami czołgów Leopard oraz innych (czołgów - red.), które zostaną przez inne państwa złożone, popłynie w niedługim czasie na Ukrainę - powiedział. Zdaje się więc, że jego głos został usłyszany w Helsinkach.
"Die Welt": Wysłanie Leopardów wymaga pozwolenia z Berlina
W czwartek w niemieckim dzienniku "Die Welt" pojawiła się publikacja odnosząca się do deklaracji Dudy. Autorzy artykułu podkreślali, że nasuwa się tu kluczowe pytanie: czy Polska będzie czekać na zielone światło z Niemiec dla dostaw Leopardów, czy też zdecyduje się dostarczyć je na własną rękę? "To ostatnie byłoby bezprecedensową zniewagą. Leopard 2 jest produktem niemieckim. Wysłanie czołgów (do innego kraju red.) wymaga pozwolenia z Berlina" - podkreśliła gazeta.
Dziennik przypomina, że w przypadku eksportu broni zazwyczaj obowiązuje tzw. klauzula końcowego przeznaczenia. Jeśli broń wyprodukowana w Niemczech jest sprzedawana krajom trzecim, RFN musi na to wyrazić zgodę. "Kanclerz Olaf Scholz (SPD) dotychczas kategorycznie odmawiał takiej zgody, jeśli chodzi o eksport czołgów Leopard na Ukrainę" - przypominają niemieccy dziennikarze.
"Wydaje się, że Warszawa po prostu chce pominąć Niemcy. Przez długi czas rząd federalny zapewniał, że dostawy czołgów podstawowych będą realizowane wyłącznie w porozumieniu z sojusznikami" - podawał "Welt". W wielu europejskich armiach jest już kilka tysięcy czołgów Leopard, które można by dostarczyć na Ukrainę. Niemcy jako producent odgrywają tu jednak kluczową rolę.
Przekonać Niemcy
Zdaje się, że presja na Berlin zaczyna przynosić rezultaty. Tuż po ogłoszeniu informacji o dostawie czołgów przez Polskę w Niemczech pojawiły się pierwsze głosy nawołujące do wydania na to zgody. - Ukraina potrzebuje zachodnich czołgów do obrony i wyzwalania obszarów okupowanych przez Rosję - powiedział w środę w Berlinie poseł Zielonych do Bundestagu Robin Wagener, przewodniczący niemiecko-ukraińskiej grupy parlamentarnej. - Chęć naszych polskich przyjaciół do utworzenia europejskiej koalicji na rzecz dostaw europejskich czołgów jest ważnym sygnałem solidarności. (...) Berlin powinien pójść za tym przykładem - podkreślił.
Z kolei w czwartek Robert Habeck (Zieloni red.), minister gospodarki i wicekanclerz Niemiec zdecydowanie opowiedział się za niedopuszczeniem do blokowania przez Niemcy polskich dostaw Leopardów na Ukrainę. - Istnieje różnica między podejmowaniem decyzji za siebie, a uniemożliwianiem podejmowania decyzji innym. I dlatego Niemcy nie powinny stać na drodze, gdy inne kraje podejmują decyzje o wsparciu Ukrainy, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmą Niemcy - wyjaśnił wicekanclerz.
Zdaje się, że kanclerz Olaf Scholz ma teraz trzy drogi. Pierwsza to trzymanie się zakazu dostawy Leopardów, druga to danie zielonego światła państwom, które chcą przekazać broń, a Trzecia zaś to czynne przyłączenie się do koalicji wysyłającej Ukrainie czołgi.
"Coraz silniejsze jest jednak wrażenie, że obawy Berlina nie są już uwzględniane na arenie międzynarodowej" - podkreśla "Welt".
Ukraińcy będą uczyć się obsługi Leopardów
- Żołnierze sił zbrojnych Ukrainy opanują w najbliższych tygodniach obsługę czołgów Leopard. Jeśli czołgi trafią na Ukrainę wkrótce, to szkolenie odbędzie się "nadzwyczaj szybko" - zapewnił w czwartek szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow.
- Jeśli chodzi o naszych specjalistów w siłach zbrojnych, to nie raz podawałem przykłady, jak nasi partnerzy zachodni przygotowywali swoich specjalistów do różnego rodzaju broni, a nasi chłopcy i dziewczęta opanowują ją w ciągu dosłownie tygodni - powiedział Daniłow, cytowany przez agencję Ukrinform.
Jak podkreślił, takie tempo wymusza sytuacja Ukrainy.
INTERIA.PL/PAP