Maxim odebrał telefon od sąsiada. "Plądrują twój dom. Idą w moją stronę"

Magdalena Raducha

Magdalena Raducha

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Maxim i jego rodzina uciekli z rodzinnej Severynivki chwilę przed tym, jak Rosjanie zaczęli plądrować i niszczyć wieś. Kilka tygodni później mężczyzna odebrał telefon od sąsiada. Victor powiedział: "Maxim, weszli do twojego domu. Idą w moją stronę". Rozłączył się. Po kilku godzinach telefon znów zadzwonił. Inny sąsiad przekazał mu: "Pali się dom Victora. I twój".

Spalony dom Maxima w Severynivce
Spalony dom Maxima w Severynivcearchiwum prywatne

Maxim, Tetyana i troje dzieci. Ta ukraińska rodzina mieszkała we wsi Severynivka w obwodzie kijowskim, dwa kilometry od Motyżyna, w okolicy Buczy. Mieli piękny, drewniany dom, który budowali, wykańczali i wyposażali przez 15 lat.

archiwum prywatne

Bez ochrony

- Mój najstarszy syn mieszka w Niemczech. 24 lutego byliśmy w domu z żoną i dwojgiem młodszych dzieci. Dzień wcześniej moja 69-letnia matka przyjechała do nas z Siewierodoniecka - mówi Interii Maxim, głowa rodziny.

Po kilku dniach od początku inwazji Rosji na Ukrainę wojsko Putina dotarło do Severynivki. Nie było tam jeszcze ukraińskiej armii.

- Zniszczyli całą komunikację energetyczną i wysadzili większość stacji łączności mobilnej. Oddali co najmniej cztery strzały z czołgowych armat w kierunku znajdującej się obok wsi, zmuszając jej mieszkańców do opuszczenia swoich domów. 180 domów. Doskonale wiedzieli, że ukraińskich żołnierzy też tam jeszcze nie ma. Atakowali cywilów - opowiada Maxim. I dodaje: - To cud, że ci ludzie przeżyli.

Pół kilometra od rosyjskich wojsk

Kiedy w zniszczonej wsi nie było już mieszkańców, Rosjanie zaczęli ją okupować i stworzyli tam swój garnizon.

- Wybili każdą szybę w oknie i plądrowali dom za domem. Zabrali wszystko, co w nich było, od ubrań po samochody. W tym czasie ja i moja rodzina byliśmy w naszym domu, pół kilometra od tej wsi - mówi mężczyzna.

Wszystkie noce spędzali w piwnicy. - 5 marca zdecydowaliśmy się uciekać. Razem z sąsiadami utworzyliśmy niewielki konwój i udaliśmy się w kierunku Żytomierza - opowiada Maxim.

Ewakuacja

- To była okropna podróż. Widzieliśmy co najmniej tuzin samochodów zmiażdżonych przez czołgi. W niektórych wciąż były ciała cywilów. To właśnie działo się z tymi, którzy w trakcie ewakuacji natknęli się na rosyjskie wojsko - relacjonuje.

Udało się im bezpiecznie dotrzeć do Żytomierza. Rodzinę ewakuował na zachód kraju, skąd ruszyła dalej w podróż do Niemiec. Sam zamieszkał w Kijowie.

Trzy tygodnie później Maxim dowiedział się, co stało się z jego sąsiadami, którzy uciekli z Severynivki dwa dni przed nim. - Zostali zastrzeleni na oczach swoich dwóch córek. Rosjanie przekazali młodszą dziewczynkę mieszkańcom. Starszą, 15-letnią, wzięli w niewolę. Do dziś nie wróciła - opowiada Maxim.

"Maxim, twój dom się pali"

25 marca Maxim odebrał telefon od Victora - 73-letniego sąsiada, który postanowił zostać w Severynivce. - Powiedział mi, że widzi przez okno, jak Rosjanie plądrują mój dom. Rzucił: Idą w moją stronę. Rozłączył się - wspomina mężczyzna.

Kilka godzin później zadzwonił inny sąsiad, Grigory. - Powiedział: Widziałem, jak Rosjanie wysadzili najpierw dom Victora, później twój. Maxim, twój dom płonie - relacjonuje nasz rozmówca.

Tak wygląda teraz dom Maxima:

archiwum prywatne

- Moje dzieci codziennie prosiły mnie, żebym zabrał ich do domu. Tego domu już nie ma. To jest dla nas szok. Przez 15 lat włożyliśmy mnóstwo pracy w to, aby było to nasze perfekcyjne miejsce. Rosjanie zabrali nam 15 lat życia. Byliśmy tacy szczęśliwi. Teraz myślę, że za bardzo. Właśnie to szczęście chcieli nam odebrać - ocenia Maxim.

Uprowadzeni, torturowani, przesłuchiwani

- Myślałem, że Victor został zabity w swoim domu. Jednak dwa dni po tym zdarzeniu wrócił do Severynivki. Powiedział, że został uprowadzony przez Rosjan. Był przesłuchiwany. Chcieli wiedzieć, czy zna kogoś z ukraińskiej armii. Torturowali go. Rozebrali do naga i wrzucili na dwa dni do zimnej piwnicy. Mierzyli w niego bronią, mówili, że go zabiją - relacjonuje Maxim.

Razem z Victorem Rosjanie uprowadzili Genę. Mężczyzna nie przeżył. - Jego ciało zostało znalezione przez ukraińskich żołnierzy w Motyżynie, kiedy udało się wyzwolić miasto z rosyjskiej okupacji. Gena również był torturowany. Później postrzelony - mówi Maxim.

Znał Genę co najmniej 10 lat. - Pomagał mi w gospodarstwie. Był bardzo pozytywną osobą. Zostawił żonę i córkę. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego go zabili. Oni po prostu zabijają bez powodu - ocenia mężczyzna.

Zdjęcie z ciałem Geny leżącym w studni obiegło światowe media.

ASSOCIATED PRESS/East NewsEast News

Bez powodu

- Te zabójstwa i porwania nie były w żaden sposób sprowokowane. Domy nie zostały zniszczone w wyniku walk. Rosjanie zrujnowali je bez żadnego powodu. Dla zasady - wskazuje Maxim.

Pokazuje jeszcze zdjęcia, na których widać miny. - Rosjanie zostawili je w okolicznych wsiach. Są na naszych podwórkach i w domach. Ten teren będzie niebezpieczny przez wiele lat, szczególnie dla dzieci - podkreśla.

archiwum prywatne

- Musimy zatrzymać Rosjan, inaczej będą dalej zabijać nas tylko za to, że jesteśmy Ukraińcami - podsumowuje Maxim.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Jarosław Wolski: Rosjanie na pewno nie porwą się na Odessę
      Jarosław Wolski: Rosjanie na pewno nie porwą się na OdessęRMF FMRMF
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      0
      Super
      relevant
      0
      Hahaha
      haha
      0
      Szok
      shock
      0
      Smutny
      sad
      0
      Zły
      angry
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na