ISW: Negocjacje Prigożyna z Kremlem prawdopodobnie wciąż trwają
"Spekulacje na temat Jewgienija Prigożyna i sytuacji Grupy Wagnera sugerują, że szczegóły porozumienia pomiędzy buntownikami a rosyjskimi władzami wciąż są wypracowywane" - przekazał Instytut Badań nad Wojną. Wcześniej rosyjskie media donosiły o czystkach w rosyjskiej armii - naczelny dowódca rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych Siergiej Surowikin tzw. generał Armagedon i jego zastępca generał-pułkownik Andriej Judin mieli zostać aresztowani pod zarzutem zdrady.
W czwartkowym raporcie Instytutu Badań nad Wojną pojawiły się informacje, że "szczegóły porozumienia pomiędzy buntownikami a rosyjskimi władzami wciąż są wypracowywane".
Analitycy przytoczyli m.in. dane, z których wynika, że szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna we wtorek wystartował z portu lotniczego położonego w miejscowości Maczuliszczy na Białorusi w kierunku Rosji. Udał się do Moskwy, a stamtąd do Petersburga, gdzie miał kontynuować rozmowy z władzami.
ISW dodał, że spekulacje dotyczą też m.in. przemieszczenia się części najemników na terytorium Białorusi i budowy nowego obiektu wojskowego pod Osipowiczami - nie jest jednak pewne, czy na użytek wagnerowców. ISW zaznacza, że nie jest w stanie zweryfikować wiarygodności tych informacji.
Rosyjskie media: Trwają czystki w armii
W rosyjskich źródłach - w tym portalu gazety "The Moscow Times" - mnożą się spekulacje o czystkach w strukturach dowódczych armii, które miałyby być konsekwencją buntu Prigożyna.
Jak przekazały tamtejsze media, miało dojść do aresztowania naczelnego dowódcy rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych Siergieja Surowikina i jego zastępcy, generała-pułkownika Andrieja Judina.
Judin w rozmowie z agencją informacyjną Ura.ru zdementował jednak doniesienia o areszcie. Stwierdził, że "jest w domu, na urlopie".
Bunt wagnerowców
W piątek wieczorem Jewgienij Prigożyn poinformował, że rosyjska armia rozpoczęła "ataki rakietowe na nasze obozy na tyłach". Z jego przekazu wynika, że "zginęła ogromna liczba bojowników" Grupy Wagnera. Zapowiedział reakcję "na tę zbrodnię" i groził, że wagnerowcy "pójdą na Moskwę".
W sobotę wieczorem nastąpił jednak zwrot - Prigożyn zgodził się załagodzić sytuację w Rosji. W ramach ustaleń porozumienia miał udać się na Białoruś.