Zbuntowali się przeciwko prezesowi PiS. Teraz się tłumaczą
"Piątka dla zwierząt" poróżniła polityków Zjednoczonej Prawicy. Na tyle, że podczas głosowania w Sejmie nawet posłowie PiS zbuntowali się przeciwko prezesowi partii. W rozmowie z Interią buntownicy w większości twardo bronią swoich przekonań: - Ta ustawa obraża mieszkańców wsi, traktuje ich jak domniemanych przestępców. A oni dbają o swój inwentarz. Prawo pisały osoby, które nie miały kontaktu z chowem zwierząt - mówi nam Lech Kołakowski z PiS.
Do kłopotliwej sytuacji, którą trudno przełknąć kierownictwu partii rządzącej, doszło podczas ubiegłotygodniowego głosowania noweli ustawy o ochronie zwierząt. Wśród buntowników znaleźli się m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski czy były minister środowiska Henryk Kowalczyk. W sumie chodzi o 15 posłów partii rządzącej.
Szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski przekazał, że jego koledzy zostali zawieszeni decyzją samego Jarosława Kaczyńskiego. - Zawieszenie będzie połączone z utratą funkcji czy stanowisk w Sejmie lub okręgach - podkreślał z kolei Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS. Jak jednak dowiedziała się Interia, posłowie nie otrzymali jeszcze formalnej informacji w swojej sprawie, chociaż minęło już kilka dni.
- Nie dostałem decyzji na piśmie (o zawieszeniu - red.). Takie decyzje są podejmowane, ale się ich nie uzasadnia. Element formalny nie jest tak istotny - mówi nam Bartłomiej Wróblewski, jeden z zawieszonych polityków PiS. - Nie ukrywam, że oczekuję pisemnego zawiadomienia o zawieszeniu. Nie zgadzam się z taką decyzją. A jeśli otrzymam uzasadnienie, będę się od niego odwoływał - dodaje Marek Wesoły z PiS. Przyznaje, że o zawieszeniu dowiedział się "z przekazów medialnych".
Przykład dał Fogiel
Zawieszeni posłowie powołują się na zasady obowiązujące w partii. - Podzielam zdanie Radosława Fogla (wicerzecznika PiS - red.). Dzień przed głosowaniem wyraźnie powiedział, że ustawa ma charakter światopoglądowy i ideologiczny, i w tym temacie, zgodnie ze statutem partii, nie ma dyscypliny jeśli chodzi o głosowanie - podkreśla Wesoły. Jak mówi, "nie można odchodzić od zasady, kiedy coś przebiega nie po myśli".
Większość naszych rozmówców powołuje się na swój światopogląd i zaufanie Polaków. - Jestem zobowiązany do realizacji tego, czego oczekują ode mnie moi wyborcy - mówi Interii Piotr Uściński z PiS. - Prawo pisały osoby, które nie miały kontaktu z chowem zwierząt. W historii losu człowieka zwierzę zawsze służyło: jako środek transportu, dawało mleka, wełny, skóry. To racjonalne przesłanki - nie kryje z kolei Kołakowski.
Zdaniem Bartłomieja Wróblewskiego ustawa przegłosowana w Sejmie może w przyszłości ograniczać wiele swobód. - W moim przypadku (głosowanie przeciw - red.) dotyczy naruszenia wolności religijnej. Jeśli dziś będziemy ograniczać wolność religijną osób innych wyznań, to po przejęciu władzy przez lewicę będzie to precedens do tego, żeby ograniczać wolność religijną chrześcijan. To dosyć oczywiste - twierdzi polityk PiS.
Senat wpłynie na konflikt
Obecnie ustawa o ochronie zwierząt trafiła do Senatu, w którym przewagę ma opozycja. - Nowela o ochronie zwierząt z pewnością wymaga poprawek i spodziewam się, że takie poprawki zostaną w Senacie złożone - zapowiedział marszałek Tomasz Grodzki z PO. Jeśli tak się stanie, "Piątka dla zwierząt" wróci do Sejmu. A tam dojdzie do kolejnego głosowania nad tym projektem.
- Jestem wiernym członkiem PiS i będę czekał na decyzję kierownictwa. Kiedy ustawa wróci z Senatu, będę podporządkowywał się dyscyplinie klubowej - zapowiada Krzysztof Szulowski z PiS, który najwyraźniej skapitulował i zmienił poglądy.
Wielu naszych rozmówców z grona zawieszonych posłów PiS tłumaczy, że w razie zaostrzenia ustawy wciąż nie będą mogli jej poprzeć. - Kiedy wróci z Senatu, będziemy głosować poprawki do niej. Jeśli będą łagodziły skutki tej ustawy dla rolników, oczywiście je poprę - powiedział Interii Uściński. Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że dyskusja o buntownikach na pokładzie partii Jarosława Kaczyńskiego wcale nie jest zakończona.
- Nie zgadzam się z likwidacją branży, jaką są zwierzęta futerkowe. Nie zgadzam się z łamaniem miru domowego. Chcę popierać dobre zmiany dla gospodarstw rolnych, a nie takie, które je degradują - obstaje przy swoim Lech Kołakowski. Kiedy rozmawiamy, wymienia szereg argumentów w obronie interesów swoich wyborców z Podlasia. Jednocześnie zastrzega, że wciąż pozostaje członkiem PiS. Podobnie wypowiadają się jego koleżanki i koledzy.
Koalicjanci na łowach
Wolta w szeregach partii rządzącej wywołał zainteresowanie mniejszych koalicjantów. Wiadomo, że Zjednoczoną Prawicę trawi konflikt z Solidarną Polską. Co prawda Porozumienie przygląda się sprawie trochę z boku, ale możliwość przejęcia posłów zawsze wydaje się kusząca. W całej tej dyskusji istotny jest fakt, że ziobryści bezwzględnie sprzeciwili się ustawie dotyczącej ochrony zwierząt.
Jak zawieszeni politycy PiS reagują na informacje o potencjalnej zmianie barw i łowach mniejszych koalicjantów w Zjednoczonej Prawicy? - Łowi się ryby, ja głosowałem zgodnie z sumieniem. Każdy jest dorosłym człowiekiem, decyduje o swoim losie - mówi nam Kołakowski. Jego zdanie, przynajmniej na razie, podziela większość naszych rozmówców.
- Nie rozważam transferu. Jesteśmy członkami PiS. Zawieszonymi, ale jednak. Sądzę, że PiS jest w tej chwili jedyną formacją, która może pozytywnie reformować Polskę - mówi nam jeden z zawieszonych polityków. - Bardzo trudno przewidzieć, co się wydarzy. Na dzisiaj nie myślę o żadnych transferach. Wierzę, że Komitet Polityczny PiS weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności, a nie tylko jedno naciśnięcie guzika - wtóruje koledze kolejny poseł.
Nie da się jednak ukryć, że nie wszyscy wyjdą z tej sytuacji obronną ręką. Kiedy zadzwoniliśmy do Jana Krzysztofa Ardanowskiego, nie chciał komentować. Jednak zarówno z oficjalnych wypowiedzi polityków PiS, jak i kuluarowych doniesień, wynika, że straci stanowisko w ramach rekonstrukcji rządu. Co z innymi?
- Sprawa może rozejść się po kościach. Za trzy lata, podczas wyborów, nikt nie będzie pamiętał o tym buncie. Trudno wyrokować, zależy, co jeszcze się wydarzy - zastrzega jeden z polityków należących do ścisłego kierownictwa PiS. - Na pewno nie może być tak, że mamy dyscyplinę, a ktoś głosuje sobie tak, jak mu się podoba. To niedopuszczalne - usłyszeliśmy.
Jakub Szczepański