USA: Ostatnie życzenie sędzi Ginsburg
"Moim najbardziej żarliwym życzeniem jest, by nie zastępować mnie do czasu zaprzysiężenia nowego prezydenta" - podyktowała swojej wnuczce sędzia Ruth Bader Ginsburg na kilka dni przed śmiercią.
W 2016 roku republikanie twierdzili, że absolutnie nie można wybierać sędziego Sądu Najwyższego w roku wyborczym i zablokowali kandydata demokratów. Dziś oba stronnictwa zamieniły się rolami - republikanie uważają, że nowego sędziego trzeba wybrać już natychmiast, demokraci stanowczo protestują.
Bój zamiast zadumy
Przypomnijmy, że 18 września, w wieku 87 lat zmarła Ruth Bader Ginsburg, liberalna sędzia Sądu Najwyższego.
Na Kapitolu nie było jednak miejsca na zadumę, ponieważ niemal od razu rozgorzał spór, czy wakat obsadzić przed wyborami prezydenckimi (jak chcieliby republikanie) czy po wyborach (jak woleliby demokraci).
Sześć do trzech?
Obecnie, po śmierci Ginsburg, w Sądzie Najwyższym zasiada troje sędziów liberalnych (lewicowych) i pięcioro konserwatywnych. Choć należy uściślić, że prezes SN sędzia John Roberts, choć nominowany przez republikanina George'a W. Busha, oceniany jest jako centrysta, jako głos, który może przechylić szalę w jedną lub w drugą stronę. Nieraz bowiem głosował razem z czworgiem sędziów liberalnych, m.in. w sprawie dotyczącej aborcji.
Taki układ sił sprawia, że republikanie mają szansę na najbardziej konserwatywny SN we współczesnej historii USA. I z tej szansy zamierzają skorzystać. Sprawę komplikuje jednak ich dotychczasowe stanowisko oraz ostatnia wola sędzi Ginsburg.
"Moim najbardziej żarliwym życzeniem jest, by nie zastępować mnie do czasu zaprzysiężenia nowego prezydenta" - takie słowa, według stacji NPR, podyktowała Ginsburg swojej wnuczce na kilka dni przed śmiercią.
Hipokryzja w pełnej krasie
Republikanie mogliby przyklasnąć tym słowom, gdyby trzymali się swojego stanowiska z 2016 roku.
Wówczas w lutym, na siedem miesięcy przed wyborami, zmarł sędzia SN Antonin Scalia. Wówczas Mitch McConnell, lider republikańskiej większości w Senacie, zablokował kandydata do SN wysuniętego przez prezydenta Baracka Obamę, argumentując, że w roku wyborczym nie powinno się uzupełniać tego wakatu.
Teraz ten sam Mitch McConnell nie ma już nic przeciwko wybraniu sędziego SN na kilka tygodni przed wyborami, natomiast demokraci gorliwie powołują się na precedens... ustanowiony przez Mitcha McConnella.
Senacka matematyka
By zablokować kandydata Donalda Trumpa, czworo republikańskich senatorów musiałoby się wyłamać. Przypuszcza się, że zrobią tak Lisa Murkowski z Arkansas, Susan Collins z Maine i Mitt Romney z Utah. Na horyzoncie nie widać jednak "tego czwartego". Co więcej, serwis "The Hill" donosi, że McConnell zapewnił sobie już kluczowe głosy w tej rozgrywce.
Jednym z nich jest głos senatora Lindseya Grahama. W 2018 roku mówił on: "Jeśli wakat nastąpi w ostatnim roku prezydentury Donalda Trumpa, i proces prawyborów będzie już rozpoczęty, zaczekamy do wyborów". Teraz jednak oświadczył, że poprze kandydata do SN wskazanego przez Donalda Trumpa.
W odpowiedzi demokraci straszą, że jeśli przejmą władzę, to sięgną po - ostatecznie niezrealizowany - pomysł Franklina Delano Roosevelta z 1937 roku, by "dopakować" Sąd Najwyższy. FDR, obawiając się, że Nowy Ład zostanie utrącony przez tę najwyższą instancję, chciał dołożyć nowych, sprzyjających mu sędziów, poszerzając skład SN. Konstytucja USA nie mówi bowiem, ilu sędziów ma zasiadać w SN, reguluje to jedynie ustawa.
Jaka ma być Ameryka
Ta okraszona tonami hipokryzji batalia nie jest tylko rozgrywką o władzę. To walka o kształt Ameryki na przyszłe dekady, bowiem sędziowie SN wybierani są dożywotnio. To Sąd Najwyższy zalegalizował niewolnictwo, zniósł niewolnictwo, zakończył segregację rasową, usankcjonował aborcję czy małżeństwa osób tej samej płci. Pozwolił także na niemal nieograniczone finansowanie kampanii wyborczych przez wielki biznes. To Sąd Najwyższy w największym stopniu decyduje o tym, jakim państwem są Stany Zjednoczone.
Teraz na szali ponownie znajduje się m.in. Obamacare (czy obowiązek ubezpieczania i związane z tym kary są zgodne z konstytucją?), a w istocie przyszły kształt ochrony zdrowia w USA, zdominowanej obecnie przez prywatnych ubezpieczycieli.
Jak dotąd, Donald Trump w trakcie swojej kadencji wskazał już dwoje konserwatywnych sędziów SN - Neila Gorsucha i Bretta Kavanaugha.