Miller: Reżyser tego filmu to "Goebbels"
Kiedy ten film się kończył, to zamiast nazwiska reżysera powinno być napisane Goebbels - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM były premier Leszek Miller na temat filmu o generale Jaruzelskim wyemitowanego w poniedziałek przez TVP.
Konrad Piasecki: Pan, jak wracał, to też się pan tak witał, jak Józef Oleksy?
Leszek Miller: Aż tak wylewnie nie.
Dzisiaj na pierwszej stronie "Faktu": "Tak polewa Oleksy, rękę ma pewną".
Bardzo ładne zdjęcia, myślę, że mój kolega się ucieszy.
Że go tak dobrze witano, czy że to tak dobrze zauważono?
Że jest na pierwszej stronie "Faktu".
On więcej nagrzeszył, więc więcej musiał polewać.
No tak, rzeczywiście.
Pan nie polewał niczego.
Ja nie, ale spotkałem się z moimi przyjaciółmi, tylko nie przy okazji wstępowania do SLD, tylko później. Ale widzę, że standard naszego przyjęcia był niższy niż standard przyjęcia Oleksego.
Czy premier Leszek Miller chciał zostać prezydentem Millerem?
Przez moment o tym myślałem, ale jeszcze przed objęciem urzędu premiera, bo potem szybko zdałem sobie sprawę, że droga z Alei Ujazdowskich na Krakowskie Przedmieście jest niemożliwa.
Kancelaria premiera jest złą trampoliną do prezydentury?
Tak, premier się zbyt szybko zużywa i to było nie do pokonania. Przez moment myślałem, że premier Tusk zaryzykuje i byłem ciekaw tego eksperymentu.
Po czym powiedział, że pałace, dywany i żyrandole go nie interesują.
Więc premier Tusk potwierdza moją opinię, że nie można przejść z urzędu premiera na urząd prezydenta.
Zszokował pana tym, co powiedział?
Byłem trochę zdziwiony, dlatego że przez wiele, wiele miesięcy pan Tusk sprawiał wrażenie, że jego głównym celem jest prezydentura.
Pomyślał pan sobie o nim "tchórz" czy "bohater"?
Nie, pomyślałem sobie, że musiały zajść jakieś ważne okoliczności, które motywowały nim w celu zmiany decyzji.
A nie myśli pan, że tą poważną okolicznością był obraz, jaki Donald Tusk miał przed oczami, gdy zamykał oczy, obraz Leszka Millera i jego koabitacji z Aleksandrem Kwaśniewskim?
Może w jakimś sensie też, ale myślę, że główną jego troską było wnętrze Platformy Obywatelskiej. Nie tyle pytanie, co się stanie w kraju, ile, co się stanie w jego partii.
A nie było tak, że pomyślał sobie: "jako prezydent będę zamknięty w złotej klatce, ubezwłasnowolniony i słaby, tak jak słaby był przez moment Aleksander Kwaśniewski przy premierze Millerze"?
Ale prezydent nie musi być zamknięty, nie musi dać się zamknąć, ma wiele możliwości. Uważam, że poważnym błędem ze strony premiera Tuska jest lekceważenie urzędu prezydenta.
Jakie możliwości miał prezydent Kwaśniewski przy panu jako premierze, kiedy pan się cieszył popularnością, siłą partyjną i większością sejmową?
Miał ogromne możliwości zarówno na zewnątrz kraju jak i wewnątrz, a przede wszystkim miał coś, czego premier nie ma w nadmiarze, to znaczy czas. Dużo czasu.
Dobrze, może sobie pooglądać Eurosport i napić się dobrego wina.
Nie, może ten czas zagospodarować i tworzyć własne zaplecze. Naprawdę premier Tusk bardzo przesadził, wyrażając się dość pogardliwie o prezydenturze.
Kto w tej sytuacji wygra wybory?
Dobre pytanie. Mam nadzieję, że wygra najlepszy.
"Superszmaja"?
Jakby Szmajdziński wygrał, byłoby bardzo dobrze i życzę mu tego. Będę w każdym razie głosował zarówno w pierwszej turze, jak i w drugiej turze na Szmajdzińskiego.
Pytanie, czy będzie ta druga tura z Jerzym Szmajdzińskim. Ale pytam o "Superszmaję", bo to nowy sposób na promowanie kandydata SLD. Strona superszmaja.pl, kandydat SLD w roli Supermana i to wszystko z błogosławieństwem partyjnym.
I dobrze, teraz przez internet trafia się do młodego pokolenia.
Wyobraża pan sobie Szmajdzińskiego w czerwonej pelerynce i takim obcisłym niebieskim stroju?
Wyobrażam sobie, dlaczego nie. W każdym razie, cieszę się, że moi koledzy uciekają się również do niekonwencjonalnych metod promocji Szmajdzińskiego.
A nie lepiej byłoby w tej sytuacji niekonwencjonalnie pójść do Cimoszewicza, paść na kolana i powiedzieć: "Włodzimierzu, dajemy Ci pieniądze, dajemy Ci struktury, tylko kandyduj, bo wobec wycofania się Tuska nasze szanse rosną"?
Włodzimierz Cimoszewicz potwierdza, że nie będzie się ubiegał o urząd prezydenta i przecież nie może być Pinokiem, któremu nos się wydłuża, bo co chwilę mówi co innego. To jest poważny polityk i jeśli powiedział "nie", to "nie". Sprawa skończona.
No, ale powiedział "nie" w innych warunkach politycznych.
Rzym przemówił, sprawa skończona.
Roma locuta, causa finita.
Tak jest.
I Włodzimierz Cimoszewicz jest jak Rzym? Jak papież?
Dla siebie na pewno. To jest człowiek, który ma tak silną własną pozycję, nie musi specjalnie zabiegać o żadne zaplecze.
Ale poważnie mówiąc, nie uważa pan, że to, co zrobił Tusk, jest tak naprawdę nowym rozdaniem kart i w tym nowym rozdaniu kart trzeba być może sięgnąć po metody niestandardowe.
No, bardzo możliwe. Niektórzy uważają, że premier Tusk jeszcze zmieni zdanie. Ja przez moment tak myślałem, ale chyba sprawy zaszły za daleko i nie sądzę, aby Tusk próbował odkręcać to, co sam już nakręcił.
A dla kogo ta jego decyzja jest najlepszym prezentem? Dla Szmajdzińskiego, Olechowskiego, Kaczyńskiego?
Dla wszystkich poza kandydatem PO. Dlatego, proszę zwrócić uwagę, że premier Tusk wyrażając się dość pogardliwie o prezydenturze w bardzo trudnej sytuacji postawił kandydata PO na prezydenta. Bo w tej sytuacji to właściwie Platforma nie powinna nikogo wystawiać.
No chyba, że wielbiciela żyrandoli i dywanów...
No chyba tak, ale to naprawdę utrudnia sytuację kandydatowi PO, niezależnie kto nim będzie.
A kogo PO wystawi? Komorowskiego?
Myślę, że Komorowskiego, dlatego że Sikorski odnotował kilka bardzo istotnych porażek w polityce zagranicznej i to przeciwnicy łatwo by wykorzystali.
"Chaos, kłamstwa, niepotrzebne emocje" - SLD protestuje przeciwko filmowi o generale Jaruzelskim. O taką telewizję publiczną walczyliście, panie premierze?
Nie chodzi o to, o co SLD walczyło, chodzi o to, żeby obywatele, zwłaszcza ci, którzy płacą abonament, nie byli atakowani tego rodzaju propagandą. Właściwie, kiedy ten film się kończył, to zamiast nazwiska reżysera powinno być napisane Goebbels (Joseph Goebbels - niemiecki minister propagandy w rządzie Adolfa Hitlera - przyp. red.).
Nie, no przesadza Pan...
Nie, nie przesadzam. Uważam, że cały ten film został skonstruowany wg takiego dobrego rzemiosła goebbelsowskiego.
Jak oceniasz film o generale Jaruzelskim wyemitowany ostatnio przez TVP?
Autor filmu mówi o Jaruzelskim: "zdrajca, sprzedawczyk, kłamca, jego zdrada i zaprzaństwo zaważyły na życiu moim i milionów Polaków" i ma w tym dużo racji, panie premierze...
Goebbels dokładnie tak samo mówił o swoich przeciwnikach politycznych, o Żydach, o Polakach. To jest dokładnie to samo.
Uważa Pan, że Grzegorz Braun jest Goebbelsem dzisiejszych czasów?
Tak, porównuję go do Goebbelsa dzisiejszych czasów. Z niesmakiem ten film oglądałem i myślę, że wielu ludzi, którzy płacili do tej pory abonament, przestaną go płacić.
Pan przestanie go płacić?
Moje obywatelskie poczucie odpowiedzialności mi na to nie pozwala. Ale słyszałem już wielu moich kolegów, którzy mówili: "No, po cholerę będziemy utrzymywali taką telewizję".