Wszyscy członkowie zarządu SLD, w tym szef partii Grzegorz Napieralski, otrzymali od delegatów konwencji wotum zaufania. - Nie wybieramy jedynie najlepszego spośród nas, by kandydował na najwyższy urząd w państwie. Wybieramy kandydata, który przedstawi naszą lewicową, obywatelską wizję pełnienia tej zaszczytnej funkcji - mówił tuż przed rekomendacją Napieralski. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że lewica może wygrać wybory prezydenckie, "tylko musi zaufać i uwierzyć, że to możliwe, że tak się stanie". - Miałem sen, w którym ludzie lewicy, niezależnie od tego, jaką drogę przeszli, jak bardzo się poróżnili, są ze sobą razem. Miałem sen, kiedy syn marnotrawny, który odszedł, wraca do rodziny. Miałem sen, gdzie syn zbyt gadatliwy mówi znowu do rzeczy - powiedział były prezydent, nawiązując do słynnego wystąpienia Martina Luthera Kinga. - Miałem sen, gdzie można powiedzieć, że mamy kandydata na prezydenta, człowieka, któremu ufam, którego talenty cenimy (...), świetnie do tej roli pasuje - Jerzego Szmajdzińskiego - dodał. Sojusz - jak mówił - "demonstruje swoją gotowość". "To musi być przekonanie, że jesteśmy gotowi i potrafimy. Wzmocnieni przez powracającego na łono Leszka i wahającego się, ale bliskiego powrotu Józka, tym bardziej jesteśmy wzmocnieni - dodał. - Idziemy dzisiaj na dobre, po wygraną, idziemy udowodnić, że SLD nie jest częścią historii, ale częścią mądrej przyszłości Rzeczpospolitej - dodał. O Szmajdzińskim mówił, że to "polityk zaangażowany od 20 lat w polskie przemiany, który odbył długą drogę parlamentarną, koncyliacyjny, wicemarszałek Sejmu, były minister obrony narodowej". Miller ocenił z kolei, że Szmajdziński jest "smukły jak Obama, opanowany jak Putin, czarujący jak Sarkozy i stanowczy jak Merkel". Były szef SLD, europoseł Wojciech Olejniczak przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że Szmajdziński był jedyną osobą, która mogła uzyskać poparcie wszystkich delegatów. - Ani ja, ani Ryszard Kalisz, takiego poparcia byśmy nie uzyskali, choćby od przewodniczącego partii. Sondaże sondażami, a polityka jest polityką - powiedział Olejniczak. W opinii b. lidera Sojuszu, Szmajdziński powinien nie tylko walczyć o dobry wynik w przyszłorocznym wyścigu prezydenckim, ale również "budować zaplecze w wyborach parlamentarnych i samorządowych". - Tak jak w 1990 Włodzimierz Cimoszewicz dał nadzieję ludziom lewicy, że lewica może się odbudować, tak dzisiaj kandydat SLD Jerzy Szmajdziński powinien uczynić to samo - zaznaczył Olejniczak. Sam Szmajdziński zadeklarował, że Sojusz jest gotowy, by wygrać wybory, zarówno prezydenckie, samorządowe, jak i parlamentarne. - Stać nas na to! (...) Polacy nie są skazani na wybór między jednym a drugim prawicowym politykiem. Polacy mogą wybrać człowieka lewicy, mogą opowiedzieć się za wartościami lewicy, bo chcą Polski równych szans, Polski sprawiedliwej, neutralnej światopoglądowo, silnej w Europie - mówił Szmajdziński. Zapowiedział, że będzie również promował wszystkich kandydatów Sojuszu na radnych, prezydentów i burmistrzów miast. - Tego samego oczekuję od tych tysięcy ludzi lewicy, którzy muszą iść do ludzi i muszą ich przekonać do nas, naszej alternatywy. Jesteśmy w stanie przełamać kryzys zaufania i wiarygodności, bo jesteśmy ludźmi, którzy się sprawdzili, którzy pokazali, że Polska może być Polską rozwijającą się, demokratyczną, Polską równych szans. Tę misję wykonamy, jestem o tym przekonany"- zapewniał Szmajdziński. Zwrócił się do Kwaśniewskiego, by ten pokierował jego komitetem wyborczym. Jak mówił Szmajdziński, były prezydent wyraził na to zgodę. Niespodziewanie Miller zapowiedział, że zamierza ubiegać się o członkostwo w partii. - To jest trudna decyzja (...), jest wiele emocji i wielki problem, ale nie ma czasu, aby tracić czas. Więc zamierzam ubiegać się o członkostwo w SLD. W tym samym kole, z którego wystąpiłem. Historia zatoczyła koło i będę prosić kolegów z tego koła o rozpatrzenie mojego wniosku - powiedział Miller. Deklaracja byłego premiera została przyjęta oklaskami. Zaapelował też do innych, którzy odeszli z Sojuszu o powrót do partii. Jak argumentował, "SLD bez reszty lewicy znaczy wiele, ale reszta lewicy nic nie znaczy bez SLD". Dodał, że Sojusz jest "ważniejszy niż osobiste urazy i ambicje". Miller wystąpił z SLD przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku. Założył własną partię Polska Lewica. Jak mówił Miller, najważniejszym zadaniem SLD jest "przestać być opozycją". - Jestem pewny, że jest to możliwe - dodał. Także b. premier Józef Oleksy przekonywał, że Szmajdziński ma potencjał. - Jak się pytają i pytali mnie: "czy pan jest pewien, że to jest dobry kandydat z lewicy" (...), odpowiadałem prosto: proszę państwa - mówię teraz do dziennikarzy, mediów, do kamer - nie musicie go wysmuklać, jak mówił Leszek Miller, nie musicie przytaczać zdjęć Kennedy'ego, bo jest całkiem atrakcyjny, choć przez żonę lepiej pilnowany niż Kennedy, musicie tylko rzetelnie pozwolić mu pokazać ten potencjał, który dotąd skrywa w sobie - podkreślał Oleksy. Napieralski powiedział dziennikarzom, że o tym, czy Miller zostanie ponownie przyjęty do SLD zdecydują członkowie koła do którego wpłynie wniosek b. premiera. - Szef Sojuszu nie ma nic do tego, pan premier Leszek Miller musi zgłosić się do swojego koła i tam poczekać na decyzję - zaznaczył Napieralski. Na konwencji przedstawione zostało nowe logo Sojuszu, w którym biało-czerwona litera "S" wpisana jest w kontury mapy Polski.