Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Oleksy: Dla SLD jestem wartością

Nie czuję się zużyty, przeprowadzę jeszcze parę rozmów i nie wykluczam powrotu do SLD, choć o polityce mam mizerne zdanie - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Józef Oleksy.

/RMF

Konrad Piasecki: Kiedyś premier, marszałek, minister, dziś czuje się pan na powrót nadzieją lewicy?

Józef Oleksy: Myślę, że zawsze byłem jakąś wartością dla tej lewicy. Mówię to bez żadnej kokieterii.

Tylko pytanie, czy to wartość przyszła czy wartość miniona?

Wartość jest wartością. Jest pytanie o sposób jej użycia.

A chciałby się pan poczuć nadzieją?

Ja bym chciał pomagać lewicy i zawsze to robiłem - niezależnie od tego, kiedy byłem na funkcjach i liderem tej lewicy, a kiedy byłem poza nią.

Nie jest tak, że pan się już widzi na półce z napisem: "Historia - dinozaury"?

Nie. Broń Boże. Nie czuję się w żadnym stopniu zużyty.

Wraca pan do SLD? Można nie wrócić w tej sytuacji?

To już był powrót de facto. W sobotę to powrót.

Ale pytam o powrót formalny. Miller zadeklarował, że wraca formalnie, a pan?

Ja jeszcze parę rozmów przeprowadzę. Nie wykluczam tego, bo przecież to jest konsekwencja tej soboty i trzech lat, pięciu nawet.

Ale to są rozmowy pod hasłem: "Co mi dacie jak wrócę?"

Nie. Ja tak nigdy spraw nie stawiałem. Może nawet źle czyniłem.

To o czym pan będzie rozmawiał i z kim?

Będę rozmawiał o sposobie bycia obecnym w partii i o tej przydatności, o którą chodzi.

Ale dzisiaj pan się śni Kwaśniewskiemu. On śni o panu. Marzy, że pan wróci.

To dobrze. Cieszę się.

Mówi, że "syn zbyt gadatliwy" znów będzie mówił do rzeczy.

On już nawet używa określenia: "Mówi do rzeczy". To już jest duży postęp i cieszę się, że wielkoduszność Aleksandra Kwaśniewskiego się zademonstrowała.

Nie można pójść wbrew snom byłego prezydenta.

To nie jest ten układ podległości, o którym pan myśli. Natomiast jego opinie bez wątpienia mają swoją wagę.

Kończąc ten wątek pańskiego powrotu. Rozumiem, że to jest tak, że pan chce, żeby jeszcze trochę poczekali, trochę poprosili, trochę bardziej pokochali i wtedy... prosta ścieżka dla SLD?

Nie. Już powiedziałem - to nie jest żadna kokieteria, to jest sprawa głębsza. Ja w ogóle kiedyś przemyśliwałem nad cechami polityki publicznej w Polsce i mam o niej dość mizerne zdanie. Pytanie więc, czy chcę bardzo aktywnie i wyraziście do tego wszystkiego wracać. Nie chodzi o SLD akurat.

A wybaczyli już panu?

Nie pytałem ani ankiety żadnej nie przeprowadzałem.

Ale o "małych krętaczach, narcyzach i nadętych bucach" już nikt nie wspomina w rozmowach z panem?

Tu wybaczanie musiałoby być dwustronne.

Pan by im musiał wybaczyć, że doprowadzili pana do takiego stanu, że pan takie rzeczy musiał o nich mówić?

Nie. Ja myślę o tym, że w końcu sposób zareagowania na prywatną rozmowę był całkowicie bulwersujący, z waszym - dziennikarzy udziałem.

Prywatna rozmowa. Padło w niej to, co padło. Politycy nie pamiętają, dziennikarze pamiętają. "Nadęty buc" rozumiem, że pan chciałby...

Nie. Nie odpowiada mi ta formuła rozmowy, bo to jest historia właśnie.

I Jerzy Szmajdziński z takim wizerunkiem, w pańskich oczach i oczach społeczeństwa?

Z Jerzym Szmajdzińskim mamy dobre stosunki.

... ma szansę odegrać jakąkolwiek w wyborach prezydenckich?

Właśnie, ale pozwoli pan, że jeszcze zdanie powiem, bo dziś, jak słyszę niektórych dziennikarzy prawie rozpłakanych nad losem Piesiewicza - i też prywatna sprawa, i prywatne życie, to ci sami dziennikarze - ja ich doskonale pamiętam sprzed trzech lat - bez pardonu deptali moją godność, wiedząc, że rozmowa była prywatna i zmanipulowana przez media.

Dobrze, nie użalajmy się już nad pańskim losem. Porozmawiajmy o polityce.

Nie, jak wracamy, to wracajmy do całości kontaktu.

Czy ktoś, kto ma wizerunek "nadętego buca" w oczach Józefa Oleksego może odegrać rolę wyborach prezydenckich?

Proszę pana, obraża pan w tej chwili Jerzego Szmajdzińskiego dlatego, że nie wiem, dlaczego pan go tak nazywa.

Ja go tak nazywam?

No a kto?

Ja tylko przypominam, co pan mówił o nim!

Pan właśnie na antenie tak nazywa Szmajdzińskiego. To jest nie w porządku.

Ma szanse? Ma szanse wygrać czy nie?

Niech pan przyzna, że to jest nie w porządku.

Nie w porządku było to, że pan tak o nim mówił.

A nieprawda proszę pana, bo ja tego nie ogłaszałem na antenie ani publicznie. Ja nic nie mówiłem publicznie.

Dziennikarze mówili o rozmowach, które trafiły do prokuratury, panie premierze. Należy być nawet w prywatnych rozmowach ostrożnym w tym, co się mówi o kolegach z partii.

Proszę mnie nie pouczać.

To proszę mnie nie pouczać.

Jak wszyscy się nawzajem pouczają, to niech trzymają miarę zawsze.

Od ilu lat pan zna Jerzego Szmajdzińskiego?

Bardzo długo go znam i zawsze miałem o nim dobrą opinię.

Posądzał go pan o ambicje prezydenckie?

Nie, bo on się nie przepychał nigdy.

To co mu się nagle stało, że zechciał?

Presja ze strony środowiska dlatego, że kiedy nie wyszła formuła kandydata wspólnej platformy, szerokiej lewicy, to w tym momencie było oczywiste, że będzie trzeba znaleźć kandydata dobrego z SLD. I on był najlepszy.

Smukłego jak Obama, czarującego jak Sarkozy i z dobrze pilnującą żoną.

To już jest poetyka Leszka Millera, on to lubi. Miła poetyka.

Pańskim zdaniem Szmajdziński to kandydat na 3 procent, 4, 5, 10?

Jeszcze się pan zdziwi, jak się rozpocznie kampania, ile Jerzy Szmajdziński wydobędzie z siebie walorów, których nie demonstrował dotąd.

Przez tyle lat? 20 lat wolnej polski, a wcześniej ZSMP i nic nie zdołał zaprezentować?

Nie uczestniczył w takiej kampanii dotąd.

To najlepsze, co lewica może dać światu?

Proszę pana, ten sarkazm jest niepotrzebny, bo lewica może dużo więcej dać światu i Polsce, niżeli pan to, być może, rejestruje. Lewica jest Polsce potrzeba i jest potrzebna alternatywa, ponieważ nieznośny robi się układ, gdzie dwie partie prawicowe, skłócone partie, chcą być jedna lepsza od drugiej i mamić Polaków, że oni są źródłem wszelkiej pomyślności.

A jak pan patrzy na dzisiejszą lewicę, to przyszłość wielką widzi pan przed nią? Na jej liderów dzisiejszych?

Nie mówmy o formach organizacyjnych, bo ja uważam, że z czasem będzie nowa formuła lewicy społecznej w Polsce, natomiast dziś Sojusz jest na drodze odbudowywania swojej pozycji, zaufania i ja wierzę, że to się może udać.

A wierzy pan, że Leszek Miller wraca do SLD tylko po to, żeby być szeregowym członkiem koła w Łodzi?

Nie sądzę, znam go dobrze i wiem, że to jest polityk z krwi i kości i nie będzie bierny.

A będą walczyć z Napieralskim lada chwila?

Nie, nie spekulujmy, ale na pewno będzie się starał zająć pozycję wewnątrz partii, bo ma popularność.

A jak pan wróci, to pan będzie chciał zająć jaką pozycję?

Niekoniecznie, ja nie jestem łakomy na funkcje i stanowiska, bo ich bardzo dużo pełniłem.

Przez przypadek.

Natomiast wracając, chciałbym wiedzieć, w jakich formach ta moja obecność może być spożytkowana.

Ale połechtało pana, że zadzwonili i zaprosili.

Oczywiście, że tak. Nigdy nie jest miło, jeżeli się jest poza środowiskiem, w którym się wiele lat spędziło i to jest oczywiste.

RMF

Zobacz także