Zakład Integracji i Testowania Półprzewodników Intela to dotychczas największa inwestycja w Polsce. Jest warta około 20 mld zł;Projekt częściowo ma sfinansować polski rząd. To jednak wymaga wniosku do Komisji Europejskiej o zgodę na pomoc publiczną;Nowy rząd wciąż takiego wniosku nie wysłał, dlatego w przestrzeni publicznej pojawiły się pytania o przyszłość polskiego zakładu Intela. - Zmiana rządu w Polsce zmieniła rzeczywistość inwestycyjną na lepsze. Przywracanie praworządności, tworzenie lepszych warunków, nawiązywanie kontaktów na nowo - uważa Władysław Kosiniak-Kamysz, który o sprawę Intela został zapytany na wtorkowej konferencji prasowej. Wicepremier w rządzie Donalda Tuska podkreślił, że inwestycję popiera i "tylko przygotowanie perfekcyjnie sformułowanych wniosków do Komisji Europejskiej często gwarantuje ich skuteczność". - Jeżeli to wymaga dłuższego czasu na przygotowanie, to nie jest opieszałość, tylko chęć perfekcyjnego przygotowania - zaznaczył lider PSL. Wielki zakład pod Wrocławiem i wielkie pieniądze Amerykański Intel, będący gigantem w branży technologicznej, w ubiegłym roku ogłosił plan realizacji dużej inwestycji w Polsce i rozpoczął już działania towarzyszące. Koncern niedawno ogłosił dyrektora generalnego projektu, którym został Greg Anderson. Jak się dowiadujemy, Intel kontynuuje też współpracę z ośrodkami uniwersyteckimi, w tym z Politechniką Wrocławską. Zakład testowania półprzewodników ma kosztować 4,5 mld dolarów, czyli ok. 20 mld zł. W ramach negocjacji jeszcze z rządem Mateusza Morawieckiego ustalono, że 6 mld zł zapewnią polskie władze. W tej sprawie rząd musi wysłać notyfikację do Komisji Europejskiej. Chodzi o to, by unijny organ zaakceptował pomoc publiczną Polski dla Intela. Wówczas koncern otrzyma gwarancję, że żaden podmiot trzeci nie będzie mógł podważyć prawa do uzyskanego wsparcia. Jeżeli procedura zakończy się pomyślnie, dopiero wówczas Intel będzie mógł rozpocząć budowę Zakładu Integracji i Testowania Półprzewodników w podwrocławskiej Miękini. Według założeń inwestycja pozwoli na zatrudnienie dwóch tysięcy pracowników. Produkcja powinna rozpocząć się w 2027 roku. By tak się stało, budowa miała ruszyć w pierwszym kwartale 2024 roku. Właśnie w kontekście ostatniego terminu pojawia się problem. Opieszałość, perfekcyjne przygotowanie czy negocjacje? Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej" termin rozpoczęcia budowy jest mało realny. Rząd Mateusza Morawieckiego nie zdążył wysłać wniosku o notyfikację do Brukseli i wciąż nie zrobił tego nowy rząd Donalda Tuska. Powodem ma być chęć nowych władz do renegocjacji umowy z Intelem. Konkretnie chodzi o zwiększenie nakładów inwestora na wsparcie polskich uniwersytetów. O sprawę zapytaliśmy przedstawicieli koncernu. - Jesteśmy niezmiennie zaangażowani w projekt i ściśle współpracujemy z polskim rządem. Z doświadczenia zebranego w naszych innych lokalizacjach na całym świecie wiemy, że duże inwestycje jak ta, wymagają czasu. Działamy zgodnie z harmonogramem - przekazała Interii Aleksandra Bojanowska, Poland Communications Manager w Intelu. Zaznaczyła też, że firma od lat jest zaangażowana na polskim rynku. W Gdańsku zatrudnia cztery tysiące osób i koncern nadal w Polsce chce rozwijać "odporność i efektywność kosztową" europejskiego łańcucha dostaw półprzewodników. To element szerszego planu firmy, która wskazuje na planowaną bliskość trzech zakładów. Chodzi o istniejący już zakład produkcji półprzewodników w Irlandii oraz dwie, planowane inwestycje. Pierwsza to zakład integracji i testowania w Miękini. Drugą natomiast jest zakład produkcji w niemieckim Magdeburgu, gdzie za 30 mld euro mają do 2027 lub 2028 powstać zakłady produkcji, zatrudniające trzy tysiące osób. Jakub Krzywiecki *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!