KE ma plan na uratowanie strefy Schengen. Ekspert: Ta propozycja jest kuriozalna
Komisja Europejska zaproponowała we wtorek utworzenie wspólnej straży granicznej i przybrzeżnej UE, która w sytuacjach zagrożenia dla funkcjonowania strefy Schengen mogłaby być rozmieszczana nawet bez zgody państwa przyjmującego. - Propozycja KE jest kuriozalna, ponieważ przeczy dotychczasowej polityce bezpieczeństwa i zasadom ustalonym przez państwa członkowskie - komentuje pomysł KE dr hab. prof. UJ Artur Gruszczak.

Kompetencje Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej
Zgodnie z projektem Komisji Europejskiej, nowa agencja byłaby odpowiedzialna za zarządzanie granicami zewnętrznymi Unii Europejskiej, dysponując przy tym stałym korpusem w liczbie co najmniej 1500 funkcjonariuszy, oddanych do dyspozycji przez państwa członkowskie strefy Schengen. Agencja będzie mogła dokonywać zakupu sprzętu, a także korzystać ze sprzętu, zapewnionego przez państwa unijne.
Projekt zakłada także, że wspólna straż graniczna będzie mogła interweniować na problematycznym fragmencie granicy zewnętrznej UE nawet bez zgody kraju, w którym te siły miałyby się znaleźć. Podjęcie takich kroków miałoby wynikać z sytuacji, kiedy zagrożone zostanie funkcjonowanie strefy Schengen, a państwo członkowskie nie wypełniałoby zaleceń Agencji.
- To fatalny pomysł. Po pierwsze nie jest on zgodny z prawem traktatowym. Art. 4 ust. 2 Traktatu o UE mówi, że bezpieczeństwo narodowe jest w zakresie wyłącznie państw członkowskich, chyba że uznamy, że bezpieczeństwo zewnętrznych granic nie należy do elementów bezpieczeństwa narodowego, ale moim zdaniem ten argument jest całkowicie nie do obronienia - mówi w rozmowie z Interią dr hab. prof. UJ Artur Gruszczak.
- Moim zdaniem propozycja KE jest kuriozalna, ponieważ przeczy dotychczasowej polityce bezpieczeństwa i zasadom ustalonym przez państwa członkowskie - dodaje.
"Wotum nieufności dla Frontexu"
Przypomnijmy, że za bezpieczeństwo zewnętrznych granic UE odpowiada obecnie agencja o nazwie Frontex z siedzibą w Warszawie. Interwencje Fronteksu odbywają się w tej chwili jedynie na wniosek państw, które takiej pomocy potrzebują.
- Pomysł utworzenia takiej straży granicznej, to jest moim zdaniem mnożenie bytów, bo od 10 lat działa podobna agencja, czyli Frontex. Skuteczność Fronteksu w bezpośrednim stopniu zależy od tego, jakie wsparcie i zaangażowanie otrzyma od państw członkowskich. Jeśli pojawia się pomysł nowej agencji, to moim zdaniem jest to wyraźne wotum nieufności dla Fronteksu, ponieważ KE dochodzi do wniosku, że nie spełnia on swoich zadań - zauważa dr hab. Artur Gruszczak.
Ekspert wskazuje także, że aktualne mechanizmy, jakimi posługuje się Frontex, nie są efektywne.
- Dzieje się tak, ponieważ państwa członkowskie UE nie dbają o skuteczność tych mechanizmów i nie czynią większych wysiłków, aby zarządzanie granicami zewnętrznymi było skuteczne - tłumaczy.
Polska przeciwko projektowi
Pomysł utworzenia wspomnianej agencji nie spodobał się stronie polskiej. "Polska jest zainteresowana środkami zmierzającymi do efektywniejszej kontroli granic zewnętrznych, ale ma zastrzeżenia do propozycji utworzenia unijnej straży granicznej" - powiedział minister ds. europejskich Konrad Szymański.
Jako "toksyczne" określił przewidziane w propozycji możliwości interwencji takiej straży wbrew państwu członkowskiemu. - Sama idea KE jest słuszna, ale nie może się to odbywać w formie narzucenia działań bez zgody państw członkowskich - wskazuje dr hab. Artur Gruszczak.
- Pomysł, żeby KE miała absolutne prawo do decydowania o użyciu sił na zewnętrznych granicach UE, jest pełny sprzeczności w ramach prawa i trudny do realizacji - dodaje.
Strona polska, wyrażając zaniepokojenie pomysłem, jaki przedstawiła Komisja Europejska, wskazywała na alternatywne rozwiązanie problemów bezpieczeństwa na zewnętrznych granicach UE.
"W momencie, gdyby - dajmy na to - Polska nie wywiązywała się z ochrony granicy wschodniej i załóżmy, że nie chciałaby przyjmować pomocy ze strony europejskiej straży granicznej, Niemcy, Czechy czy Słowacja miałyby prawo przywrócić kontrole na swoich granicach" - proponował minister Szymański.
- Takie rozwiązanie już istnieje. Jest ono zawarte w kodeksie granicznym strefy Schengen. Tutaj główną rolę odgrywają państwa, Komisja ma niejako możliwość wnioskowania, oceny ryzyka i podania argumentów, ale ostateczna decyzja należy do państw członkowskich - zauważa ekspert.