Sprawę niewłaściwego traktowania pracowników w Kancelarii Senatu opisujemy od stycznia 2022 r. Ofiarą nagannych praktyk miał paść jeden z fotografów, chociaż przed stołecznym sądem świadkowie zeznawali, że problem dotyczył większej liczby osób. O swoich przykrych doświadczeniach opowiadał m.in. Maciej Berek, były szef Centrum Informacyjnego Senatu, a obecnie przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. Jak wynika z relacji świadków, o całej sprawie wiedział ówczesny marszałek Senatu, Tomasz Grodzki z PO. Na czym miały polegać niewłaściwe zachowania wobec pracowników Kancelarii Senatu? Chodzi o publiczną krytykę, zarzuty dotyczące ubioru, nieprecyzyjnie polecenia oraz oczekiwania czy niczym nieuzasadnioną niechęć. - Cała ta sytuacja dotknęła mnie osobiście. Po konsultacji z psychiatrą przeszedłem na zwolnienie. Z zaleceniem, aby aktywnie poszukiwać pracy - zeznawał przed sądem jeden ze świadków, który ze względu na naganne praktyki, podobnie jak fotograf poszukujący sprawiedliwości w sądzie, zwolnił się z Kancelarii Senatu. Świadkowie w swoich zeznaniach wymieniali dwie urzędniczki, które blisko współpracowały z Tomaszem Grodzkim. Chodzi o Małgorzatę Daszczyk - byłą szefową gabinetu marszałka oraz Annę Godzwon - wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu. Pierwsza została zastępcą dyrektora biura ministra obrony narodowej. Druga wyjechała na kilka miesięcy z Polski i prowadziła m.in. relacje z codziennego życia w Egipcie. W mediach społecznościowych dała się poznać jako "Anka Egipcjanka", o czym pisaliśmy kilka dni temu. Kancelaria Senatu zapłaci fotografowi Z informacji Interii wynika, że podczas trwającego procesu cywilnego to Kancelaria Senatu zaproponowała swojemu byłemu pracownikowi ugodę i zadośćuczynienie w kwocie 50 tys. zł. Umowa podpisana przed sądem pozwoliła m.in. uniknąć zeznań Anny Godzwon, która miała stawić się przed wymiarem sprawiedliwości 4 lipca. "Strony zgodnie ustalają, że Kancelaria Senatu zapłaci na rzecz (nazwisko pracownika do wiadomości redakcji - red.) zadośćuczynienie w kwocie 50 tys. zł wraz odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia wniesienia pozwu tj. od dnia 11 października 2022 r. do dnia zawarcia ugody oraz z kosztami zastępstwa procesowego w kwocie 2,7 tys. zł (...) w terminie 14 dni od dnia uprawomocnienia się postanowienia Sądu o umorzeniu postępowania" - czytamy w paragrafie pierwszym podpisanej ugody. A dalej, w kolejnym punkcie: "Strony zgodnie oświadczają, że niniejsza ugoda wyczerpuje wszelkie roszczenia (nazwisko pracownika - red.) wynikające lub związane ze stosunkiem pracy pomiędzy Stronami i jego ustaniem". - Cieszy to, że proces zakończył się przed składaniem zeznań przez mojego klienta, ponieważ nie będzie musiał wracać do traumy, której doznał - powiedział Interii mec. Michał Rosa, pełnomocnik fotografa. - Mój mocodawca poprzez zawartą ugodę może mieć poczucie tryumfu. Podziwiam go za odwagę - dodał. Jednocześnie prawnik zwraca uwagę, że proces przed stołecznym sądem mógł się... w ogóle nie odbyć. - Postępowanie to może pokazać wielu innym osobom, że warto walczyć o elementarne zasady, jak poszanowanie swoich spraw - uważa mec. Rosa. - Sprawa powinna zakończyć się pozytywnie, na etapie prac komisji powołanej przez szefa Kancelarii Senatu, badającej problem - podkreśla adwokat. Jak Senat bronił się przed oskarżeniami Zanim Kancelaria Senatu zdecydowała się zawrzeć ugodę ze swoim byłym fotografem, administracja Tomasza Grodzkiego nie chciała podejmować żadnych rozmów i postanowiła zbadać sprawę we własnym zakresie. W grudniu 2021 r., po oficjalnym zgłoszeniu praktyk mobbingowych przez fotografa, swoją działalność rozpoczęła senacka komisja antymobbingowa licząca sześciu urzędników. Gremium pracowało przez kilka tygodni, ale nie potwierdziło oficjalnie mobbingu. Jego prace formalnie zakończył były szef Kancelarii Senatu, Adam Niemczewski. Chociaż zdanie odrębne złożyła była posłanka PO, a jako urzędniczka, jedna z członków komisji - Joanna Augustynowska, Anna Godzwon została oczyszczona z zarzutów przez Senat. Dlaczego? Większość członków gremium uznało, że nie doszło do mobbingu z dwóch powodów: po pierwsze, stan zdrowia pracownika skarżącego się na nieprawidłowości uległ poprawie, bo dzięki przełożonym został "odseparowany" od wicedyrektor CIS. Po drugie, nawet jeśli były nieprawidłowości, to trwały za krótko. Nie oznacza to, że senacka komisja antymobbingowa nie doszukała się niewłaściwych zachowań Anny Godzwon. Chodzi m.in. o tworzenie nieustannej presji, nagminną organizację pracy po godzinach, brak jasno sformułowanych wymagań względem pracowników, chaos informacyjny czy wydawanie kilku różnych poleceń dotyczących tego samego zadania albo wydawanie poleceń, których pracownik nie zdoła, bądź nie zdąży wykonać. W podsumowaniu swoich prac gremium jasno stwierdziło, że praca z Anną Godzwon podczas wyjazdu służbowego doprowadziła poszkodowanego pracownika do wizyty w szpitalu. Co więcej, nie mógł on wykonywać nawet prostych czynności ze względu na stan emocjonalny, który wywołała u niego współpraca z panią wicedyrektor. Efekt? Fotograf zdecydował się zgłosić sprawę do sądu pracy i prokuratury. Śledczy wciąż pracują W sprawie dotyczącej praktyk mobbingowych w Senacie swoje śledztwo prowadzi też Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dotychczas w sprawie nie było oskarżonych, ale postępowanie odnosi się do art. 218 Kodeksu karnego, który dotyczy naruszenia praw pracownika. Jak już pisaliśmy w Interii, śledczy wezwali do siebie byłą wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu, ale Anna Godzwon nie stawiła się przed organami ścigania w pierwszym terminie.- Potwierdzam, że Anna Godzwon jest w naszym zainteresowaniu. Organa ścigania czynią próby wezwania jej na czynności procesowe. Próbujemy ustalić miejsce pobytu wymienionej osoby, z której udziałem konieczne jest przeprowadzenie niezbędnych czynności procesowych - przekazał Interii w ubiegłym tygodniu Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że już po opublikowaniu naszego ostatniego tekstu w tej sprawie, Anna Godzwon zgłosiła się do śledczych. W korespondencji przesłanej redakcji Interii potwierdziła to również jej pełnomocnik. - Miejsce pobytu Anny Godzwon jest znane, zaś wysłane na adres Anny Godzwon wezwanie na czynności procesowe zostało doręczone zainteresowanej w normalnym trybie, poprzez awizowaną przesyłkę poleconą - wskazała prawniczka byłej wicedyrektor CIS. - Anna Godzwon pozostaje tym samym do dyspozycji organów ścigania, nie zamierzając w żaden sposób uchylać się od udziału w zaplanowanych czynnościach procesowych - podkreśliła. Jakub Szczepański ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!