Gwałciciel lepszy niż ofiara? "Przemoc wobec kobiet jest traktowana po macoszemu"
Maksymalna kara za gwałt w Polsce to 12 lat więzienia, ale sędziowie rzadko ją wymierzają. Zwykle gwałciciele dostają najmniejsze wyroki przewidziane w kodeksie. Dlaczego tak się dzieje? Czy nowa władza powinna wprowadzić większy rygor w polskim wymiarze sprawiedliwości? Zapytaliśmy o to ekspertów.
Zgodnie z literą polskiego prawa: "kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12". W przypadku gwałtu ze szczególnym okrucieństwem wymiar kary nie może być niższy niż 5 lat więzienia. Prawo karne pozostawia więc możliwość przyznania gwałcicielowi surowszej kary. Tymczasem wysoki wyrok za tego rodzaju przestępstwo to niezwykle rzadka praktyka.
- Sędziowie częściej orzekają kary bliższe dolnemu zagrożeniu ustawowemu. Można się zastanowić, dlaczego sądy są zbyt łagodne w tych orzeczeniach, jednak trzeba też wziąć pod uwagę wszelkie okoliczności towarzyszące. Jeśli ktoś nie był dotychczas karany, to wymierza się raczej taką karę, która jest bliżej dolnej granicy zagrożenia i nie dotyczy to tylko zgwałceń - przyznaje w rozmowie z Interią sędzia Barbara Zawisza z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ.
- Feminoteka i jej eksperci byli przeciwni podnoszeniu wyroków za gwałt, ponieważ te wyroki pozostałyby jedynie na papierze. Łatwo jest podnieść karę, ale bardzo trudno jest taki przepis realizować - dodaje szefowa Feminoteki*, Joanna Piotrowska.
- Kary za gwałt w krajach Europy Zachodniej są generalnie surowsze, w szczególności w zakresie górnego zagrożenia i typów kwalifikowanych, tzn. wobec gwałtu na małoletnich czy w przypadku szczególnego okrucieństwa - wskazuje adwokat Bartłomiej Babij. - We Francji kara sięga 15 lat więzienia, a za typy kwalifikowane nawet dożywocia. W Wielkiej Brytanii też istnieje możliwość zasądzenia za takie czyny kary dożywotniego więzienia. Z kolei w Norwegii czy Szwajcarii grozi za to maksymalnie 10 lat - dodaje.
Dobre prawo, zła praktyka
Nasi rozmówcy zaznaczają, że polski wymiar kary za gwałt nie należy do najniższych, a problemem jest jedynie sposób jej egzekwowania. - Mamy najniższą średnią wysokości wyroków za gwałt o szczególnym okrucieństwie - przekonuje Joanna Piotrowska.
Oprócz niskich wyroków zmorą polskich sądów są też wyroki w zawieszeniu. Dzięki nowelizacji prawa karnego, która weszła w życie 1 lipca 2015 roku, tzw. zawiasów nie może już jednak dostać osoba, która jest sądzona za gwałt.
- Po nowelizacji gwałt nie podlega karze zawieszenia. Takiej karze podlegają jedynie występki zagrożone karą do jednego roku pozbawienia wolności - wskazuje sędzia Zawisza.
Nowe rozwiązanie chwali również Joanna Piotrowska, dodając, że wyroków w zawieszeniu było skandalicznie dużo, co wynikało z lekceważącego podejścia twórców prawa do przestępstwa gwałtu.
Trzeba podkreślić, że oprócz zasądzenia wyroku w zawieszeniu, sprawca ma więcej szans, aby uniknąć odsiedzenia wymierzonej kary w pełnym wymiarze. - Zgodnie z obowiązującym prawem, o przedterminowe wyjście można się ubiegać już po odbyciu połowy zasądzonej kary. W przypadku recydywistów jest to dwie trzecie lub trzy czwarte wyroku - wylicza sędzia III Wydziału Karnego w Warszawie Barbara Zawisza.
Gwałciciel lepszy niż ofiara?
Oprócz wątpliwej skuteczności polskiego prawa w kwestii orzekania kar za gwałt w przypadku tych przestępstw pojawia się więcej problemów, z którymi muszą się zmierzyć ich ofiary.
- Feminoteka robiła analizę lokalnych programów antyprzemocowych. Te programy są na skandalicznie niskim poziomie. Brakuje diagnozy sytuacji środowiskowej i odpowiednich działań. Przemoc wobec kobiet jest w Polsce traktowana po macoszemu. Wciąż panuje stereotyp, że to kobieta jest winna gwałtu - tłumaczy Joanna Piotrowska.
- Bardzo powszechne są też podwójne standardy. Kobieta, która doświadczyła przemocy, jest przepytywana: jak się zachowywała, czy miała dobrą reputację, jak była ubrana, czy była pod wpływem alkoholu, czy miała wielu partnerów itp. O sprawcach gwałtów najczęściej dowiadujemy się, że byli to... porządni mężczyźni. Paradoksalnie, gwałcicielem rzadko jest "zboczeniec", który wyskakuje zza krzaków. Jest to zwykle ktoś, kogo się zna, wspomniany "porządny mężczyzna" - dodaje szefowa Feminoteki.
Ściganie sprawcy wbrew woli ofiary?
Naszych rozmówców zapytaliśmy także o przepisy dotyczące ścigania sprawców z urzędu, a nie na wniosek osoby pokrzywdzonej. Przypomnijmy, że zmiany te wprowadzono przed dwoma laty (w roku 2014).
- Według statystyk policyjnych, w roku 2014 roku wszczęto 2444 postępowania, a w 2013 - 1885. Mogłoby to wskazywać na większą skuteczność ścigania sprawców przestępstw, jednak statystyki przestępstw stwierdzonych w tych latach są już podobne i wynoszą odpowiednio ok. 1250 i 1350 spraw. Liczby te pokazują, że na razie nowelizacja nie przyniosła wymiernych efektów, co bynajmniej nie oznacza, że jest to złe rozwiązanie - komentuje adwokat Bartłomiej Babij.
Podobnego zdania jest sędzia Barbara Zawisza, która zaznacza, że ściganie sprawców z urzędu nie przekłada się na lepsze orzekanie. - Z jednej strony jest to pozytywna zmiana, ponieważ chroni ofiary przed szantażem wycofania wniosku o ściganie. Z drugiej strony, ściganie z urzędu budzi wątpliwości, ponieważ ofiara może nie chcieć opowiadać o intymnych sprawach, a nagle musi to zrobić wbrew swojej woli - wskazuje sędzia.
Odmiennego zdania jest Joanna Piotrowska, która uważa, że ściganie przestępstwa zgwałcenia z urzędu powoduje, że państwo bierze większą odpowiedzialność za szukanie sprawcy.
- W Kodeksie karnym zapisano też obowiązek zapewnienia osobie, która doświadczyła gwałtu, wsparcia w formie jednokrotnego przesłuchania w tzw. przyjaznych pokojach, zakaz spotkania się z podejrzanym o gwałt na korytarzu czy zeznawanie przed sądem w jego obecności. Można zapytać, czy zapisy te są stosowane, ale prawo nakazuje chronić osobę poszkodowaną przestępstwem zgwałcenia w szczególny sposób, by właśnie wykluczyć wszelkie traumatyczne doświadczenia, jakie do czasu zmiany prawa były niemal codziennością. To są bardzo dobre zmiany - przekonuje Piotrowska.
Poza sporem wokół ścigania spraw o zgwałcenie z urzędu problemem jest także częsta praktyka niezgłaszania gwałtów na policję przez same ofiary. - Szacuje, że liczba gwałtów w Polsce to rocznie nie dwa tysiące, a kilkadziesiąt tysięcy - mówi Joanna Piotrowska, powołując się na wyliczenia prof. Beaty Gruszczyńskiej, dotyczące tzw. ciemnej liczby gwałtów.
- Nie jest trudno uwierzyć, że takie zjawisko występuje. Ofiary często boją się zgłosić na policję. Wiąże się to głównie z tym, że gwałtu najczęściej dokonuje osoba, którą się zna - ktoś z rodziny lub z grona znajomych, a kobiety gwałcone są też postrzegane bardzo stereotypowo - mówi sędzia Zawisza.
Odszkodowanie dla ofiary
- Bardziej niż podniesienie wysokości kar za gwałt przydałoby się wprowadzenie powszechnego, dodatkowego elementu kary - dotkliwego zadośćuczynieniem w postaci pieniężnej - zauważa szefowa Feminoteki. Zdaniem Piotrowskiej, taki wymiar kary mógłby pomóc ofiarom przestępstw znacznie bardziej niż wysoka kara dla sprawcy.
Jak jednak wskazuje sędzia Zawisza, orzeczenie zadośćuczynienia to możliwość istniejąca już w polskim prawie. Według art. 46 Kodeksu karnego, sąd może bowiem orzec, z własnej inicjatywy lub na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej, "obowiązek naprawienia, w całości albo w części, wyrządzonej przestępstwem szkody lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę". - To jednak dość rzadko orzekana kara - przyznaje sędzia.
Ziobro zaprowadzi nowy porządek?
Zmiany w wymiarze sprawiedliwości zdają się być dość przytłaczające, ponieważ - jak wskazują eksperci - Polska jest na pierwszym miejscu w Europie pod względem tworzonego prawa. Pozostają jednak obszary, które, mimo licznych poprawek, w dalszym ciągu nie spełniają podstawowej roli - wymierzania kary adekwatnej do popełnionego przestępstwa.
Czy nowa władza zaprowadzi porządek, dzięki któremu wzrośnie poczucie sprawiedliwości i zaufanie do sądów?
Przypomnijmy, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro kilka lat przed objęciem obecnej funkcji zapowiadał liczne zmiany, w tym zaostrzenie prawa dotyczącego karania za gwałty. Wśród założeń Ziobry pojawiły się m.in. przekwalifikowanie przestępstwa gwałtu na zbrodnię, a więc czyn zagrożony karą przynajmniej 3 lat pozbawienia wolności, brak warunkowego zawieszenia kary, zwiększenie kar za np. gwałt zbiorowy (przynajmniej 5 lat) czy, w przypadku wyjątkowego okrucieństwa sprawcy, możliwości orzeczenia kary o charakterze izolacyjnym, czyli 25 lat pozbawienia wolności.
Część tych pomysłów zrealizowała koalicja PO-PSL (brak kar w zawieszeniu czy podniesienie dolnej granicy kary za gwałt np. ze szczególnym okrucieństwem).
- Wprowadzone zmiany mają pewne mankamenty, ale większość jest dobra. Pozytywną zmianą jest np. ograniczenie orzekania kar w zawieszeniu czy też kary mieszane. Minusem tych zmian jest przepis, według którego nie można drugi raz orzec kary w zawieszeniu dla tej samej osoby. Co prawda, tego zawieszania kar w przeszłości nadużywano, ale w przypadku lżejszych przestępstw powinno to nadal funkcjonować, choć do stosowania tylko w wyjątkowych wypadkach - komentuje sędzia Barbara Zawisza.
- W mojej ocenie orzekanie kar bezwzględnego pozbawienia wolności, z jednej strony, przyczyni się do wzrostu poczucia sprawiedliwości, a z drugiej, może w większym stopniu spełniać funkcję prewencji generalnej. Jak wskazują kryminolodzy, to przede wszystkim świadomość nieuniknionej kary wpływa na rezygnację z popełnienia przestępstwa - przekonuje adwokat Bartłomiej Babij.
Czy rząd PiS wróci do dawnych pomysłów ministra Ziobry i zaostrzy polskie prawo w kwestii karania za gwałt jeszcze bardziej?
* Fundacja Feminoteka to organizacja działająca na rzecz likwidacji dyskryminacji i przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i dziewcząt.