Graś: Premier nie pod wszystkim by się podpisał
Chodziło o to, żeby wywołać określoną reakcję w Europie, żeby pobudzić dyskusję i to się ministrowi Sikorskiemu udało - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM rzecznik rządu Paweł Graś.
Konrad Piasecki: Czy Polska przystąpi do grona tych, którzy zakładają sobie finansowe pęta i kagańce?
Paweł Graś: - Na razie mamy do czynienia z pewną propozycją wypracowaną, która wspólnie wypracowana przez Angelę Merkel...
... ale tej propozycji mówimy nasze twarde "tak" czy nasze twarde "nein"?
- ... i przez pana Sarkozy'ego zostanie najpierw przedstawiona i Komisji Europejskiej, i Radzie Europejskiej, i innym przywódcom, w związku z tym do szczegółów tej propozycji będziemy się odnosić...
... ale tak na pierwszy rzut oka, intuicyjnie jesteśmy raczej za, czy raczej przeciw?
- ... będzie to na pewno bardzo ważny temat rozmów i czwartkowych na szczycie w Marsylii i na szczycie europejskim w piątek...
To pan zupełnie mnie nie zaskakuje. Pytam: intuicyjna reakcja polskiego rządu jest jaka?
- Jak pan redaktor na pewno zauważył, bardzo wiele z tych propozycji, które zostały wczoraj przedstawione przez oboje przywódców, pokrywa się z tym, o czym mówił premier, minister Sikorski, co zostało przygotowane przez Polskę w tym oficjalnym liście skierowanym do przywódców państw.
I nie boimy się kar za deficyt wyższy niż 3 proc.?
- To wszystko idzie w dobrym kierunku. My jesteśmy o tyle spokojni, że część z tych hamulców i mechanizmów, o których mówią Merkel i Sarkozy, mamy już wmontowane od bardzo dawna w nasz system prawny. Mówimy choćby o długu publicznym...
Ale najważniejszy mechanizm dotyczący 3 proc. deficytu nie mamy wmontowany w żaden system, bo uporczywie przekraczamy 3 proc.
- ... natomiast zgodnie z zapowiedzią i projektem budżetu, nad którym rząd będzie debatował, ta trzyprocentowa granica jest dla nas jak najbardziej osiągalna i sukcesywnie robimy wszystko, by do tego pułapu dosięgnąć. My nie mamy z tym naprawdę problemu. Rzeczywiście, niektóre kraje strefy euro, które bardzo daleko są od granic, ci będą mieli ból głowy.
Rozumiem, że nie ostatecznie, ale mówi pan tej propozycji miękkie "tak".
- Oczywiście wypowie się oficjalnie rząd, ale to jest propozycja, która jest jak najbardziej zbieżna z naszymi propozycjami, które zostały oficjalnie skierowane do przywódców Unii Europejskiej.
A jak w ślad za tą propozycją pójdzie propozycja ujednolicenia podatków?
- Na razie takiej propozycji nie ma, więc....
Jak Angela Merkel mówi o unii fiskalnej, to można się domyślać, że unia fiskalna ma w sobie również element podatkowy?
- Bardzo wiele propozycji, opinii pojawiło się w tej debacie europejskiej w różnych krajach. Propozycje padały z różnych stron, a jaki będzie ostatecznie ich kształt, o tym zadecydują przywódcy w Brukseli.
Ale już dziś rzecznika polskiego rządu pytam, czy na ujednolicenie podatków, np. podwyższanie CIT-u do niemieckiego, Polska by się zgodziła, czy nie?
- Takiej propozycji na razie nie ma, więc nie ma się do czego odnosić. I pan premier, i również w swoim wystąpieniu minister Sikorski, mówili o tym bardzo wyraźnie, że sfera podatków to powinna być sfera zagwarantowana dla państw.
Skoro pan wspomniał to nazwisko; minister Sikorski - dostał już naganę z wpisem do akt za wystąpienie berlińskie i za sposób jego konsultowania z najważniejszymi osobami w Polsce?
- Pan minister Sikorski nie miał żadnych powodów, w żaden sposób nie zasłużył na naganę.
Nie? Nawet tym, że nie skonsultował specjalnie z prezydentem tego, co zamierza tam powiedzieć?
- Pan premier mówił na specjalnej konferencji prasowej, na której bardzo jednoznacznie poparł to stanowisko, że takie rzeczy w polityce, zwłaszcza w polityce międzynarodowej, nie dzieją się przypadkiem. Było to użycie jednego z narzędzi, które są dostępne polskiej dyplomacji.
Nie twierdzę, że dzieją się przypadkiem, ale jak widziałem minę prezydenta w dzień po wystąpieniu ministra Sikorskiego, to była ona miną człowieka wielce zaskoczonego.
- Pan prezydent oczywiście otrzymał wcześniej tekst tego wystąpienia.
Gdzieś wylądował na którejś z półek jego biura zagranicznego...
- Ale oczywiście otrzymał.
I przeczytał?
- O to proszę pytać rzecznika pana prezydenta.
Opozycja mówi, że takie wystąpienie i pomysły, jak te ministra Sikorskiego, sprowadzą nas do roli Indian w rezerwatach.
- Przykro mi to komentować, słuchałem wczoraj tej wypowiedzi. Myślę, że rzeczywiście rzecznik Hofman pracował nad nią cały weekend, ale trochę nie wyszło. Powiem tak: mam od dłuższego czasu nieodparte wrażenie, że z tego politycznego pociągu PiS i Jarosław Kaczyński wysiedli na przystanku "frustracja" i tam pozostali.
Ale niezależnie od tego, jak przesadzone były te słowa rzecznika Hofmana, który od razu powiedział, że one są przesadzone i przejaskrawione, przyzna pan, że to, co zaproponował minister w Berlinie, grubo wykracza ponad to, na co Polacy zgodzili się w referendum akcesyjnym.
- Mamy do czynienia z określoną sytuacją. Europa jest w kryzysie, strefa euro jest w kryzysie, tego typu sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań.
Ale kiedy PiS mówi "nie do takiej Europy wchodziliśmy" i "nie na taką Europę się zgadzaliśmy ", to ma rację, bo na taką Europę, jak ministra Sikorskiego, Polacy się w referendum nie zgadzali.
- Ale to jest jedna z opinii, która w tej debacie ogólnoeuropejskiej się pojawiły. Trochę przejaskrawiona, ale odniosła taki skutek, o jaki nam chodziło. Premier mówił wyraźnie, że nie pod wszystkimi w 100 proc. tymi propozycjami by się podpisał. Ale jak już mówiłem - chodziło o to, żeby wywołać określoną reakcję w Europie, żeby pobudzić dyskusję, żeby nazwać niektóre rzeczy po imieniu, bez tej "political correctness", i to się ministrowi Sikorskiemu rzeczywiście udało.
A gdyby te pomysły były rzeczywiście wcielane w życie, czy rząd będzie zwolennikiem przeprowadzenia następnego referendum akcesyjnego? Rozumiem, że jak Sikorski to proponuje, a premier się pod tym podpisuje, pod większością z tych tez, to macie przygotowany scenariusz wchodzenia do takiej Europy?
- Na razie mamy przygotowany scenariusz ratowania Europy i ratowania strefy europejskiej, i ratowania tej jedności Unii Europejskiej, która jest fundamentem wszystkiego, naszego wspólnego, pokojowego w Europie egzystowania.
A gdyby ta jedność była tak bardzo zmieniana, trzeba by następnego referendum?
- Ale na razie nie ma takiego zagrożenia i nie ma takiego niebezpieczeństwa.
Chyba nadziei? Powinien pan powiedzieć, że nadziei nie ma, przecież to są wasze pomysły?
- Nie ma co gdybać o czymś, co nie leży teraz na politycznym stole. Przypominam, jesteśmy przy stole, a nie w karcie dań.
Ja myślałem, że minister Sikorski położył to na stole, ale rozumiem, że ze stołu zostało to wycofane. 13 grudnia Marsz Niepodległości. Nadzwyczajna mobilizacja policji?
- No oczywiście, jak przy każdych tego typu okazjach.
Bardziej jak przy każdych tego typu okazjach, czy jak 11 listopada?
- Policja zapewni spokój i bezpieczeństwo obywatelom i mieszkańcom Warszawy.
Premier zaprosi Jarosława Kaczyńskiego do kancelarii, kiedy będzie przechodził obok?
- Ale chyba pan premier Kaczyński nie wybiera się do kancelarii, z tego co czytałem ten marsz ma mieć zupełnie inny cel.
I ostatnie pytanie - czy nowi ministrowie mają jakiś zakaz wypowiedzi od premiera?
- Nie, nie mają zakazu wypowiedzi. Nowi ministrowie zapoznają się ze swoimi obowiązkami.
Już 2 tygodnie rządzenia, a panowie Nowak, Gowin, Arłukowicz, Kosiniak milczą jak zaklęci.
- Myślę, że bardzo dobrze wykonują swoją robotę, co widzieliśmy chociażby wczoraj podczas posiedzenia rządowego zespołu zarządzania kryzysowego, jak i podczas rad ministrów. Więc ministrowie rządzą, administrują, przyjdzie również czas, na to, żeby swoimi doświadczeniami i opiniami podzielili się również w audycji u pana redaktora.
Nie jest tak, że premier im powiedział "panowie, wy jesteście od rządzenia, a nie występowania"?
- Nie ma takiego zakazu, ale to jest czas, który ministrowie wykorzystują na to, żeby przygotować się i dobrze wdrożyć w swoje obowiązki.
INTERIA/RMF