Gowin: Wymierzyć sprawiedliwość
Każdy powinien otrzymać to, na co sobie zasłużył. Jeżeli ktoś działa dobrze dla Polski, dla Platformy, powinien awansować. Jeżeli ktoś działa dobrze dla Ryszarda Sobiesiaka czy dla Ryszardów Sobiesiaków, to niech szuka oparcia w tamtych kręgach - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Jarosław Gowin.
Konrad Piasecki: Pogodził się pan już z porażką Radosława Sikorskiego w prawyborach?
Jarosław Gowin: Ja ze spokojem podchodzę do prawyborów. Ktokolwiek wygra, będzie się cieszył poparciem całej Platformy, a wyniki uważam cały czas za otwarte.
Naprawdę? Bo znalezienie zwolenników Radosława Sikorskiego naprawdę nie jest proste.
Dziennikarze trafiają - co zrozumiałe - przede wszystkim do znanych działaczy Platformy, a wśród nich od początku dużo większą popularnością cieszy się marszałek Komorowski. Jak to jest wśród szeregowych członków, do których kamery telewizyjne nie docierają - zobaczymy.
Ale słuchamy też autorytetów. Radosław Sikorski nie znajduje wśród nich poparcia. Władysław Bartoszewski, Lech Wałęsa - czyli takie fundamentalne dla Platformy Obywatelskie osoby - mówią: "głosujcie na Komorowskiego". To nie grzebie szans Sikorskiego?
Ja ogromnie cenię opinię pana profesora Bartoszewskiego, ale wyższość prawyborów polega na tym, że decyzję podejmują nie największe autorytety partyjne, tylko 46 tysięcy członków Platformy.
A kiedy autorytety mówią, że Sikorski jest młody, nieprzewidywalny, że ma gorącą głowę i że na prezydenta się - przynajmniej jeszcze - nie nadaje?
Stany Zjednoczone właśnie wybrały prezydenta, który jest bodajże równolatkiem Radosława Sikorskiego.
Sikorski jak Barack Obama?
Mam nadzieję, że pod względem politycznym przeciwległy biegun.
Ale nie jest tak, że o Baracku Obamie byli koledzy partyjni mówią, że jest wulgarny, że jest chamski. A jednak dawni koledzy z PiS-u - i to nie ci najbardziej zaangażowani w walkę z Radosławem Sikorskim - wystawiają mu fatalne świadectwo.
Przede wszystkim Radosław Sikorski nigdy nie był członkiem PiS-u. Był bezpartyjnym senatorem zasiadającym w klubie Prawa i Sprawiedliwości.
W rządzie Prawa i Sprawiedliwości też zasiadał. A dzisiaj mówi o tych rządach, że to tragifarsa. Nie za bardzo to smakowite.
Ale mówił i bardzo krytycznie oceniał wiele elementów postępowania rządu Jarosława Kaczyńskiego jeszcze w poprzedniej kadencji i nie przypadkiem podał się do dymisji.
A to chamstwo i wulgarność? Pan w to nie wierzy.
Jarosław Gowin: Nie znam żadnych przykładów.
A jeśli chodzi o tę "gorącość" i tę głowę taką nie do końca przewidywalną - nie uważa pan, że zniechęcanie prezydenta do podróży do Katynia nie wystawia Radosławowi Sikorskiemu najlepszego świadectwa?
W sprawie Katynia powinniśmy mówić jednym głosem i nie dać się rozgrywać Rosjanom. To jest dla mnie oczywiste.
A Radosław Sikorski chyba się daje.
Nie wiem, czy się daje. Natomiast ja uważam, że tutaj zarówno ośrodek prezydencki, jak i my, politycy Platformy, powinniśmy się wykazać maksymalną powściągliwością.
Czyli Sikorski niepotrzebnie mówił o tym, że prezydent zamiast do Katynia powinien jechać do Moskwy?
Nie ma sensu komentować planów pana prezydenta Kaczyńskiego. Jeżeli zdecydował, że jedzie do Katynia, to należy to przyjąć za fakt.
Panie pośle, nie jest tak, że w Platformie wszyscy mają dziś poczucie, że prawybory służą tylko temu, żeby wzmocnić pozycję startową Bronisława Komorowskiego?
Nie, zdecydowanie. Te wybory po pierwsze dynamizują partię, wprowadziły taki ożywczy ferment. Po drugie, one demokratyzują nie tylko Platformę. One zdemokratyzują całe polskie życie polityczne, bo jestem przekonany, że inne partie po tym przykładzie prawyborów nie będą już mogły mieć takiego charakteru wodzowskiego, jak do tej pory.
A nie uważa pan, że może być tak - bo taka jest plotka partyjna - że w gruncie rzeczy Donald Tusk i Bronisław Komorowski są umówieni na to, jak będzie, a prawybory i Radosław Sikorski są tylko pewnego rodzaju zabiegiem socjotechnicznym?
Nawet gdyby Donald Tusk i Bronisław Komorowski byli umówieni, to do tej umowy musieliby jeszcze doprosić pozostałe 46 tysięcy członków Platformy.
No i właśnie chyba dopraszają.
Zobaczymy. Sprawa jest otwarta. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że decyzja zapadnie w sposób naprawdę demokratyczny i taki, który uczyni z Platformy Obywatelskiej partię naprawdę obywatelską.
A jeśli Komorowski zostanie kandydatem, zrezygnuje z funkcji marszałka?
Ja nie widzę potrzeby, żeby rezygnował. Uważam, że ktokolwiek będzie kandydatem Platformy, czy Radosław Sikorski, czy Bronisław Komorowski, każdy z nich powinien zachować swoje stanowisko.
Panie pośle, nie rumienił się pan ze wstydu słuchając zeznań panów Sobiesiaka i Rosoła?
Pana Sobiesiaka to niekoniecznie się rumieniłem, natomiast pana Rosoła - rzeczywiście. To nie jest człowiek, którego chciałbym stawiać moim studentom za wzór.
A to jest pański kolega partyjny, cały czas.
To niedobrze, że w Platformie jest miejsce dla ludzi utrzymujących tak bliskie kontakty z przedsiębiorcami, zwłaszcza z przedsiębiorcami tak specyficznego sortu jak Ryszard Sobiesiak.
A może pora byłaby, nie czekając na rozstrzygnięcia komisji, podjąć jakieś decyzje partyjne w tej sprawie?
Moim zdaniem decyzje partyjne są konieczne i oczywiście nie tylko w odniesieniu do Marcina Rosoła. Dużo ważniejsza jest sprawa Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego, ale może poczekajmy już na zakończenie prac komisji. To w końcu niedługo.
Ale uważa pan, ze oni powinni zostać wykreśleni z członkostwa, skreśleni z listy członków Platformy?
Nie jest chyba dobrze, żebym publicznie wypowiadał swoje zdanie na ten temat. Natomiast...
Ja myślę, że jest bardzo dobrze.
Myślę, że i pan redaktor i słuchacze RMF domyślają się mojego stanowiska.
Jest pan za tym, żeby ich wyrzucić.
A jakie pan ma następne pytanie?
Mam takie: czy jest pan za tym, żeby ich wyrzucić?
Jestem za tym, żeby wymierzyć sprawiedliwość.
Sprawiedliwość radykalnie?
Po prostu uczciwie. Każdy powinien otrzymać to, na co sobie zasłużył. Jeżeli ktoś działa dobrze dla Polski, dla Platformy, powinien awansować. Jeżeli ktoś działa dobrze dla Ryszarda Sobiesiaka czy dla Ryszardów Sobiesiaków, to niech szuka oparcia w tamtych kręgach.
Ja pytam o zeznania i Sobiesiaka i Rosoła, dlatego, że one razem wystawiły jednak dość dramatyczne świadectwo rządom Platformy.
Dramatyczne świadectwo postępowania naszych niektórych, ważnych polityków, ale nie całej Platformy.
Ale tych ważnych polityków ktoś promował, ktoś wprowadzał do partii, tak jak Rosoła, ktoś przymykał oczy na to, co robili.
To jest bardzo ważne, co pan powiedział i my się musimy w Platformie uważnie przyjrzeć kanałom awansu. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: jak to się stało, że przyjaciele Ryszarda Sobiesiaka zajęli tak ważne stanowiska w naszych strukturach a nawet w rządzie.
A jeszcze chciałem pana zapytać na koniec o Romana Giertycha. Gdyby on rzeczywiście zgłosił chęć wstąpienia do Platformy, pan zagłosowałby "za" podczas posiedzenia zarządu?
Nie ma tematu wstąpienia Romana Giertycha do Platformy. Gdyby z dzisiejszymi swoimi poglądami chciał zgłosić akces do Platformy, z całą pewnością głosowałbym przeciw.
Jarosław Gowin, dziękuję bardzo. Jednak pan nie milczy wbrew temu, co mówi Palikot.
Bardzo dziękuję.
Zobacz nasze raporty specjalne: WYBORY 2010 i AFERA HAZARDOWA