Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Chlebowski: Palikot zostanie w komisji

Język Kurskiego czy Suskiego nie różni się od języka Palikota. PO nie zamierza odwoływać go z funkcji szefa "Przyjazne Państwo" - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Zbigniew Chlebowski.

/INTERIA.PL

Szef klubu PO uważa, że także marszałek Sejmu nie ma za co przepraszać prezydenta: Politycy PiS są nadwrażliwi - dodał. Przyznał, że PO montuje koalicję z SLD, by odrzucać prezydenckie weta; z lewicą chce też dogadać się w sprawie nowej ustawy medialnej.

Konrad Piasecki: Panie przewodniczący, czy obecność PiS-u w komisji Palikota jest warta głowy samego Palikota?

Zbigniew Chlebowski: Nie. Palikot jest dobrym przewodniczącym. Komisja ma swoje osiągnięcia po tym roku - ponad 80 projektów w zdecydowanej większości przyjętych przez parlament.

Dobrym - niedobrym, ale jego kontrowersyjność zaczyna przekraczać już chyba wszelkie granice.

Ale oprócz kontrowersyjności samego Palikota, jest skutecznym politykiem, przewodniczącym. Komisja ma osiągnięcia w dziedzinie likwidacji bubli prawnych, upraszczania prawa, upraszczania działalności gospodarczej.

Czyli PiS z komisji, Platformie lżej?

Nie o to chodzi. Ja się dziwię, dlatego że ja mam wielkie uznanie i szacunek dla posła Poncyliusza. To bardzo pracowity i bardzo rozsądny, mądry facet. Szkoda, że takiego człowieka nie będzie w komisji "Przyjazne Państwo". Niewielu w tym klubie jest takich polityków jak Paweł Poncyliusz.

Niech pan już tak nie chwali, bo to pocałunek śmierci.

Warto.

Jarosław Kaczyński mówi tak: "Palikot powinien być z życia publicznego wyeliminowany, bo tak często przekracza pewną miarę, że jego obecność jest po prostu obrazą". Podejrzewam, że jak znam pański temperament, to pan nie jest bardzo odległy od tych słów.

Nie. Nie zgadzam się z tymi słowami, bo trzeba też miarkować to, co mówi Kaczyński. Wystarczy popatrzeć na język Brudzińskiego, Kurskiego, Suskiego - często niczym się nie różni od wystąpień Janusza Palikota.

Czyli rozumiem, że Palikot nie zostanie zdjęty z szefa komisji?

Nie. Jest - raz jeszcze powtarzam - dobrym, skutecznym przewodniczącym tej komisji, a że kontrowersyjnym politykiem? Z tym się trzeba pogodzić i trzeba zaakceptować.

I oskarżenie prezydenta, że ten powiedział do szefa BOR-u: "Won, gnoju", ujdzie mu płazem?

Uważam, że nie ma tutaj specjalnie jakiś nadzwyczajnych powodów do rozpatrywania tego problemu. To są słowa, które być może nie powinny nigdy paść...

Ale słowa Palikota czy słowa prezydenta?

Palikota.

Bo pytanie, czy jest w tym ziarno prawdy?

Ja wiem, że prezydent również jako głowa państwa nie najlepiej potraktował szefa BOR-u - generała, oficera.

To znaczy, co powiedział?

"Proszę się natychmiast wynosić z mojego gabinetu".

Padły słowa: "proszę się wynosić"?

Ponoć padły słowa "proszę się wynosić" i to nie jest też najlepsze powiedzenie, tym bardziej, że mówi to głowa państwa do oficera - generała.

Ale jednak od "proszę się wynosić" do "won gnoju" jest duża odległość.

Absolutnie jest to różnica, niestosowna wypowiedź Palikota, pewnie nie ostatnia. Raz jeszcze powtarzam - musimy się do tego przyzwyczaić.

Wiemy za to, co powiedział marszałek Sejmu dokładnie. "Jaka wizyta, taki zamach. Ślepy snajper z 30 metrów by trafił". Powinien przeprosić prezydenta za te mocno ironiczne słowa o tym, co wydarzyło się w Gruzji?

Musimy się z jednym zgodzić. W życiu publicznym, w polityce, w publicznych debatach często używane są mocne słowa. Mam wrażenie, że politycy są nadwrażliwi.

Ale czy nie jest tak, że drugiej osobie w państwie nie wypada pewnych zdań o pewnej osobie w państwie wypowiadać?

Wtedy, kiedy usłyszałem, jaki był kontekst wypowiedzi pana marszałka, zrozumiałem, że nie chodziło bezpośrednio o samego pana prezydenta. Raczej chodziło o to, w jaki zły sposób strona gruzińska przygotowała tę wizytę i narażała prezydenta.

Ale nawet jeśli marszałek Komorowski został źle zrozumiany, to mógłby za to niezrozumienie przeprosić. Nie uważa pan?

Panie redaktorze...

Panie przewodniczący, tak czy nie?

Nie. Uważam, że nie ma takich powodów. Jeżeli my za każde mocne słowo będziemy musieli przepraszać... Coś się złego dzieje z politykami PiS. Ja to również mówię po wnioskach, jakie oni kierują do komisji etyki poselskiej - tylko dlatego, że polityk Platformy Obywatelskiej użył mocnych słów; tylko dlatego, że powiedział czasami w sposób dosadny; tylko dlatego, że porównał jednego do drugiego. Nie dajmy się zwariować.

Za chwilę pan powie, że i Andrzej Lepper był kwiatem i creme de la creme polskiej polityki - też mówił delikatnie i właściwie nie rozumiał, dlaczego wszyscy się go czepiali?

Nie. Ale oczywiście, że nie. Były również chamskie i złe wypowiedzi - dla tego nie ma tolerancji ani akceptacji.

A tak nie przeproszony prezydent wyjechał w kolejną podróż i cesarz zachorował. Pech prześladuje prezydenta.

Jakiś pech jest. Wczoraj samolot, dzisiaj choroba cesarza.

Odkładając cesarza i nie pochylając się szczególnie nad jego chorobą, nie wstyd panu, że polski prezydent i Polska musi wynajmować mongolskie samoloty, żeby dowieźć głowę państwa do Japonii?

Oczywiście, że trochę wstyd. Mamy problemy z maszynami, które obsługują i głowę państwa, i premiera, i rząd.

Może zostawić już tego tupolewa w Ułan Bator i kupić wreszcie coś nowego?

Jestem zwolennikiem w niedalekiej przyszłości zakupu dwóch, trzech nowych maszyn dla najważniejszych osób w państwie.

Ale czy Sejm wyskrobie na to pieniądze w tegorocznym budżecie?

W przyszłorocznym budżecie jest przymiarka. Ministerstwo Obrony Narodowej planuje zakup.

Ale to są malutkie samoloty, a chodzi o wielkie, potężne maszyny, które prezydenta wezmą z Polski i dolecą do Japonii.

Też nie przesadzajmy, jeżeli chodzi o te zakupy. Zważywszy również na kryzys, na sytuację gospodarczą Polski, na kłopoty budżetu, też trzeba miarkować te wydatki. Ale wiem, że MON przygotowuje się do zakupu takich maszyn.

Ale więcej pieniędzy nie będzie, niż to, co jest przewidziane dzisiaj?

Na pewno nie będzie więcej pieniędzy.

Trzeba zaciskać pasa?

Nie stać nas na to.

Jak wyglądało wczoraj posiedzenie rządu? Jakieś dziwne rzeczy działy się po nim. Ministerstwo Finansów odsyłało do Centrum Informacyjnego Rządu, żeby się dowiadywać co tam było, CIR odsyłało do Ministerstwa Finansów. Wygląda na to, jakby działy się tam jakieś straszne rzeczy.

Rząd obniżył prognozę wzrostu gospodarczego w 2009 r., w związku z czym rząd musiał szukać oszczędności prawie 2 miliardów w budżecie. To rodzi zawsze kontrowersje wśród ministrów.

Czyli było burzliwe posiedzenie?

Z tego co wiem, to tak.

Kto najgłośniej protestował?

Większość ministrów przyciskanych przez premiera miała poważne problemy. Ale zawsze tak jest, gdy szuka się dużych oszczędności i potrzeba rzeczywiście ciąć. A premierowi zależało na tym, że jeżeli tniemy wydatki, to przede wszystkim na administrację publiczną, te bieżące. Nie ma mowy o tym, żeby rezygnować z priorytetów budżetu w 2009 roku. A więc nie wydatki prorozwojowe, nie tam gdzie obniżamy wydatki.

Czyli to było takie posiedzenie rządu, po którym premier mógł powiedzieć, że gdyby wiedział, co znaczy rządzenie, to by się do niego nie pchał?

Nie. Tego typu sformułowania zawsze padają, kiedy się rozmawia z trudną stroną, jaką jest strona związkowa, a nie z własnymi ministrami.

Zaczął pan już negocjacje z SLD na temat wet prezydenckich?

Tak, rozmawialiśmy o tym.

Jest szansa na odrzucenie któregoś z nich?

Zobaczymy, dzisiaj jest posiedzenie klubu z władzami SLD. Wczoraj rozmawiałem z przewodniczącym Olejniczakiem. Zależy nam na tym, żeby rzeczywiście rozmawiać i w wielu przypadkach zbudować taką koalicję, która skutecznie odrzuci weta prezydenckie.

Przekaże pan dzisiaj projekt ustawy medialnej Szmajdzińskiemu?

Wszystko na to wskazuje. Jesteśmy umówieni z marszałkiem Szmajdzińskim.

Ale z pewnością, że on zostanie zaakceptowany, czy tylko z nadzieją i wiarą?

Jesteśmy gotowi na negocjacje, na rozmowy. Jeden warunek - nigdy ten projekt nie trafi do Sejmu jako oficjalny druk sejmowy, jeżeli nie będzie zgody na etapie tych prac.

Czyli najpierw zgoda SLD, potem projekt trafi do Sejmu?

Zgoda po ich uwagach, po negocjacjach, również z naszym koalicjantem PSL.

Ostatnie pytanie. Aleksander Kwaśniewski będzie kandydatem rządu na sekretarza generalnego NATO?

Nie wiem, kto będzie kandydatem rządu. To odległa sprawa.

Radek Sikorski nie chce.

Radek Sikorski jest świetnym ministrem spraw zagranicznych, chce zostać w rządzie Donalda Tuska. Ja się z tego bardzo cieszę.

To nie kokieteria?

Nie, nie kokieteria.

Nie kokieteria, że mówi, że nie chce?

Nie, nie, pewnie ma również swoje plany zawodowe.

Dziękuję bardzo.

Dziękuję.

RMF

Zobacz także