Tłumy na PKP Warszawa Gdańska. Semeniuk pisze jednak do Trzaskowskiego
Na stołecznym Dworcu Gdańskim dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Pasażerowie tłoczą się i niekiedy mało brakuje, by wpadli pod pociąg. Radna PiS i wiceminister Olga Semeniuk-Patkowska napisała w tej sprawie interpelację do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Chciała wiedzieć, jak Ratusz planuje zwiększyć bezpieczeństwo podróżnych. Za tę stację PKP odpowiada jednak państwo, a nie władze stolicy.
Ze względu na modernizację dworca Warszawa Zachodnia sporo składów dalekobieżnych i regionalnych skierowano na linię obwodową, której ważnym punktem jest Dworzec Gdański. Przez lata z tej stacji korzystali zwłaszcza pasażerowie jadący kilka-kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. Teraz przejmuje coraz większą rolę, jeśli chodzi o połączenia PKP Intercity, bo prace remontowe ograniczyły przepustowość szlaku przez centrum miasta - linii średnicowej.
Przebudowa Dworca Zachodniego nie spadła kolejarzom z nieba - państwowa spółka PKP Polskie Linie Kolejowe planowała ją od dawna. Jeszcze w 2009 roku ruszyły prace, by przyszykować Warszawę Gdańską do obsługi większej liczby podróżnych.
Nie obyło się jednak bez technicznych problemów i oszczędności, bo nie doszło chociażby do rozbudowy przejścia podziemnego. Powstały za to kładki, ale korzystających z nich nie ma wielu, gdyż nie prowadzą wprost do metra.
Pułapka na Dworcu Gdańskim. Trudno uciec z tłumu pasażerów
Odkąd na Dworcu Gdańskim przybyło pociągów, zwłaszcza o międzywojewódzkich relacjach, na peronach zapanował ścisk. Wystarczy, że na stacji zamelduje się wielowagonowy pociąg PKP Intercity - lub, co gorsza, dwa naraz - by podróżni przez wiele minut tonęli w tłoku. Zadania wydostania się z peronu nie ułatwiają schody ruchome, którymi zastąpiono te tradycyjne, ponieważ spowalniają "ucieczkę" z peronu.
Za sytuację na Warszawie Gdańskiej odpowiadają PKP PLK, które zarządzają niemal wszystkimi szlakami kolejowymi w Polsce. Po tym, jak media nagłośniły pogłębiający się problem, rządowa spółka przyznała, że nie tak dawno modernizowany dworzec trzeba znów poprawić, zanim dojdzie do tragedii - chociażby masowej paniki czy wpadnięcia kogoś pod pociąg. Informowała o tym "Gazeta Stołeczna".
Olga Semeniuk-Patkowska pisze ws. Dworca Gdańskiego. Nie do PKP, lecz do ratusza
Sprawą zainteresowała się też Olga Semeniuk-Patkowska, wiceminister rozwoju, ale i radna m.st. Warszawy z ramienia PiS. Występując w tej drugiej roli napisała interpelację w sprawie kłopotliwej stacji PKP. Skierowała ją jednak nie do PKP PLK, PKP S.A. czy resortu infrastruktury, ale prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego.
Jak czytamy w dokumencie, Dworzec Gdański oraz "przejścia podziemne, łączniki nie są dostosowane do dużej liczby podróżnych".
"Natłok osób zagraża bezpieczeństwu podróżnych w pociągu, jak i na peronach oraz wąskich korytarzach" - zaalarmowała.
Zapytała też Trzaskowskiego, czy miasto planuje uruchomić dodatkowe kursy autobusów oraz tramwajów do i z Warszawy Gdańskiej, by "usprawnić bezpieczne przemieszczanie się podróżnych". Chciała też wiedzieć, czy miasto "przewiduje wzmocnienie zabezpieczeń dla podróżnych i przebywających na peronach oraz w przejściach".
Ratusz nie odpowiada za dworzec Warszawa Gdańska. Ale za stację metra o tej nazwie już tak
Semeniuk-Patkowska zadała też pytanie, jakie "doraźne rozwiązania" przewiduje prezydent stolicy, by ułatwić ruch pasażerów na Dworcu Gdańskim i czy wyśle na miejsce więcej patroli policji i straży miejskiej.
Ratusz nie odpowiedział dotąd na interpelację radnej PiS. Być może wyjaśni Semeniuk-Patkowskiej, że władze miasta nie odpowiadają za zarządzanie stacją PKP Warszawa Gdańska.
Decyzję nieco ułatwiającą korzystanie z problematycznego dworca może jednak podjąć kontrolowana przez Ratusz spółka Metro Warszawskie. Kolejki wydłużają się i na peronach, i przed bramkami w wejściu na tamtejszą stację metra. Gdyby je otworzono, pasażerowie podziemnej kolei nie musieliby czekać, aż każdy albo "odbije" bilet długoterminowy, albo skasuje kartonik, by pokonać barierę