Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Politycy w zbiorkomie. Bezpłatne bilety to nie wszystko

100 procent zniżki na bilety, zwroty za podróże samolotami i przedziały poselskie w PKP Intercity - to niektóre z udogodnień, które politycy posiadają w transporcie zbiorowym. Z bezpłatnych przejazdów PKS-ami korzysta m.in. posłanka Lewicy Razem Paulina Matysiak. W rozmowie z Interią parlamentarzystka wyjaśniła, z jakiego powodu zasiadający w Sejmie nie powinni latać na krótkich trasach, a także, dlaczego widać, że w Ministerstwie Infrastruktury "nikt nie jeździ pociągami".

Posłanka Lewicy Paulina Matysiak promuje jazdę transportem zbiorowym i uważa, że na pokłady autobusów i pociągów powinno wsiadać więcej polityków
Posłanka Lewicy Paulina Matysiak promuje jazdę transportem zbiorowym i uważa, że na pokłady autobusów i pociągów powinno wsiadać więcej polityków/Piotr Molecki, Twitter/Paulina Matysiak/East News

Jeden wpis wystarczył, aby rozgrzać Twittera do czerwoności. Paulina Matysiak opublikowała w nim zdjęcie biletu, który kupiła w autobusie bydgoskiego PKS-u. Teoretycznie za podróż do Koronowa powinna zapłacić 11 złotych, lecz nie wydała ani złotówki. Na paragonie wydanym przez kierowcę widzimy napisy: "Bilet bezpłatny" i "Ulga ustawowa 100 procent". 

"Nie stać Pani na bilet za 11 zł?" - skomentował poseł PiS Jan Mosiński, na co odpowiedziała posłanka Nowej Lewicy Anna-Maria Żukowska: "A Pan, Panie Pośle, przypadkiem nie korzysta z darmowych lotów, pobytów w hotelu i kilometrówek?".

Posłowie nie płacą za przejazdy transportem zbiorowym. Wiadomo, dlaczego

Matysiak opublikowała tweeta pod koniec sierpnia i od tego czasu zebrał on niemal 1,4 tys. komentarzy i ponad 2,7 tys. polubień. O to, w jaki sposób poseł lub posłanka mogą podróżować transportem zbiorowym, Interia zapytała sprawczynię całego zamieszania.

- O wysokości zniżek mówi ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Obowiązują one na terenie Polski. Kancelarie Sejmu oraz Senatu mają podpisane umowy z niektórymi przewoźnikami, najczęściej kolejowymi. Gdy takiego dokumentu nie ma, bilet można rozliczyć właśnie w kancelariach - wyjaśniła Paulina Matysiak. 

Mniej więcej wtedy, gdy twitterowicze kłócili się, czy parlamentarzystka Lewicy powinna zapłacić za bilet na PKS, a może skorzystać ze 100-procentowej ulgi, "Super Express" opublikował listę "posłów-lotników", którzy z podróży samolotem korzystają najczęściej.

Na czele rankingu znalazł się przedstawiciel KO Grzegorz Napieralski. "W ciągu 955 dni wykonał 273 loty, które kosztowały Kancelarię Sejmu, a więc podatników, 159 894 złotych" - obliczył dziennik. 

Na dalszych pozycjach znaleźli się Sławomir Nitras (również KO) z 262 lotami oraz polityk PSL-Koalicji Polskiej Jarosław Rzepa, który z samolotów skorzystał 240 razy. Dwóch pierwszych posłów tłumaczyło się, że mieszkają w Szczecinie i dlatego korzystają z podniebnego transportu. 

"Absurdalne jest, gdy polityk leci samolotem z Krakowa do Warszawy"

Jak przekazała Paulina Matysiak, w przypadku przelotów krajowych na pokładach maszyn PLL LOT "ustalony jest ryczałt za każdą podróż". 

- Ja po Polsce nie latam, ale nie widzę problemu, gdy ktoś wsiada w samolot w Szczecinie i leci na obrady do Warszawy albo na inne, ważne wydarzenia. Jednak absurdalne wydaje się, gdy któryś z polityków korzysta z samolotu na trasach typu Katowice-Warszawa czy Kraków-Warszawa, które mają świetne i szybkie połączenia kolejowe - uznała.

Posłanka przypomniała, że z reguły niezależnie, gdzie pracujemy, w ramach wykonywania obowiązków mamy opłacane podróże. 

- Ale do mojego biura poselskiego trafiają historie o nauczycielach, którzy mają dojeżdżać na nauczanie indywidualne i okazuje się, że nie mają jak dotrzeć do ucznia, ponieważ nie posiadają auta, a na miejsce nie kursuje transport zbiorowy. Chodzą więc dziennie kilkanaście kilometrów, a podróż do pracy i z powrotem do domu zajmuje im więcej czasu niż prowadzone lekcje - opisała.

Podkreśliła, że poselskie podróże koleją czy autobusem "kosztują państwowy budżet zdecydowanie mniej niż wypłacanie kilometrówek, wzbudzających często emocje". 

- I mniej niż podróże samolotem. Mamy w Polsce takie trasy, na których kolej jest konkurencyjna w stosunku do ruchu lotniczego. Za wzór można wziąć Francję, która wycofała przeloty krajowe, jeśli na tej samej trasie przejazd koleją zajmuje mniej niż dwie i pół godziny. Można byłoby pomyśleć o podobnych rozwiązaniach w naszym kraju - zasugerowała.

"Politycy rzadko się chwalą, że jeżdżą PKP Intercity"

Jak wspomniała Paulina Matysiak, co najmniej kilka razy zdarzyło jej się, że konduktorka czy konduktor na regionalnym połączeniu "oglądali z ciekawością legitymację poselską z kilku stron i przyznawali, że widzą ją pierwszy raz". 

- To oznacza, że do tej pory posła lub posłanki w pociągu nie spotkali. Politycy częściej korzystają z PKP Intercity. Rzadko się tym chwalą, ale nie jest tak, że do tych pociągów nie wsiadają - oceniła.

A gdy parlamentarzyści decydują się na podróż z narodowym przewoźnikiem, mogą skorzystać z dodatkowych udogodnień, takich jak specjalne przedziały poselskie w wagonach sypialnych lub z kuszetkami, dołączanych do składów jadących w stronę stolicy lub z Warszawy wracających.

Zdaniem Pauliny Matysiak "zbiorkomem" powinno podróżować więcej parlamentarzystów. - Gdy nim jeździmy, widzimy, jak on działa, można wychwycić różnego rodzaju mankamenty do poprawienia. Wtedy prędzej da się podjąć działania, przykładowo złożyć interpelację o więcej połączeń. Gdy nie korzysta się z komunikacji zbiorowej, wie się niewiele o tym, jak ona funkcjonuje - zauważyła.

W jej ocenie "po działaniach Ministerstwa Infrastruktury widać, że tam mało kto jeździ pociągami". - Modernizujemy linie kolejowe, ale ciągle resort działa w trybie: "O tym, co będzie po nich jeździć, pomyśli się później" - stwierdziła.

Paulina Matysiak: Nie chcę nikogo na siłę przesadzać z auta do zbiorkomu

Przedstawicielka Lewicy Razem zapewniła, że "nie chcę nikogo na siłę przesadzać z auta do komunikacji zbiorowej". - Istotne jest jednak to, aby państwo oraz samorządy oferowały prawdziwą, sprawną alternatywą dla transportu indywidualnego - uściśliła.

Według niej "zachęci to i polityków, i innych obywateli do 'zbiorkomu'". - Bo tylko wtedy można mówić o prawdziwym wyborze, kiedy mam alternatywę: pojadę autobusem albo autem. Wielu naszych rodaków o takiej możliwości może pomarzyć - podsumowała posłanka.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl

"Wydarzenia": Nie tylko dodatek węglowy. Wsparcie dla ogrzewających domy innymi surowcami/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także