Yigal Carmon, który stoi na czele Instytutu Badania Bliskowschodnich Mediów, pod koniec sierpnia opublikował raport "Znaki możliwej wojny wrzesień-październik". Swoje przewidywania oparł na zbiegu wielu czynników. Uwagę eksperta zwróciły przede wszystkim zbliżające się żydowskie święta, podczas których wierni odwiedzają Wzgórze Świątynne, spotkania irańskich urzędników z przedstawicielami Hamasu, Hezbollahu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu i fakt, że w ręce grup terrorystycznych trafia coraz bardziej śmiercionośna broń. Organizacja Yigala Carmona zajmuje się monitorowaniem i tłumaczeniem arabskich i perskich publikacji oraz audycji radiowych i telewizyjnych. - Dostali z Iranu ładunki wybuchowe wysokiej klasy, przemycone przez Egipt. Pomyślałem, że z takim rodzajem broni nie mogą nie iść dalej - podkreślił ekspert, udzielając wywiadu włoskiej telewizji RAI. Jak zaznaczył, wśród analizowanych przez niego nagrań była relacja z parady wojskowej. Zaprezentowano na niej drony-kamikadze, arsenał rakietowy i hasło "Zrównamy z ziemią Izrael". Analiza instytutu Yigala Carmona skupiała się przede wszystkim, na możliwościach eskalacji konfliktu od strony Zachodniego Brzegu i Libanu. Strefa Gazy była w nim wspomniana w kontekście Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu, którzy przyjęliby metody walki jej bojowników. Jednakże raport wskazywał na ryzyko wybuch znacznie większego konfliktu niż potyczki zdarzające się pomiędzy Siłami Obronnymi Izraela a Hamasem. Hamas zbudował kibuc Jego zdaniem izraelski wywiad za bardzo skupiał się na pozyskiwaniu tajnych informacji, ignorując ogólnodostępne źródła. Przytoczył przykład wideo, które pojawiło się w internecie. - Ludzie z Hamasu rozpowszechnili wideo, na którym widać ich szkolenie na terenie specjalnie odtworzonego kibucu, zbudowanego w tym celu - powiedział. - Wiele agencji wywiadowczych jest skoncentrowanych na tym, by otrzymać tajne informacje na temat najbardziej wymyślnych systemów, podczas gdy najprostszym sposobem ich zdobycia jest korzystanie z otwartych źródeł - powiedział ekspert. W komentarzu dla Times of Israel ekspert powiedział, że wini premiera Benjamina Netanjahu, za politykę, która doprowadziła do wydarzeń z ostatnich dni. - Nie potrzebowaliśmy kamer ani cyberprzestrzeni, by to przewidzieć. Wystarczyło spojrzeć na naszą lekkomyślną politykę wobec Hamasu w ciągu ostatniej dekady - powiedział Yigal Carmon izraelskiemu portalowi. "Sądziliśmy, że kupimy Hamas" Jego zdaniem, jednym z głównych błędów było dopuszczenie, by swoje wpływy w Strefie Gazy rozwijał Katar, który od lat oskarżany jest o finansowanie radykalnych grup islamskich. Jak wskazał, pomimo blokady Katar od 2012 r. przekazał Gazie około 1,5 mld dolarów. Od 2018 roku monarchia z Zatoki Perskiej wypłaciła Strefie Gazy 30 mln dolarów w trzech transzach na pensje członków rządu, paliwo i wsparcie ubogich rodzin. Działo się to przy cichym przyzwoleniu Izraela, który sądził, że uspokoi w ten sposób sytuację. - Sądziliśmy, że możemy kupić Hamas, ale nikogo nie kupiliśmy. Zamiast tego Netanjahu sprzedał nasze bezpieczeństwo - powiedział Yigal Carmon. Źródło: "Times of Israel", PAP *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!