"Ambasada Rosji w USA uważa, że Waszyngton wtrąca się w wewnętrzne sprawy Rosji" - podała rosyjska agencja informacyjna RIA. Chodzi o krytykę wyborów na okupowanych terenach Ukrainy. To odpowiedź na słowa sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena, który napisał , że "sfałszowane wybory przeprowadzone przez Rosję na okupowanych obszarach Ukrainy są nielegalne". Dodał, że organizowanie ich stanowi "obrazę" Karty Narodów Zjednoczonych. Krytyka "fałszywych" wyborów "Stany Zjednoczone nigdy nie uznają roszczeń Rosji do któregokolwiek z suwerennych terytoriów Ukrainy. Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne" - przekazał sekretarz stanu USA we wpisie. Wcześniej wybory na okupowanych terenach potępiła także Wielka Brytania. W oficjalnym komunikacie wywiadowczym tamtejsze ministerstwo obrony stwierdziło, że "wybory nie będą wolne i uczciwe". Wybory na okupowanych terenach Władze okupacyjne zarządziły wybory w czterech częściowo okupowanych regionach Ukrainy - donieckim, zaporoskim, ługańskim i chersońskim - które zbiegają się w czasie z wyborami regionalnymi w Federacji Rosyjskiej. Na początku września proces wyborczy rozpoczął się już w regionach donieckim i zaporoskim. Na pozostałych obszarach - w obwodach ługańskim i chersońskim - głosowanie odbędzie się 8-10 września. CZYTAJ: Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja. Wśród kandydatów dominują osoby związane z partią Jedna Rosja - ugrupowaniem rządzącym Federacją Rosyjską. Jak podaje agencja Reuters, jedynie połowa kandydatów w regionie chersońskim i zaporoskim pochodzi z Ukrainy, podczas gdy pozostali przyjechali z Rosji. Jedyne dostępne sondaże - przeprowadzone przez organizacje związane z Kremlem - wskazują, że poparcie dla putinowskiej partii wynosi 80 proc. i zapewne zdobędzie ona większość mandatów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!