Wojna w Ukrainie była we wtorek głównym tematem posiedzenia ministrów obrony państw UE w Brukseli. Polskę reprezentował tylko ambasador przy Unii. Ostatniej wiosny Unia zobowiązała się, że w ciągu roku, czyli do marca 2024 roku dostarczy Ukraińcom milion sztuk amunicji artyleryjskiej, ale obecnie zupełnie na to się nie zanosi. - Należy założyć, że cel miliona sztuk nie zostanie osiągnięty - powiedział dziennikarzom niemiecki minister Boris Pistorius. A to zmusiło prowadzącego obrady Josepa Borrella, szefa unijnej dyplomacji, by pierwszy raz publicznie przyznać, że Unia być może nie da rady wywiązać się ze swej obietnicy. Borrell poinformował, że UE dostarczyła Ukraińcom nieco ponad 300 tysięcy sztuk amunicji z magazynów i przekierowanych zamówień państwa UE, a kolejne 150 tys. zamówiono u producentów do dostarczenia w latach 2023-24. - Nie mamy dokładnych prognoz, ile jeszcze będzie przekazane Ukrainie do następnej wiosny. Ale to zdecydowanie nie wygląda na milion sztuk - tłumaczy dyplomata jednego z krajów Unii. Część producentów w Europie nadal eksportuje amunicję artyleryjską poza Unię i poza Ukrainę, więc Borrell dziś ponownie naciskał na przestawianie priorytetów dostaw przez unijny przemysł zbrojeniowy. Węgierska blokada Posiedzenie Rady UE znów nie przyniosło przełomu w sprawie wielomiesięcznej węgierskiej blokady wobec ósmej, wartej pół miliarda euro transzy unijnych funduszy na zwrot kosztów dostaw broni dla Ukrainy (największym beneficjentem tego systemu jest Polska). Budapeszt długo żądał, by Ukraińcy najpierw usunęli węgierski bank OTP z listy "sponsorów wojny" (nazywanej też "listą hańby"), na którą wciągają firmy robiące interesy w Rosji. Kijów już zawiesił wpis OTP na tej liście, ale to nie pomogło. Na tej liście znajdują się firmy z innych państw Zachodu (m.in. Leroy Merlin, Procter&Gamble, Reiffeisen Bank), jednak w przeciwieństwie do Węgrów żaden z ich macierzystych krajów nie podnosi tego w rokowaniach co do pomocy dla Ukrainy. UE od zeszłego roku zatwierdziła już 3,6 mld euro na dofinansowywanie dostaw broni dla Ukraińców, a także dodatkowe dwa miliardy na dostawy i rozkręcanie produkcji amunicji dla Ukraińców. Budapeszt teraz mnoży przeszkody, bo prawdopodobnie usiłuje wykorzystać grę interesami Kijowa we własnych zabiegach wokół m.in. funduszy zamrożonych na podstawie procedury "pieniądze za praworządność". - Rozmowy z Węgrami o ósmej transzy pieniędzy na broń dla Ukraińców przypominają otwieranie matrioszki. Gdy problem wydaje się już prawie rozwiązany, ze środka wyskakuje kolejny. A potem kolejny. I znów kolejny - mówi zachodni dyplomata w Brukseli. Borrell zapowiedział następną rundę rozmów węgiersko-ukraińskich, które - jak przekonywał szef unijnej dyplomacji - powinny przybliżyć odblokowanie ósmej transzy. Borrell od kilkunastu tygodni promuje nową unijną pulę na dozbrajanie Ukrainy, która miałaby wynieść 20 mld euro na lata 2024-27. Choć ten pomysł miał stać się kluczowym elementem unijnych "zobowiązań bezpieczeństwa" wobec Ukrainy, którym będzie zajmować się grudniowy szczyt UE, to jego szanse coraz gwałtowniej maleją. Dotychczasowa pomoc opierała się bowiem na częściowym zwrocie dostaw broni dla Ukrainy przez poszczególne państwa Unii (przykładowo przez Polskę) i w podobnym sposób miałby być wydatkowane 20 mld euro proponowane przez Borrella. Jednak ze sporej części krajów Unii, w tym z Niemiec, dochodzą obecnie sceptyczne sygnały i argumenty, że teraz czas na pomoc dwustronną i niekoniecznie finansowaną w tak dużym stopniu ze wspólnej unijnej kasy. Przykładowo, minister Pistorius opowiada się za podwojeniem niemieckiej pomocy wojskowej dla Ukrainy w przyszłym roku do ośmiu miliardów euro. - Wspólna kasa to polityczny znak wspólnej odpowiedzialności Unii za bezpieczeństwo Ukrainy. Nie należy z tego zupełnie rezygnować - przekonują obrońcy dotychczasowego systemu. Pat na froncie Co będzie z Ukrainą, gdy przykładowo po wyborach prezydenckich Stany Zjednoczone przestaną jej pomagać na dużą skalę? Czy Unia potrafiłaby zastąpić Amerykę? - Nie zajmuję się kwestiami "co i czy będzie". Zajmuję się tym, co dziś, jutro, za tydzień i za miesiąc w sprawie Ukrainy. To mnie zupełnie pochłania - tak wykręcał się Borrell od odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Jednak wśród części ministrów - zdaniem jednego ze świadków obrad - było sporo pesymizmu co do obecnej sytuacji na froncie ukraińskim czy też patowej sytuacji w wojnie, jak niedawno opisał to generał Wałerij Załużny, naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy. - Bez względu na to, jak próbowalibyśmy to sprzedać, zawieszenie broni byłoby zwycięstwem Putina. Ukraina nigdy nie przestanie walczyć, chyba że zdecydujemy się ją opuścić. Haniebną propozycją, o jakiej słyszę, byłoby nakarmienie (rosyjskiego) niedźwiedzia i zaproszenie go do powrotu później. To było moje ostrzeżenie w Brukseli - powiedział Gabrielius Landsbergis, szef litewskiego MSZ. Tomasz Bielecki, Redakcja Polska Deutsche Welle *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!