W trakcie prowadzonej elekcji wybierani są między innymi szefowie regionów oraz członkowie rad miejskich. Do udziału w wyborach namawiał sam Władimir Putin, który w specjalnej odezwie wzywał mieszkańców do pełnego zaangażowania. - Proszę mieszkańców regionów, w których obecnie odbywają się wybory, o wzięcie udziału, zwłaszcza, że procedury wyborcze w naszym kraju są zorganizowane tak wygodnie, jak to tylko możliwe. Mam tu na myśli zarówno trzydniowe głosowanie w lokalach wyborczych, jak i możliwość oddania głosu zdalnie - apelował. Zdaniem ekspertów, Kreml kładzie bardzo duży nacisk na przeprowadzenie głosowania w okupowanych obwodach chersońskim i zaporoskim. Po ogłoszeniu wyników, których wynik już teraz można przewidzieć, propagandyści ogłoszą legitymizację władz i zacieśnienie integracji z Federacją Rosyjską. Z najnowszych informacji podawanych przez portal URA.ru wynika, że frekwencja w wyborach wyniosła: Doniecka Republika Ludowa - 76,41 proc., Ługańska Republika Ludowa - 72,53 proc., obwód zaporoski - 66,83 proc., obwód chersoński - 64,45 proc. Głosowanie pilnowane przez żołnierzy z bronią Choć media propagandowe pokazują Rosjanom spokojny i bardzo podniosły charakter wyborów na okupowanych terytoriach, to rzeczywistość jest skrajnie inna. Informacje o prawdziwym obrazie głosowania publikują media społecznościowe ukraińskich władz miasta Mariupol. Z opisu dowiadujemy się m.in. o absurdalnych rozwiązaniach dotyczących lokali wyborczych. "Wszystkie zdarzenia i wykroczenia można wyliczać w nieskończoność, począwszy od niewyposażonych lokali wyborczych, poprzez głosowanie na ulicach, głosowanie pod presją (wszak cały proces pseudogłosowania odbywa się pod nadzorem wojskowego z bronią), brak spisów wyborców (...) wspólne obchodzenie mieszkań z wojskiem w celu "zachęcenia" do udziału w wyborach" - wymieniono. Zobacz też: Dmitrij Miedwiediew ostrzega USA. Mówi o powtórce z 11 września Jak podkreślają Ukraińcy, wybory nie mają żadnej legitymacji i nie będą uznane przez społeczność międzynarodową. - Pseudowybory, które obecnie odbywają się na okupowanym terytorium, nie mogą być nazywane wyborami i manifestacją woli mieszkańców Mariupola. Nikt nie może czuć się bezpiecznie obok rosyjskiej armii z bronią w rękach. Jednak pomimo szaleńczego działania pod naciskiem rosyjskiej propagandy prawdziwi mieszkańcy Mariupola robią wszystko, aby nie brać udziału w tej farsie - stwierdził Wadym Bojczenko, burmistrz Mariupola. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!