Rosyjskie ministerstwo obrony podało, że dziewięć dronów zostało zniszczonych nad obwodem saratowskim, trzy nad obwodem kurskim i po dwa nad obwodami biełgorodzkim, briańskim i tulskim. Pojedyncze drony miały zostać zestrzelone również nad obwodami orłowskim i riazańskim. Rosja: Atak dronów na kilka obwodów. Władze mówią o stratach Spadające części zniszczonych dronów, które Ukraina miała wystrzelić w kierunku obwodu saratowskiego w Rosji, uszkodziły kilka domów w miastach Saratów i Engels - twierdzi Roman Busargin, gubernator obwodu położonego kilkaset kilometrów na południowy wschód od Moskwy i około 900 kilometrów od granicy z Ukrainą. Według rosyjskiego urzędnika na miejsce zdarzenia wysłano wszystkie służby ratunkowe. Ucierpieć miała jedna kobieta, która w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Na nagraniu opublikowanym w sieci przez rosyjski kanał SHOT widać wieżowiec mieszkalny w Saratowie, którego jedna ze ścian została uszkodzona, a na trzech piętrach wypadło kilka szyb z okien. Z kolei - jak podano - w Engels uszkodzone zostało najwyższe piętro budynku mieszkalnego. Jak zauważa Reuters, w Engels mieści się strategiczną baza rosyjskich bombowców, którą Ukraina atakowała wielokrotnie od czasu rozpoczęcia przez Moskwę inwazji w lutym 2022 roku. Na ten moment nie ma informacji o ewentualnych stratach w tym miejscu. Kremlowska agencja RIA Novosti donosi, że w obwodzie saratowskim po ataku dronów wprowadzono tymczasowe ograniczenia lotów. Ukraina: Alarm w całym kraju. Rosyjskie bombowce w gotowości Tymczasem na całym terytorium Ukrainy o godz. 4:50 (5:50 w Polsce) ogłoszono alarm przeciwlotniczy z powodu groźby wystrzelenia w kierunku kraju rakiet manewrujących różnego typu - czytamy w oficjalnym komunikacie. Eksplozje słyszalne były m.in. w obwodzie lwowskim graniczącym z Polską. Jednocześnie, według Sił Powietrznych Ukrainy, wrogie drony znajdują się obecnie w wielu obwodach Ukrainy, w tym w wołyńskim, kijowskim, żytomierskim, winnickim, sumskim, czernihowskim, połtawskim, mikołajowskim, czerkaskim, dniepropietrowskim i charkowskim. Bezzałogowce miały być wystrzeliwane falami. Siły Powietrzne Ukrainy informowały w godzinach porannych, że w ataku uczestniczyło 11 rosyjskich bombowców strategicznych oraz 60 dronów uderzeniowych typu Shahed i Gerber. Reuters donosi także, powołując się na relacje świadków, że w pobliżu Kijowa słychać było eksplozje, które przypominały odparcie ataku powietrznego przez ukraińskie systemy obrony powietrznej. Jak poinformował później szef kijowskiej administracji wojskowej Serhij Popko, w rejonie stolicy zniszczono około 10 dronów. Wojna na Ukrainie. Zniszczenia i ofiary po porannym ataku Rosjan "15 obwodów ucierpiało dziś w wyniku zmasowanego ataku rosyjskiego. Wróg użył różnych rodzajów broni: dronów, pocisków manewrujących, Kindżałów. Są ranni i zabici. Rodzinom i bliskim składamy szczere kondolencje" - powiadomił Szmyhal w mediach społecznościowych. Przedstawiciele wojskowych władz obwodowych przekazali, że zginęły co najmniej cztery osoby. O ofiarach śmiertelnych poinformowano w Łucku, ok. 90 km od granicy z Polską, oraz w obwodach: dniepropietrowskim, zaporoskim i żytomierskim. W obwodzie odeskim ranne zostały cztery osoby, w tym 10-letnie dziecko. Premier Szmyhal poinformował, że celem rosyjskich uderzeń były obiekty infrastruktury energetycznej - zostały one uszkodzone. "Ukrenerho (państwowy operator energetyczny) zostało zmuszone do wprowadzenia awaryjnych wyłączeń zasilania w celu ustabilizowania systemu" - przekazał. W miejscowościach, które ucierpiały w następstwie ataków, mają być rozmieszczone punkty stabilizacyjne. Takie polecenie otrzymali szefowie obwodowych administracji wojskowych. Apel ukraińskich władz do państw sojuszniczych Premier Szmyhal ponowił apel do sojuszników o zgodę na rażenie dostarczoną przez nich bronią miejsc, z których odpalane są rosyjskie pociski. "Aby powstrzymać barbarzyński ostrzał ukraińskich miast, konieczne jest zniszczenie miejsc, z których wystrzeliwane są rosyjskie pociski. Aby to zrobić, Ukraina potrzebuje broni dalekiego zasięgu i zgody swoich partnerów na jej użycie do rażenia rosyjskich obiektów. Liczymy na wsparcie naszych sojuszników i zdecydowanie zmusimy Rosję, by zapłaciła za to, co robi" - podkreślił premier Ukrainy. W Kijowie alarm powietrzny, który ogłoszono o godz. 5.57 (6.57 w Polsce) trwa do tej pory. Ulice miasta są wyludnione, ludzie ukryli się przed niebezpieczeństwem w schronach, a stacje metra wypełniły tłumy. Źródło: Unian, Reuters, RIA Novosti ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!