Niedawno PKP Intercity odtrąbiło sukces: w maju jego pociągi przewiozły 5,26 mln pasażerów, co jest najlepszym miesięcznym wynikiem w niemal 21-letniej historii państwowej spółki. "To 28 proc. więcej niż w maju 2019 roku, do tej pory rekordowym" - przypomina przewoźnik. Ponadto od początku tego roku z siatki połączeń dalekobieżnego monopolisty skorzystało około 20,1 mln osób. Dlaczego Polacy tak chętnie zaczęli rezerwować miejsca w wagonach? PKP IC wyjaśnia, że przekonał ich nowy, "dynamiczny" cennik. Dzięki niemu można "złapać" okazję i przejechać pół kraju, wyciągając z portfela mniej pieniędzy niż dotychczas. Nocne polowanie na bilety PKP. Sprzedaż rusza 30 minut po północy Według prezesa PKP Intercity Marka Chraniuka "kolej przyciąga coraz więcej podróżnych". "Intensywnie przygotowujemy się do sezonu wakacyjnego, podczas którego spodziewamy się, że wiele osób będzie rozważać pociąg jako atrakcyjną alternatywę dla podróży samochodem" - stwierdził, cytowany w komunikacie przewoźnika. Podstawą cennika obowiązującego od 5 maja jest zasada "im mniej popularny pociąg, tym taniej". To jednocześnie znaczy, że im więcej osób zdecyduje się na dane połączenie, tym droższe staną się bilety dla kolejnych chętnych. Spółka zachęca, by "polować" na bilety za kilkanaście złotych na pociągi "ekonomiczne": TLK oraz IC. Bilety uprawniające do przejażdżki składami EIP, czyli Pendolino, są droższe - ich ceny rozpoczynają się od 49 złotych. Internetowa sprzedaż na stronie intercity.pl rusza na miesiąc przed datą odjazdu, najczęściej o godzinie 0:30. To właśnie wtedy pojawiają się najtańsze oferty i - jak słyszała Interia od pasażerów - od maja poszukujący transportowych promocji przeprowadzają codzienne szturmy na serwis PKP Intercity. W konsekwencji przestarzałe oprogramowanie nie wytrzymuje i zawiesza się, a to uniemożliwia kupienie biletów po minimalnych cenach. Kolejowa legenda, a może jest coś na rzeczy? Sprawdziliśmy na własnej skórze. "Zarezerwowaliśmy" miejsce w Pendolino. Okazało się, że jest zajęte 9 czerwca, pół godziny po północy, próbowaliśmy zająć miejsca w pociągach odjeżdżających 9 lipca. Najpierw szukaliśmy ofert na jednej z najbardziej obleganych tras, czyli Warszawa-Kraków. Po zalogowaniu się i ponad minutowym ładowaniu się strony, system zaproponował nam m.in. połączenia IC o godz. 4:42 i 9:53. Koszt: od 19 zł w drugiej klasie i 24 zł w pierwszej. Cena dla Pendolino o 6:38, 7:40 lub 8:40 również była taka, jak informował przewoźnik: 49 zł za klasę drugą i 119 zł za podróż w miejscu o lepszym standardzie. Wybraliśmy kurs o 7:40, klasę pierwszą, zdążyliśmy nawet wybrać miejsce przy stoliku na graficznym schemacie. I tu zaczęły się schody, ponieważ po wpisaniu danych system nie chciał przepuścić nas dalej, a zegar odliczający czas na dokonanie transakcji ani myślał, by się zatrzymać. Po dłuższym oczekiwaniu okazało się, że wybrana przez nas miejscówka rzekomo jest już zajęta. Następnie wylogowało nas z konta, a gdy wróciliśmy do listy możliwych połączeń zorientowaliśmy się, iż biletu na to Pendolino na razie nie kupimy. Zamiast pokazywać kwoty, witryna zaczęła hipnotyzować kręcącymi się kółeczkami. Cenowa pułapka. Bilet nagle zdrożał o ponad 100 złotych Następnie, dziewięć minut od rozpoczęcia sprzedaży na 9 lipca, spróbowaliśmy wykupić miejsce w innym pociągu EIP: z godz. 7:39, jadącym z Krakowa do Gdańska. PKP Intercity zaoferowało, że ekspresem przemierzymy cały kraj za 99 złotych. To nadal promocyjna oferta, więc klikamy. Na ekranie ukazały się podstawowe dane o tym kursie, miejsce na imię i nazwisko pasażera oraz cena... ale inna, niż wybraliśmy. Chociaż nadal była 0:39, koszt podróży zwiększył się o 126 złotych. Nieuważny klient, klikając "WYBIERZ" i szybko przelewając pieniądze - chociażby Blikiem - zapłaciłby o wiele więcej niż pierwotnie podawano. Pula biletów "od 99 zł" nagle się wyczerpała. Wycofujemy się i wracamy do spisu możliwych pociągów z Małopolski na Pomorze. Jaka cena wtedy widniała przy składzie EIP 3508? Nie dowiedzieliśmy się. Tym razem, zamiast wyświetlać kółeczka, witryna informowała o "braku możliwości sprawdzenia" kwot. Spostrzegliśmy jednak, że sporo miejsc w Pendolino zostało zajętych. Ulokują się w nich ci, którzy mieli więcej szczęścia. Warszawa-Kraków za 19 zł. Oferta utrzymuje się dłużej niż kilka minut Kwadrans przed pierwszą w nocy zerknęliśmy, co słychać na trasie Poznań - Wrocław. Wówczas los uśmiechnął się i do nas, bo fotel w pociągu IC "Piast" z 11:37 mogliśmy zarezerwować za 19 zł i to w pierwszej klasie. Paradoksalnie za podróż w klasie drugiej, czyli "gorszej", zapłacilibyśmy wyraźnie więcej, bo 41,65 zł. Najpewniej więcej podróżnych wykupiło miejsca w drugiej klasie i tam cena wzrosła. Pierwsza cieszyła się mniejszym zainteresowaniem, więc pozostała tam opłata minimalna. Na ścieżce zakupu biletu na ten kurs nie napotkaliśmy przeszkód. Podobnie ceny na pociągi TLK i IC do Krakowa nadal były na najniższych poziomach. W ciągu dnia także można natknąć się na promocyjne perełki. W poniedziałek 13 czerwca system PKP Intercity zaproponował, że składem TLK "Uznam" za 24 złote pojedziemy nocą z 7 na 8 lipca ze Szczecina (woj. zachodniopomorskie) do Łowicza (woj. łódzkie). Swoimi doświadczeniami podzieliła się w nocy z 11 na 12 czerwca posłanka Lewicy Paulina Matysiak, szefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym. "Od kilku godzin nie mogę zalogować się na konto (na intercity.pl), przy próbie przejścia na stronę logowania wyskakuje błąd" - pisała na Twitterze. PKP Intercity: Ceny na "kafelkach" pełnią tylko funkcję informacyjną Jak objaśniało Interii PKP Intercity, "system nie 'podwyższa' cen, a "pula biletów promocyjnych jest ograniczona". "Istnieje więc możliwość, że ktoś inny zdąży zarezerwować tańsze bilety w trakcie wyboru pociągu. Ceny widoczne 'na kafelkach' spełniają funkcję informacyjną. Ostateczną ofertę klient otrzymuje na etapie podsumowania ze wskazaniem parametrów przejazdu" - przekazał nam przewoźnik. Przyznał też, że w nocy z 8 na 9 czerwca zostały odnotowane "jednostkowe problemy" z działaniem aplikacji. "Każdy przypadek nieprawidłowości jest rozwiązywany przez zespół IT PKP Intercity. Obecnie trwa analiza przyczyn problemów we wskazanej dacie. Nie wykluczamy, że mogą mieć związek z ogromnym zainteresowaniem ofertą spółki" - oceniono. Przedstawiciele PKP IC zapytani, czy pasażer, który omylnie kupił droższy bilet, może złożyć reklamację, zapewnili, że taka możliwość istnieje zawsze. "Każde zgłoszenie jest rozpatrywane indywidualnie" - uściślili. Przypomnieli również, że bilety promocyjne można kupić też m.in. w kasach na dworcach oraz aplikacjach mobilnych. "Kurs 90". System sprzedaży biletów pochodzi z XX wieku Problemy z "Kurs 90", bo tak nazywa się program obsługujący internetową sprzedaż w PKP Intercity, trwają nie od dziś. Pasażerowie nie raz zmagali się z jego krótszymi i dłuższymi awariami, których skutki tymczasowo niwelują doraźne zabiegi informatyków. Zdarzyło się nawet, że przewoźnik zaczął sprzedawać bilety... po niższych cenach niż powinien. Sami kolejarze nie ukrywają, iż "Kurs 90" jest przestarzały i dawno powinien być wymieniony na nowszy. W zeszłym roku spółka PKP Informatyka ogłosiła, że następca systemu kupionego pod koniec XX wieku od kolei niemieckich pojawi się najwcześniej w 2023 roku. Z warunków przetargu wynika, że bilety na dalekobieżne pociągi będzie można kupić całodobowo, a więc bez przerw serwisowych w okolicach północy. Witryna ma obsługiwać 50 transakcji, rezerwacji i pytań o koszt podróży w ciągu sekundy. PKP IC: Siedem firm chce dostarczyć nowy system sprzedaży biletów Za dostawcą oprogramowania niezależnie rozgląda się też samo PKP Intercity. Spółka poinformowała Interię, że prace nad jego wdrożeniem trwają. "Zapytanie o informację w sprawie dostawy, wdrożenia i utrzymania centralnego systemu sprzedaży biletów wraz z modułem rezerwacyjnym spotkało się z dużym zainteresowaniem potencjalnych wykonawców" - podkreśliło PKP Intercity. Jak wyliczyli kolejarze, odpowiedzi przesłało siedem firm z kraju i zagranicy. "Więcej informacji na ten temat będziemy udzielać w późniejszym okresie" - podsumowali.