Wyjaśnijmy, że salony fryzjerskie i kosmetyczne nie zostały odgórnie zamknięte przez rząd. Jednak właściciele tych zakładów, w związku z epidemią koronawirusa, robią to na własną rękę. "Nasze środowisko jest świadome dużego zagrożenia podczas wykonywania usług nie tylko dla usługodawców, usługobiorców, ale również dla naszych bliskich i jako odpowiedzialni za swoje działania robimy wszystko, aby nie przyczyniać się do rozprzestrzeniania wirusa" - czytamy w liście adresowanym do posłów i senatorów. List wystosowała Ogólnopolska Komisja Fryzjersko-Kosmetyczna Związku Rzemiosła Polskiego. Pracownicy tego sektora wprost wskazują, że grozi im bankructwo. "Salony są zamykane, ale wiąże się to z utratą możliwości przychodu, a co za tym idzie, opłaceniem stałych kosztów utrzymania stanowisk pracy i pracowników" - czytamy. Fryzjerzy i kosmetyczki proszą posłów i senatorów o "efektywne działania" i monitorowanie ich "niezwykle trudnej sytuacji". Branża apeluje m.in. o zawieszenie pobierania podatków i składek na czas pandemii. "Każda forma pomocy finansowej - również z wykorzystaniem funduszy unijnych (...) - może uratować nasze zakłady przed likwidacją" - podkreślają autorzy apelu.