Służby: Pierwsze starcie
Służby specjalne stały się - obok polityki zagranicznej - jedną z najbardziej konfliktowych domen "kohabitacji" premiera z prezydentem oraz polem walki rządzącej PO z opozycyjnym PiS. Tymczasem - w zgodnej opinii fachowców - wymagają reformy i unowocześnienia.
Nadużywanie służb specjalnych do doraźnych celów przez ekipę SLD - czego najbardziej jaskrawym przykładem okazało się zatrzymanie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego 7 lutego 2002 r. w przeddzień posiedzenia rady nadzorczej Orlenu prezesa tej firmy Andrzeja Modrzejewskiego - w ogromnym stopniu przyczyniło się do utraty poparcia społecznego i władzy przez postkomunistów. Do kolejnych wyborów w 2005 i 2007 r. zarówno PiS jak PO szły z programami odpolitycznienia i profesjonalizacji służb specjalnych. Ekipa PiS zapisała się w historii skutecznym zlikwidowaniem Wojskowych Służb Informacyjnych, wtrącających się do polityki i gospodarki oraz zgodnym z oczekiwaniami społecznymi utworzeniem wyspecjalizowanego Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Rząd PO po objęciu władzy zrezygnował z powoływania politycznego koordynatora służb specjalnych (większość jego kompetencji przejął sekretarz stanu w kancelarii premiera, odpowiedzialny za bezpieczeństwo).
Ostatnie tygodnie znów jednak pokazały, że służby specjalne stają się jednym z głównych pól konfrontacji między premierem a prezydentem (zapytania Lecha Kaczyńskiego o przeszłość nowego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, skierowane do Donalda Tuska) oraz sejmowymi klubami PO i PiS (powołanie komisji śledczych w sprawie działań poprzedniej ekipy i spór o ich skład).
- Spory wynikają z różnic politycznych ale i niejasności kompetencyjnych, komu w jakich sprawach służby specjalne podlegają - ocenia politolog Krzysztof Kawęcki.
Brak natomiast służbom równie spektakularnych sukcesów, jak ujawnienie siatki rosyjskich agentów, prowadzące do wydalenia z kraju w styczniu 2000 r. dwunastu członków rosyjskiego personelu dyplomatycznego.
- Służby zajmują się tym, żeby przetrwać i utrzymać stan posiadania, a nie zdobywaniem informacji - ubolewa organizator służb demokratycznego państwa na początku lat 90.
Będą rządzić się same
Kapitulacja "mocnego człowieka" z PO Pawła Grasia, który szybko zrezygnował z funkcji sekretarza stanu w kancelarii premiera, odpowiedzialnego za służby specjalne - wydaje się znaczącym prognostykiem.
Podejrzewam, że to same służby udowodniły Grasiowi, że się do tej funkcji nie nadaje - sugeruje czołowy analityk.
Następcą Grasia został wywodzący się z Ośrodka Studiów Wschodnich Jacek Cichocki, zdolny i młody urzędnik, nie będący ani politykiem, ani weteranem służb.
Przyjemny i miły człowiek, bardzo kulturalny - charakteryzuje go socjolog Paweł Śpiewak. I natychmiast dodaje: - Ale pozostaje otwartą kwestią, czy się na tym zna. Nie bardzo wiadomo, jak PO zamierza rządzić służbami.
Krzysztof Kawęcki widzi to podobnie: - PO nie ma pomysłu, co zrobić ze służbami. Ostatnio skłania się do podporządkowania ich MSWiA, ale wciąż brak jasnej wizji.
W praktyce może to oznaczać, że za rządów PO służby będą... rządzić się same.
Tak niespokojne zwierzę jak służby specjalne... pozostaje poza kontrolą. Zobaczymy, co z tego wyniknie - niepokoi się prof. Śpiewak.
Konstanty Miodowicz po nominacji Cichockiego uznał za eksperyment na skalę światową, że premierowi w sferze bezpieczeństwa doradza osoba bez doświadczeń w pracy wywiadowczej czy kontrwywiadowczej. Odebrano to jako krytykę decyzji kadrowej Donalda Tuska. Prof. Śpiewak nie ma wątpliwości: - Gdy służby zostaną same, staną się niejawnym podmiotem gry politycznej. Potrzebna jest nad nimi kontrola. To właśnie chciał powiedzieć Miodowicz.
- Ocena nominacji Cichockiego zależy od tego, po co się tam znalazł - uważa z kolei Piotr Niemczyk, były zastępca szefa wywiadu UOP. - Gdyby miał się zajmować szczegółami operacyjnymi i zabezpieczeniem, to by się do tego nie nadawał. Ale sekretarz stanu jako doradca od wyznaczania kierunków rozwoju, to dobry sposób myślenia.
Za trafione uznaje powierzenie cywilnych służb wywiadowczych Andrzejowi Ananiczowi: - Szefem służb nie musi być facet, co umie założyć podsłuch, tylko taki, który wie, po co się ten podsłuch zakłada - rozwija Niemczyk. Chwali też Macieja Hunię (szefa służby wywiadu wojskowego) za samodzielność intelektualną i karierę "bez lewara politycznego".
Na stanowisku... mniej szkodzi
Równym zaskoczeniem jak wywyższenie 37-letniego Cichockiego okazało się pozostawienie na stanowisku szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego. Liderzy Platformy doszli do wniosku, że zwolniony z funkcji i chodzący w glorii bohatera Kamiński będzie dla nich groźniejszy niż w obecnej roli osamotnionego niedobitka PiS w ekipie rządowej PO. Szefowi CBA brak siły woli Lecha Kaczyńskiego, który w podobnej sytuacji - jako szef NIK za rządów koalicji SLD-PSL - zbudował sobie pozycję i autorytet. Liderzy PO liczą na to, że osamotniony Kamiński pogubi się i znów mimowolnie zaszkodzi własnemu obozowi, ja raz już to uczynił nieostrożnymi politycznymi wypowiedziami po zatrzymaniu Beaty Sawickiej. Kamiński - w odróżnieniu od Zbigniewa Wassermanna czy Zbigniewa Ziobry - ma we własnym zapleczu opinię polityka, który raczej mówi, co wie, niż wie, co mówi...
- Za rządów PiS służby stały się domeną ludzi, którzy uważali, że powinny one dokonać historycznych rozliczeń - ocenia Piotr Niemczyk: - Dołączyli do nich eksperymentatorzy, jak prof. Andrzej Zybertowicz z koncepcją, by "rozwibrować atmosferę" wokół służb. Uznano, że gdy oficerowie czują się niepewnie co do własnych losów, będą walczyć o byt i bardziej się starać.
Klimat nie zmienił się wraz z porażką wyborczą PiS, spowodowaną w znacznej mierze społecznym odbiorem zarówno tragedii Barbary Blidy jak medialnej awantury o Sawicką. W opinii Kawęckiego w tej drugiej sprawie "sztab PiS dał się ponieść fali wyborczej, co sprawiło, że nawet pewne słuszne działania były fatalnie przedstawiane, co zaważyło na wyniku".
Weterani rozdają posady
Nieoficjalnie wiadomo, że na Julię Piterę po serii ostrych wypowiedzi, odebranych jako zapowiedź rychłej dymisji Kamińskiego z CBA kierownictwo rządu wywierało naciski, których efektem okazało się ograniczenie jej obecności w mediach - chociaż nikt w Polsce nie zna się lepiej na walce z aferami i przestępczością korupcyjną od dawnej szefowej Transparency International.. Od Pitery - typowanej w kampanii na szefową CBA - liderzy Platformy wolą wiceministra SWiA z czasów AWS Krzysztofa Bondaryka. Obstają przy kierowaniu przez niego ABW, chociaż stawia się mu zarzuty wykorzystywania informacji niejawnych podczas pracy w Erze, sięgania do dawnych archiwów SB dotyczących kwestii obyczajowych, zaś jego brat zamieszany jest w aferę przemytniczą.
- Jeśli nawet Bondaryk osobiście nie jest zamieszany w kryminalne kwestie, tylko osoba tak bliska z rodziny, to i tak go to dyskwalifikuje na takim stanowisku - uznaje Krzysztof Kawęcki.
Inny dawny zastępca Janusza Tomaszewskiego - Wojciech Brochwicz mimo braku rządowej funkcji długo pozostawał głównym selekcjonerem kadr PO w tej dziedzinie. Dwa i pół roku temu to on skierował Annę Jarucką do posła Miodowicza, co zapoczątkowało proces wyeliminowania Włodzimierza Cimoszewicza z wyścigu o prezydenturę wobec ujawnienia kompromitujących go w oczach lewicowego elektoratu spekulacji finansowych. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że otoczenie Tuska nie zgodziło się, aby Brochwicz został sekretarzem stanu odpowiedzialnym za służby. Uznano, że skoro jako doradca działa w tercecie z Miodowiczem i Bartłomiejem Sienkiewiczem, a wszyscy związani są blisko z Janem Rokitą - nominacja służyłaby odzyskaniu wpływów przez niedoszłego "premiera z Krakowa".
Chudsze i sprawniejsze
Tymczasem służby specjalne same wymagają reformy. W opinii fachowców, rewolucji potrzeba wciąż w wojskowych służbach, zmian - w cywilnych. Nie ma też potrzeby aż po dwóch wywiadów i kontrwywiadów - wojskowego i cywilnego. Wystarczy jeden wywiad - wojskowy oraz kontrwywiad - cywilny.
- Nie ma co dublować tych służb, szkoda pieniędzy podatnika - uważa Piotr Niemczyk: - Wojskowy kontrwywiad i tak kiepsko zabezpiecza przemysł zbrojeniowy. Po co zaś cywilny wywiad, gdy w świecie coraz większa jest jawność życia publicznego? Wywiad wojskowy bardziej odpowiada specyfice naszej obecności w krajach, zagrożonych terroryzmem..
- Zapewne tak byłoby taniej i sprawniej - zgadza się politolog Krzysztof Kawęcki, który przyznaje, że element rywalizacji wojskowych i cywilnych służb występuje nieprzerwanie w historii Polski od 1956 r.
Odświeżenie i odchudzenie struktur służb specjalnych może je usprawnić i przyczyni się, aby się nie dublowały i nie uprawiały polityki.
Łukasz Perzyna