"Prokuratura Rejonowa w Pruszczu Gdańskim nadzoruje śledztwo prowadzone w sprawie spowodowania w dniu 18 października 2024 roku na drodze ekspresowej S7 w miejscowości Borkowo katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach" - czytamy w komunikacie. Do karambolu doszło po godz. 23. Karambol na S7. Prokuratura o przebiegu wypadku Śledczy ustalili, że kierujący samochodem ciężarowym marki DAF z naczepą najechał na tył stojącej w korku Mazdy 6, która zapaliła się, a potem uderzyła w tył stojącego przed nim Forda C-Max. Następnie pojazdy te uderzały kolejno w stojące przed nimi auta. Zniszczone lub uszkodzone zostały: Audi A4, Volvo V70, Renault Kangoo, Toyota Camry, Toyota Yaris, Skoda Octavia, Ford Galaxy, Toyota Supra, Volkswagen Golf, Mitsubishi Lancer, Peugeot 4008, Volvo V70, Scania S450 wraz z naczepą marki Krone, Ford C-Max, Nissan X-trial, Iveco AS-440 wraz naczepą marki Tramp-Trail. Łącznie w katastrofie uczestniczyło 21 pojazdów, w tym trzy ciężarowe. Poruszało się nimi 56 osób. W wyniku wypadku cztery osoby zginęły na miejscu, a 15 osób zostało hospitalizowanych. Dwie ofiary to dzieci - chłopcy w wieku 7 i 10 lat. Do tej pory nie udało się potwierdzić tożsamości pozostałych dwóch ofiar. "W tym zakresie zostaną przeprowadzone badania porównawcze DNA" - podaje prokuratura. Wypadek na S7 pod Gdańskiem. Kierowca tira zatrzymany, usłyszał zarzuty "W związku z katastrofą, na polecenie prokuratora, został zatrzymany kierowca TIR-a, który najechał na stojące samochody. Zatrzymany to Mateusz M., lat 34, mieszkaniec województwa mazowieckiego" - czytamy. W niedzielę prokurator przedstawił podejrzanemu "zarzut popełnienia przestępstwa spowodowania na drodze ekspresowej S7 w miejscowości Borkowo katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, w wyniku której śmierć poniosły cztery osoby, a 15 osób zostało rannych". "Mateusz M. nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Ograniczył się jedynie do odpowiedzi na pytania obrońców" - podaje prokuratura. Prokurator złożył wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy. Sąd nie zgodził się i objął M. dozorem policyjnym i zobowiązał go do codziennego stawiennictwa w wyznaczonej jednostce. Śledztwo jest w toku. Czyn, którego popełnienie zarzucono podejrzanemu, zagrożony jest karą pozbawienia wolności od dwóch do 15 lat. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!