Część oskarżonych to byli już funkcjonariusze celno-skarbowi, ich obrońcy wnioskowali o uniewinnienie. Orzeczone kary są zbliżone do takich, których domagała się prokuratura. Wyrok, którym sąd orzekł też grzywny sięgające 20 tys. zł, a w przypadku byłych funkcjonariuszy celno-skarbowych - również kilkuletnie zakazy zajmowania stanowisk w urzędach publicznych - nie jest prawomocny. Od części zarzutów sąd oskarżonych uniewinnił. Korupcja na przejściu granicznym. Kilka lat śledztwa Dotyczące tej sprawy śledztwo Prokuratury Okręgowej w Białymstoku trwało kilka lat. Zatrzymań dokonywali funkcjonariusze Biura Inspekcji Wewnętrznej Ministerstwa Finansów oraz wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, po kilku miesiącach pracy operacyjnej i zbierania dowodów. Akt oskarżenia obejmował 18 osób - prawa jednej z nich została wyłączona do oddzielnego postępowania - Polaków i Białorusinów, które - co sąd uznał za udowodnione - działały w zorganizowanej grupie przestępczej. Osiem oskarżonych osób, to byli już funkcjonariusze celno-skarbowi. Jak wynika z informacji, które podawali w sądzie na początku procesu, wszyscy przeszli już na mundurowe emerytury. Prokuratura zarzucała im korupcję i niedopełnienie obowiązków służbowych. W latach 2017-2018 przyjęli oni łącznie nie mniej niż 12 tys. zł (sąd w opisie czynów przyjął, że było to jednocześnie nie więcej, niż 24 tys. zł) za to, że inne osoby mogły wwozić do Polski nielegalne towary, w szczególności papierosy bez znaków akcyzy, ale również np. owoce morza. Według prokuratury, cały proceder polegał na tym, że umawiano się na przejściu granicznym z konkretnymi funkcjonariuszami, którzy umożliwiali przewóz danych towarów bez kontroli. Korupcja na przejściu granicznym. "Zorganizowana grupa przestępcza" Odczytanie samej sentencji wyroku, obejmującego łącznie kilkadziesiąt zarzutów, zajęło sądowi blisko półtorej godziny. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Kurowski mówił, że dowody jednoznacznie wskazują, iż w latach 2017-2018 na przejściu granicznym z Białorusią w Połowcach działała zorganizowana grupa przestępcza. Mówił - odwołując się zwłaszcza do dowodów w postaci podsłuchów rozmów telefonicznych między oskarżonymi - że traktowali oni to przejście niemal jak "własny folwark" i "nieomal dosłownie jak swoje własne". - Umawiali się, kogo przepuścić, dyskutowali na ten temat - uzasadniał sędzia Kurowski. Zwracał przy tym uwagę, że w rozmowach używano też slangu, niedopowiedzeń, czy przechodzono z języka polskiego na białoruski. Powiedział też, że w tak zorganizowanej grupie przestępczej jej członkowie mieli określone role. - Celnicy zamykali oczy, kierowca pakował towar, wsiadał do samochodu, przejeżdżał, a potem jeszcze - jeden z oskarżonych - przez nieustalone osoby, ten towar sprzedawał - mówił sędzia Kurowski. Korupcja na przejściu granicznym. "Zapisy rozmów szokują" Mówił też, że zapisy rozmów z podsłuchów "szokują". - Pojawia się w nich obraz celników, którzy niestety są daleko od roty swojego ślubowania - uzasadniał. Odnosząc się do kar powiedział, że znacznie większy był stopień społecznej szkodliwości funkcjonariuszy celno-skarbowych, niż pozostałych oskarżonych. Ocenił, że ci funkcjonariusze stworzyli "grupę wzajemnego wsparcia, wręcz spółdzielnię". - To rozzuchwalenie wymagało odpowiedniej represji karnej. To panowie swoim działaniem dopuścili do tego, że ten przemyt kwitł - dodał sędzia Kurowski. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!