Nieoficjalnie: Dzisiaj przesłuchanie Jerzego Stuhra
Według nieoficjalnych informacji, w środę w Krakowie ma być przesłuchany Jerzy Stuhr w związku z kolizją z motocyklistą i prowadzeniem samochodu w stanie nietrzeźwości. "Bardzo żałuję i przepraszam (...) podjąłem najgorszą decyzję w moim życiu" - napisał aktor dzień po zdarzeniu.

W ubiegłym tygodniu policja potwierdziła, że 75-letni mężczyzna kierujący lexusem potrącił na al. Mickiewicza w Krakowie 44-letniego motocyklistę. Uderzył go autem w łokieć, motocyklista się przewrócił. Kierowca auta jechał dalej, bo - jak tłumaczył potem na miejscu policji - nie zauważył kolizji. Kiedy został zatrzymany, policja zbadała, że ma 0,7 promila alkoholu we krwi.
Bartosz Izdebski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie powiedział, że "44-letni motocyklista został trącony w rękę, niegroźnie. Zaraz po kolizji był na kontroli w szpitalu".
Stuhr: Najgorsza decyzja w moim życiu
Okazało się, że kierowcą, który doprowadził do kolizji, był aktor Jerzy Stuhr.
"Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" - napisał Stuhr w opublikowanym dzień później oświadczeniu.
Służby zatrzymały aktorowi prawo jazdy, a do sprawy włączyła się Prokuratura Rejonowa Kraków-Krowodrza. Jak mówił Izdebski, kierowca odpowie za jazdę w stanie nietrzeźwości. W środę ma zostać przesłuchany - podała PAP.
"Nikomu nic nie zrobiłem. Jestem dobrej myśli"
Poza oświadczeniem w mediach społecznościowych, aktor początkowo nie komentował szerzej wypadku. Ostatecznie odniósł się do tego w jednym z wywiadów.
- Niech pani od razu wyroku na mnie nie wydaje Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem - mówił Jerzy Stuhr w rozmowie z "Faktem".
Aktor dodał, że zanim wsiadł do auta pił wino. Wyjaśnił, że spieszył się na spotkanie. - Okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia czeka na mnie - mówił.