- Z dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że mężczyzna kierował samochodem z przekroczeniem prędkości dozwolonej w tym miejscu - przekazał PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. Prok. Skiba potwierdził też doniesienia medialne, że kierujący pojazdem miał odebrane prawo jazdy. Dodał, że "w lutym tego roku ten kierowca odzyskał uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi. Wcześniej był karany za spowodowanie wypadku w ruchu drogowym". Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi prokuratura. Mężczyzna będzie odpowiadał za spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Warszawa. Tragiczny wypadek na Woronicza Do wypadku przystanku przy ulicy Woronicza 29 doszło we wtorek około godz. 10:00. Sprawca wypadku kierował samochodem osobowym marki SsangYong. Kierowca nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. 45-latek uderzył w przechodzącą przez pasy kobietę, stracił panowanie nad pojazdem, a następnie wjechał w przystanek autobusowy, na którym znajdowali się ludzie. W wypadku rannych zostało 10 osób, jednak życia dwóch kobiet w wieku 48 i 56 lat nie udało się uratować. Wśród poszkodowanych, którzy znajdują się w szpitalach, jest trzyipółletni chłopiec. Dziecko ma obrażenia wielonarządowe, w tym obrażenia twarzoczaszki. Lekarze walczą o jego życie. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!