Według różnych szacunków w skali całej Unii Europejskiej przemyt papierosów, alkoholu i paliwa powoduje straty rzędu 8-10 mld euro. W dużej mierze przyczynia się do nich Polska, ponieważ to przez nasz kraj wiodą główne trasy przemytu. Z drugiej strony coraz więcej nielegalnych towarów wchłania nasz rynek. - Po lewej stronie Odry handel nielegalnym alkoholem czy paliwami należy do rzadkości, podczas gdy u nas jest nagminny - uważają eksperci z firmy Niemczyk i Wspólnicy, którzy przygotowali raport "Nielegalny rynek wyrobów akcyzowych w Polsce". Według innowacyjnej metody badawczej, polegającej na sprawdzaniu wyrzuconych już paczek po papierosach, autorzy ocenili, że te nielegalne stanowią przeciętnie od 12 do 16 proc. całego rynku. Z obserwacji i obliczeń ekspertów wynika, że wystarczy jeden kurs dziennie za wschodnią granicę, aby w miesiącu zarobić 3,5 tys. zł, od których w dodatku nie odprowadza się podatków. - W okolicach Sejn, skąd jest blisko na Litwę i Białoruś, trudno znaleźć chętnych robotników np. do zbudowania domu, choć dużo ludzi kupuje tu działki. Po prostu kariera mrówki pozwala wygodnie żyć, bez konieczności codziennej pracy - mówi sołtys jednej z lokalnych wsi. Według autorów raportu, na ścianie wschodniej papierosy bez akcyzy stanowią ponad 20 proc. całego rynku, podczas gdy w województwach zachodnich już tylko 3 proc. Przewiezienie transportu do Wrocławia czy na teren Niemiec wiąże się z ryzykiem. Choć jak szacują nasi celnicy - przechwytują 10 proc. całej kontrabandy. Surowiej te sukcesy oceniają ich brytyjscy koledzy, twierdząc, że w Polsce udaje się przechwycić jedynie 3 proc. przemytu.