Mateusz Jaśko jest mieszkańcem Krakowa, który na Facebooku prowadzi satyryczny profil "Co jest nie tak z Krakowem". W swoich wpisach często odnosi się krytycznie do działań władz miasta, a swoje spostrzeżenia często popiera dokumentami, które dostaje od urzędników. O Jaśce zrobiło się po raz pierwszy głośno w kwietniu 2021 r., kiedy dzięki jego działaniom prezydent Jacek Majchrowski został ukarany przez straż miejską za palenie cygara w swoim gabinecie. - Tu nie chodziło o palenie. To cygaro jest symbolem pewnej urzędniczej buty i arogancji - mówił wówczas Jaśko. W tym samym miesiącu ustawił dwie ławeczki na terenie dawnego obozu KL Plaszow. Dostawił je do ławek wcześniej postawionych przez urząd. Zrobił to na prośbę mieszkańców po tym, jak Zarząd Zieleni dysponujący 190 mln zł budżetu stwierdził, że nie ma pieniędzy na taką inwestycję. Tuż po tym wicedyrektor wydziału komunikacji społecznej urzędu miasta porównał Jaśkę do hitlerowca. Do słów wysokiego rangą urzędnika odniósł się prezydent Jacek Majchrowski, uznając, że konstytucja gwarantuje każdemu obywatelowi wolność wyrażania poglądów. Urzędnicy wzywają do usunięcia krytycznych wpisów Tymczasem wiele wskazuje na to, że Jaśko sam niebawem będzie musiał tłumaczyć się przed sądem ze swoich opinii. Chcą tego krakowscy urzędnicy. Chodzi o przedstawicieli miejskiej spółki Kraków 5020, która jest odpowiedzialna za drugą urzędową telewizję. W Interii od miesięcy opisujemy kontrowersje związane z jej działalnością. Tylko w tamtym roku spółka otrzymała od miasta w różnych formach 40 mln zł. W tym urzędnicy planują przekazać jej 74,7 mln zł. Krytycznie o działaniach miejskiej spółki na swoich profilach w mediach społecznościowych od miesięcy pisze także Jaśko. Urzędnikom krytyka się nie spodobała i uznali, że takie działanie mieszkańca narusza dobre imię spółki i wysłali wezwanie do zaniechania naruszania dóbr osobistych. Przedstawiciele spółki chcą także, aby Jaśko natychmiast z mediów społecznościowych usunął blisko sto wpisów, które zamieścił. Jeśli tego nie zrobi, urzędnicy skierują sprawę do sądu. Interia zapoznała się z pismem i sprawdziła, jakich wpisów nie życzą sobie urzędnicy. Oto kilka z nich: we wpisie z 8 grudnia 2022 r. Jaśko podaje, że w projekcie budżetu na przyszły rok zarezerwowano co najmniej 15 mln zł na spółkę Kraków5020. Informuje przy tym jednocześnie, że na funkcjonowanie komunikacji w 2023 r. brakuje 300 mln zł we wpisie z 22 października 2022 r. zachęca do obejrzenia programu "Mazurek & Stanowski" w Kanale Sportowym. Duża część odcinka poświęcona jest właśnie drugiej urzędowej telewizji. Jaśko kończy swój wpis cytatem z redaktora Roberta Mazurka: "cieszę się, że nie jestem mieszkańcem Krakowa, że nie muszę płacić podatków na to" we wpisie zamieszczonym na Twitterze 19 sierpnia 2022 r. zauważył, że córka wysokiej rangi urzędniczki została dyrektorem w spółce Kraków5020. Konkursu na to stanowisko nie przeprowadzono z kolei we wpisie z 20 grudnia 2022 r. zamieścił screen wpisu wiceprzewodniczącego rady miasta Krakowa o tym, że składa on wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w spółce. W swoim wpisie Jaśko przytoczył także słowa samorządowca z konferencji prasowej. W innych wpisach, które nie spodobały się urzędnikom, Jaśko napisał m.in. że mieszkańcy nie muszą oglądać urzędowej telewizji, bo on zrobi to za nich i opowie, co tam jest oraz pochwalił się, że jego filmik mówiący o spółce ma większe zasięgi na YouTube niż program przygotowany przez spółkę. "To próba zastraszenia" O komentarz do sprawy poprosiliśmy przedstawicieli spółki Kraków5020. - Zdecydowaliśmy się wysłać takie pismo do pana Mateusza Jaśki, ponieważ naszym zdaniem narusza on dobre imię spółki i działa na jej szkodę. Jego wpisy są agresywne i wulgarne, a media społecznościowe, szczególnie FB, premiują emocjonalne wpisy. Z tego powodu nieprawdziwy i negatywny obraz spółki dociera do dużej liczby osób - wyjaśnia w rozmowie z Interią Filip Szatanik, rzecznik prasowy spółki. A jak do sprawy odnosi się Jaśko? - Pismo, które otrzymałem od spółki odpowiedzialnej za telewizję prezydenta, dosyć mnie zaskoczyło. "Niezależne" medium, które stara się mnie zastraszyć, abym nie mówił prawdy na jego temat, bo tak to odebrałem. To jakiegoś rodzaju kuriozum, które może zdarza się na Białorusi, ale u nas nie powinno - komentuje mieszkaniec Krakowa. - Ci państwo chcą właściwie usunięcia wszystkich postów na ich temat. Wiadomo, że robię to w sposób prześmiewczy, ale ja nie jestem dziennikarzem, a oni nie są prywatną spółką. Pani prezes powinna mieć świadomość, że jak będzie marnotrawić nasze pieniądze na takie rzeczy, to spotka się z krytyką. Myślę zresztą, że tu nie o to chodzi, bo w końcu są tam takie rzeczy jak choćby ujawnienie przeze mnie, że dyrektorką bez konkursu w tej "telewizji" została córka skarbniczki UMK, co jest informacją publiczną. Ponoć wszystko odbyło się zgodnie z prawem. To czemu chcą to usuwać? - pyta Jaśko. - Może chodzi o to, że od tygodnia można obywatelskie inicjatywy uchwałodawcze robić przez internet, a ja już we wrześniu odgrażałem się, że gdy już to wprowadzą, to stworzę inicjatywę o rozwiązanie spółki Krakow5020. Myślę, że wiedzą, że przygotowuję tę uchwale i chodziło o zastraszenie mnie. Ja nie dam się zastraszyć tym urzędasom i inicjatywa o likwidacji tej spółki będzie gotowa najdalej pojutrze. Zobaczymy, co na to radni - konkluduje. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl