Realizacja uchwały antysmogowej, która ma doprowadzić do poprawy jakości powietrza w Małopolsce, wkracza w decydującą fazę. Dokument przyjęty na początku 2017 r. zakłada, że mieszkańcy województwa mają przestać używać tzw. kopciuchów do 2022 r. Zapisy pozwalają jednak na ogrzewanie domu za pomocą węgla i drewna. Wiele wskazuje jednak na to, że przepisy zostaną poluzowane, o co zabiegają lokalni politycy PiS. Na początku lipca sejmik województwa małopolskiego, gdzie większość ma Zjednoczona Prawica, dał zielone światło, aby na nowo otworzyć dyskusję o uchwale antysmogowej. Ta obowiązuje od sześciu lat i została wprowadzona jeszcze za rządów koalicji PO-PSL. "Chcemy wsłuchiwać się w głos mieszkańców" - Mogliśmy wrócić do zmian w uchwale antysmogowej dzięki petycji niektórych samorządowców, którzy wystosowali pismo do władz województwa. Chcieli zmian w uchwale antysmogowej, ponieważ wielu mieszkańców nie ma szans do końca 2022 r. wymienić tzw. kopciuchów. A my chcemy się wsłuchiwać w głos mieszkańców. Oficjalnie decyzja jeszcze nie zapadła, ale w klubie przeważają głosy o tym, że należy zmienić uchwałę - mówi w rozmowie z Interią jeden z radnych sejmiku, zastrzegając sobie anonimowość. Zobacz: Kraków do mieszkańców: Nie zgłaszajcie się po dodatek węglowy Radni Zjednoczonej Prawicy nie odrzucili zgłoszonej przez samorządowców petycji i tym samym dali zielone światło na rozpoczęcie prac nad zmianami. - Czasu na zmianę było zbyt mało. Dodatkowo mamy kryzys energetyczny. Mieszkańcy mogą mieć problem z kupnem węgla. Dodatkowo wzrosły koszty związane z wymianą urządzeń grzewczych. Nie możemy być na to obojętni - dodaje radny. Według Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), która zawiera informację na temat tego, czym ogrzewane są nieruchomości, wynika, że w Małopolsce z tzw. kopciuchów korzysta 119 tys. gospodarstw domowych. To dane z 1 lipca. "Nie chcę się na razie w tym temacie wypowiadać" Z tego powodu władze województwa postanowiły zorganizować konsultacje społeczne, w których zapytały mieszkańców i samorządowców czy są za zmianami przepisów, które pozwalałby na korzystanie z tzw. kopciuchów do końca 2023 r. - Zakończyły się konsultacje prowadzone za pomocą internetu, w których swoją opinię mogli wyrazić mieszkańcy województwa. Do końca tygodnia czas na zgłaszanie swoich uwag mają przedstawiciele gmin. Po zakończeniu konsultacji zostanie sporządzony raport i będzie on przedstawiony radnym wojewódzkim. Dokument trafi też do wszystkich komisji sejmikowych, które będą nad nim debatować. Ostatecznie radni będą musieli zdecydować, czy termin wymiany tzw. kopciuchów zostanie wydłużony czy też nie. Taka jest procedura. Sejmik uchwałą zajmie się najprawdopodobniej we wrześniu - mówi w rozmowie z Interią Witold Kozłowski, marszałek województwa małopolskiego. Czy jego zdaniem uchwała powinna zostać zmieniona? - Nie chcę się na razie w tym temacie wypowiadać. Trwają konsultacje i czekam na ich zakończenie. Na dyskusję przyjdzie jeszcze czas - odpowiada. Z informacji Interii wynika, że w internetowych konsultacjach spora liczba mieszkańców wypowiedziała się za utrzymaniem obowiązujących przepisów. - Trwają jeszcze rozmowy z przedstawicielami gmin, a one reprezentują większą liczbę osób niż pojedyncza ankieta. Musimy poważnie traktować głos samorządowców - mówi radny PiS. I dodaje, że w klubie jest duży nacisk na poluzowanie zapisów uchwały. "O tej uchwale wiemy od sześciu lat" - Docierają do nas sygnały, że część gmin chce przełożenia wprowadzenia tej ustawy nawet o kilka lat. Można je porównać do takiego ucznia, który wiedział, że za jakiś czas czeka go egzamin. Jednak nie robił nic, aby się do niego przygotować. Nic więc dziwnego, że zapytany o to, czy przełożyć sprawdzian, powie, że tak - mówi w rozmowie z Interią Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego. - Pamiętajmy, że rolą urzędu marszałkowskiego było to, aby nadzorować gminy. Pamiętajmy też o tym, że ta uchwała nie zakazuje palenia węglem czy drewnem. Ta uchwała mówi tylko o zakazie ogrzewania za pomocą tzw. kopciuchów. O tej uchwale wiemy od sześciu lat. Był czas na przygotowanie się, były dotacje. Rozumiem, że sytuacja geopolityczna i ekonomiczna się zmieniła. Można jednak to zrobić, tak jak to zrobiono na Śląsku. Tam przyjęto procedury kontrolne. W momencie kiedy ktoś złożył wniosek o przyłącze gazowe, ale np. nie było ruchu po stronie urzędników. To jeżeli taka osoba potwierdzi, że czeka na takie przyłącze, to się jej nie karze. Jeżeli inna osoba złożyła wniosek do programu "Czyste Powietrze" i czeka np. na zamontowanie pompy ciepła, to również nie zostanie ukarana. Więc rozumiemy, że zawirowania pocovidowe i wojenne są duże, to nie znaczy, że uchwałę antysmogową trzeba wywracać do góry nogami - tłumaczy Dworakowska. Zainteresowanie wymianą pieców jest niewielkie O ewentualnych zmianach w uchwale antysmogowej rozmawialiśmy z Romanem Krupą, wójtem Kościeliska. - Biorąc pod uwagę zmiany, które zachodzą w zakresie zmiany powietrza, ochrony środowiska, jestem zwolennikiem uchwały antysmogowej. Nie byłem zwolennikiem jej przesuwania, ale rzeczywistość i sytuacja geopolityczna w ostatnim czasie się zmieniły. Obserwuję to na przykładzie naszej gminy. Uruchomiliśmy program, który daje możliwość pozyskania 5 tys. zł dofinansowania na wymianę pieców niespełniających norm. W tej chwili to zainteresowanie nie jest wysokie. Wynika z tego, że ludzie nie myślą, aby spełniać wytyczne uchwały antysmogowej, tylko myślą, jak zabezpieczyć się grzewczo przed kolejną zimą. Rzeczywistość zatem weryfikuje nasze plany. Oczywiście z tyłu głowy cały czas trzeba myśleć, że ta wymiana pieców jest potrzebna i niezbędna. Stad potrzeba uruchomienia dodatkowych programów. Aktualnie wśród mieszkańców tego zrozumienia, że trzeba dostosować się do uchwały, specjalnie nie widzę - mówi - Ludzie tak naprawdę nie wiedzą co nas czeka. Jeśli nawet ktoś się waha czy zmienić piec, to pytanie pojawia się następujące: na jakie źródło ogrzewania. Ta niepewność powoduje, że osoby wstrzymują się z wymianą, bo nie wiedzą, co się dalej wydarzy - wyjaśnia w rozmowie z Interią wójt Krupa. - Uchwała cały czas obowiązuje, na razie nie ma żadnej informacji zwrotnej czy zostanie ona zmieniona. Uważam, że w ciągu roku ta sytuacja się zbytnio nie zmieni - uważa wójt. - Mieszkańcy obecnie przywiązują większą wagę do tego, aby pozyskać materiał grzewczy na zimę, niż tym, aby spełnić wymogi uchwały antysmogowej. Trzeba też pamiętać, że u nas, w gminach górskich, sezon grzewczy trwa siedem miesięcy. Zupełnie inna rzeczywistość niż w innych rejonach Polski, gdzie temperatury nie spada do takich poziomów. A to przekłada się na życie codzienne. Dlatego mieszkańcy myślą, aby zabezpieczyć się w odpowiednią ilość węgla, w odpowiednią ilość pelletu. O tym ludzie teraz myślą - dodaje wójt. "Pozwoli to na palenie śmieciami" - To nie chodzi tylko o wymianę pieców w tej uchwale antysmogowej - zauważa Tomasz Urynowicz, radny sejmiku małopolskiego. - To chodzi także o edukację i mobilizację. Podobna uchwała antysmogowa weszła w życie na Śląsku i na Podkarpaciu, gdzie nie ma zmian. Trzeba też pamiętać, że eliminowanie kopciuchów musi zająć czas. Teraz zgodnie z uchwałą od stycznia 2023 r. nastąpi ich delegalizacja. To ma mieć charakter mobilizujący, bo dalsze używanie kopciuchów wiązać się będzie z karami finansowymi - zauważa radny Urynowicz. - Oczywiście należy uwzględnić zmieniające się okoliczności i sytuację rynkową. Możemy jednak podążyć drogą Śląska, gdzie kara finansowa za używanie bezklasowego pieca uzależniona jest od wielu czynników: sytuacji ekonomicznej, od działań, jakie podejmował do tej pory w związku z wymianą źródła ogrzewania, czy możliwości technicznych - wyjaśnia. Radny Urynowicz zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. - Zmiana uchwały i wydłużenie możliwości użytkowania tzw. kopciuchów spowoduje, że pozwoli się tak naprawdę na palenie śmieciami. To, że zmienimy uchwałę nie spowoduje, że ludzie będą palić w kopciuchach dobrej jakości węglem, bo tego na rynku brakuje. A jeśli takie osoby nie będą mogły palić węglem, to zastąpią go śmieciami - uważa.