Emocje na sesji sejmiku pojawiły się po przedstawieniu przez posła opozycji danych na temat 4000 nadmiarowych zgonów w Małopolsce, za które odpowiada smog. Jan Duda zapewnił, że to "tylko" 12 procent z wszystkich zgonów. Miszalski zripostował. - Po pierwsze, te 12 procent, które umiera przedwcześnie, które sam pan potwierdził i to się zgadza z tymi czterema tysiącami, jak pan mówi, że to jest "tylko", to jest dla mnie szok - dziwił się poseł. W dalszej części wypowiedzi wspomniał o naukowym dorobku przewodniczącego sejmiku: - A w ogóle to, że pan profesor AGH, matematyk, informatyk, podważa badania naukowe innych naukowców z innych obszarów... - stwierdził polityk. Te słowa osobiście dotknęły Dudę, który przerwał wystąpienie Miszalskiego. - Proszę nie zaprzeczać temu, co powiedziałem. Jest pan bezczelny, chamski i demagogiczny - odrzekł, co wywołało oklaski obecnych na sali. - Przed chwileczką poinformowałem państwa, że miałem dwugodzinne spotkanie z ekspertem, troszeczkę lepszym od pana... Proszę pozwolić mi skończyć! Jeśli dalej będzie mnie pan obrażał, to ja pana wyrzucę z sali! Ja tu prowadzę obrady! - nie dawał dojść ponownie do głosu posłowi Duda. Scysja na sesji. Ostre słowa z ust przewodniczącego Aleksander Miszalski przekonywał, że "nie powiedział nic obraźliwego", na co przewodniczący obrad złapał za swój mikrofon i wstając z miejsca "zaprosił na rozmowę w kuluarach". - Panie przewodniczący, ja się odnoszę do tego, co pan powiedział na sesji tydzień temu... - w tym momencie Duda powtórzył zaproszenie do "rozmowy w kuluarach" i odebrał głos posłowi, nakazując przy tym wyłączenie mikrofonu. Znów w pomieszczeniu rozległy się oklaski. - Mam prawo zabrać głos. Może się pan nie zgadzać... - próbował przekonywać do swoich racji przedstawiciel opozycji. - To zabrał pan. Proszę wyłączyć mikrofon temu panu! - podniósł ton przewodniczący. - To jest moja decyzja, ja prowadzę rozmowę. Czas jest umowny - zakończył wymianę zdań Duda. Burzliwa debata nad wymianą kopciuchów Poniedziałkowa sesja małopolskiego sejmiku, która odbyła się 26 września, dotyczyła obrad nad złagodzeniem uchwały wprowadzającej zakaz używania tzw. kopciuchów od 2023 roku. Walczący od lat ze smogiem Kraków zabronił palenia węglem, ale przepis okazał się niewystarczający - mieszkańcy sąsiednich gmin wciąż truli powietrze. Dziurawe prawo trzeba było zmienić. Małopolski sejmik starał się więc wprowadzić ustawę antysmogową, która dopuszczałaby palenie węglem, ale wyłącznie w certyfikowanych i zatwierdzonych piecach, wyłączając bezklasowe kotły, jakimi są wspomniane kopciuchy. Przeciwni temu rozwiązaniu byli radni PiS i PSL. Uważali, że na wprowadzenie takich zmian, biorąc pod uwagę obecny kryzys energetyczny, trzeba dać mieszkańcom więcej czasu. Jan Duda o smogu: Organizm też potrzebuje bodźców Ojciec urzędującego prezydenta, Jan Duda, już wcześniej niechlubnie zasłynął z wypowiedzi, w których sceptycznie odnosił się do zagrożenia dla zdrowia jakie niesie zanieczyszczenie powietrza smogiem. Podważając wnioski naukowych badań oraz ostrzeżenia lekarzy, dzielił się własnymi teoriami na ten temat. - Jeśli Kraków był tak bardzo zanieczyszczony, to jak to możliwe, że ludzie żyli tu dłużej niż w innych miejscowościach? - pytał radnych podczas obrad sejmiku Duda. - W Krakowie ludzie żyli najdłużej w Polsce, mimo że smog był największy w Polsce. Ja się wychowałem w miasteczku, które było zasmożone nie gorzej niż Kraków. Wyrosłem na zdrowego człowieka, bez alergii, bo organizm też potrzebuje pewnych bodźców - uważał przewodniczący. Zaznaczał przy tym, że ich nadmiar może zaszkodzić, ale całkowite odizolowanie organizmu od szkodliwych czynników może być jeszcze groźniejsze: - Umrzemy w ciągu tygodnia - uznał Duda.