We wtorek rozpoczął się protest rolników, na ulice wyjechały setki maszyn, a sam strajk zaplanowano na 48 godzin i ma się zakończyć w czwartek o godzinie 11. Podczas jednej z konferencji podczas trwającego strajku lider Agrounii Michał Kołodziejczak powiedział, że "zamiast polskiemu społeczeństwu, rząd robi przysługę wielkim międzynarodowym koncernom". - Problem jest potężny. Premier Kowalczyk mówił, żeby nie sprzedawać zboża, że zimą, jesienią jego cena będzie wyższa. Dzisiaj za pszenicę, rzepak czy kukurydzę cena jest dużo niższa niż w trakcie żniw - mówił. - On się jeszcze z tego nie wytłumaczył, powinien tu być i z nami rozmawiać. Rząd zwodzi polskich rolników i polską wieś, dlatego my dzisiaj tu jesteśmy - powiedział. Kołodziejczak zapowiada kolejne protesty Kołodziejczak zapewnił też, że "jeśli będzie trzeba, to takie akcje zostaną powtórzone w wielu miejscach". - My nie chcemy tu stać, to nie są kroki, które podejmujemy z uśmiechem na ustach. Wolelibyśmy uczestniczyć w rozmowach, dyskusjach - mówił Kołodziejczak. - Ale ten rząd nie rozmawia, ten rząd przykleja plaster na oderwaną głowę polskiego rolnictwa - stwierdził. Zapowiedział też, że "dziś nie ma przesłanek, by skracać ten protest". - Wręcz przeciwnie, jutro złożymy kolejne dokumenty, na kolejne spotkanie tutaj za kilka dni - przekonywał. "Wysyłamy ministra Kowalczyka do Brukseli" W połowie roku Unia Europejska zniosła cło na towary z Ukrainy, w tym zboże. Protestujący rolnicy domagają się jego przywrócenia, argumentując, że zabija to rodzime rolnictwo. - Ludzie mogliby powiedzieć okej, gdyby jeszcze chociaż chleb z tego powodu był tańszy. A co się dzieje? Pieczywo w górę, cena mąki w górę - mówił Kołodziejczak. - To po co nam tutaj jest to tanie zboże z Ukrainy? Żeby zarabiała na tym banda kolesi, która się dorwała do kolonizowania polskiej wsi - dodał. Lider Agrounii wywołał do tablicy wiceministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. - Zamiast siedzieć w kapciach w Ministerstwie Rolnictwa i udawać, że coś robi, chodząc po mediach, my wysyłamy go do Brukseli - mówił. - W przepisach UE jest możliwość, która zakłada, że jeśli przywóz bezcłowy, który wprowadzono ponad pół roku temu, zagraża konkurencji w danym kraju, to trzeba to komisji zgłosić i wystąpić o przywrócenie tego cła. Dziś żądamy odpowiednich mechanizmów, które obronią nasz rynek - wyjaśnił. Protest Agrounii. Utrudnienia na drogach w woj. lubelskim Około godziny 11 gdy rozpoczął się protest, kom. Ewa Czyż z KMP w Chełmie przekazała, że "na DK12 od strony Janowa do Chełma wjeżdża ok. 150 ciągników rolniczych i samochodów osobowych. Podobna liczba pojazdów wjechała do miasta DW844 od strony Hrubieszowa. Zastrzegła, że dane dotyczące liczby pojazdów uczestniczących w proteście są szacunkowe i mogą ulec zmianie. Czyż przekazała, że na czas protestu całkowicie zablokowana została ul. Rejowiecka na odcinku od Ronda Dmowskiego do skrzyżowania z ul. Szpitalną i całkowicie wstrzymany został ruch samochodów ciężarowych na odcinku drogi krajowej nr 12 przebiegającej przez Chełm w stronę przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku. Zgromadzenie uzyskało zgodę Urzędu Miasta Chełm Kierowców ciężarówek udających się na Ukrainę bądź też wyjeżdżających z Ukrainy policja prosi o kierowanie się na inne przejścia graniczne. - Samochody osobowe kierowane będą na ul. Lubelską. Utrudnienia w ruchu mogą wystąpić również na innych drogach dojazdowych prowadzących do Chełma oraz głównych ulicach miasta - podała. Jak dodała, zgromadzenie środowisk rolniczych zostało zgłoszone przez organizatorów i uzyskało zgodę Urzędu Miasta Chełm. 12 stycznia podczas konferencji prasowej w Lublinie Andrzej Waszczuk z Agrounii zapowiedział, że protest rozpocznie się od zbiórki rolników z ciągnikami jednocześnie w miejscowościach Janów i Sielec niedaleko Chełma. Następnie pojadą drogą krajową nr 12 i drogą wojewódzką nr 844 w stronę miasta. Dwie kolumny spotkają się na Rondzie Romana Dmowskiego u zbiegu DK12, DW812 i ul. Lubelskiej w Chełmie.