20 sierpnia, 11 dni od dnia zaginięcia, Izabela P. zapukała do drzwi swoich znajomych w Bolesławcu. Jeszcze tego samego dnia na miejsce udał się prokurator. Śledztwo w tej sprawie miało potrwać do końca października. Przez ten czas nie udzielano informacji na temat postępów, ani nowych wątków. Decyzja zapadła 4 listopada. - Śledztwo zostało zakończone. Prokurator umorzył postępowanie na podstawie art. 17. KPK - przekazała Interii rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Ewa Węglarowicz-Makowska. Zacytowany przez śledczą artykuł brzmi: "Nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego". Prokuratura potwierdziła, że Izabela P. została przesłuchana w charakterze świadka i wyjaśniła, co działo się z nią w okresie od 9 do 20 września, lecz szczegóły jej zeznań nie mogą zostać ujawnione "ze względu na jej dobro". Śledcza podała jedynie, powołując się na słowa kobiety, że w tym czasie nie była ona pozbawiona wolności, z nikim się nie kontaktowała i nikt nie udzielał jej pomocy. Sprawa Izabeli P. Biegły wydał opinię Nie znaleziono też żadnych dowodów świadczących o tym, że kobieta doznała krzywdy. Jak poinformowała rzeczniczka, w toku postępowania przesłuchano także bliskich zaginionej, w tym męża, rodziców, znajomych, u których zjawiła się 20 sierpnia. Ci ostatni potwierdzili, że w chwili odnalezienia kobieta była "brudna i wycieńczona". - Zanim na miejscu zjawiły się organy ścigania, Izabela P. mogła się wykąpać, znajomi ją nakarmili i przebrali - dodała prokurator. Na przesłuchanie wezwane zostały także osoby, z którymi pracowała Izabela P. i osoby, które przetransportowały z autostrady pozostawiony tam przez nią samochód. Prokuratura powołała również biegłego, który miał ocenić, czy wspomniane auto rzeczywiście uległo awarii, jak przedstawiła to 35-latka w ostatnim telefonie do bliskich. Jak ujawniła Węglarowicz-Makowska, w opinii eksperta samochód był sprawny. - Nie można jednak wykluczyć, że w trakcie jazdy zapaliła się kontrolka świadcząca o drobnej usterce. Jednak gdyby Izabela P. się zatrzymała i ponownie uruchomiła samochód, pozwalałoby to na dalszą jazdę - powiedziała rzeczniczka. Zapytana, czy do końca trwania śledztwa Izabela P. odmawiała kontaktu z rodziną, Węglarowicz-Makowska przekazała, że "raczej tak". Izabela P. 35-latka zniknęła na autostradzie A4 Izabela P. zaginęła w piątek 9 sierpnia, gdy jechała autostradą A4 z Bolesławca do Wrocławia, gdzie miała odebrać swojego ojca ze szpitala. Kobieta zadzwoniła z drogi do ojca i miała go poinformować go, że zepsuło jej się auto. Gdy rodzina zaginionej straciła z nią kontakt, bliscy kobiety udali się na autostradę. Tam na 78. kilometrze trasy (w pow. złotoryjskim) zastali jej samochód, a w środku porzucony telefon. Początkowo Prokuratura Rejonowa prowadziła postępowanie w kierunku art. 189. § 1. Kodeksu karnego, czyli pozbawienia wolności innej osoby. Ostatecznie 35-letnia Izabela została odnaleziona w Bolesławcu. W chwili zaginięcia Izabela P. należała do wspólnoty Świadków Jehowy, która dołączyła do jej poszukiwań . Pod nieobecność kobiety głos zabierał także jej mąż, z którym Izabela P. od pewnego czasu mieszkała osobno. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!